Zamówiła frytki nad morzem. Bardziej niż cena zaskoczył ją smak
Pobyt nad morzem nierozerwalnie wiąże się z gastronomicznymi pokusami na każdym kroku. Na większy głód wiele osób wybiera rybę, na mniejszy można skusić się na same frytki. Czasem jednak warto zejść z turystycznego szlaku, aby nie naciąć się na kiepskiego ziemniaka.
Frytki, jakie są, każdy widzi. Ziemniak w tej odsłonie zjednał sobie fanów na całym świecie, a unoszący się w nadmorskich miejscowościach zapach frytury potrafi pobudzić ślinianki do wzmożonej pracy. Po zejściu z plaży i otrzepaniu się z piasku może dopaść mały głód. Na to tylko czekają lokalni przedsiębiorcy z budkami i straganami. Przyglądając się wczasowiczom, można zauważyć, że w dłoniach najchętniej dzierżą gofry, lody oraz frytki. Na te ostatnie skusiła się nasza redakcyjna koleżanka. Szybko pożałowała decyzji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chrupiące liście botwinki i potrawka do kaszy. Obiad bez mięsa nie tylko na piątek
Ile za frytki w Sopocie?
Jeśli frytki chcemy zrobić w domu, to nie zapłacimy za dużo, wszak to same ziemniaki. Największym kosztem jest oczywiście olej, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto tylko raz używał tej samej porcji tłuszczu. Kiedy jednak chcemy zamówić frytki nad morzem, okazuje się, że ziemniaki są jak skarb. Nic w tym dziwnego, bo każdy w końcu chce zarobić. Dziś ze świecą szukać miejsc, gdzie porcja frytek kosztuje mniej niż 10 zł.
Przy sopockim molo trafić można na frytki w dwóch rozmiarach (małym oraz dużym) i dwóch wersjach (a'la belgijskie i zwykłe). Kosztują odpowiednio 16 i 23 lub 24 zł (w zależności od miejsca), co wydaje się być sporą kwotą. Kupując dużą porcję frytek i płacąc za to ponad dwadzieścia złotych, można oczekiwać solidnej dawki smażonych ziemniaków. Tym bardziej że główny składnik nie kosztuje fortuny, w szczególności w sezonie. Oczywiście w takich punktach na własnoręcznie krojone frytki nie ma co liczyć, ale i te gotowce raczej nie mrożą swoją ceną. Dokładniejsze przyjrzenie się menu w innym punkcie podpowiedziało, że mała porcja waży 200 g, a duża 350 g.
- Po przyjeździe do Sopotu od razu wybrałam się z synem na molo i w tamtej okolicy kupiłam mu upragnione frytki. Duża porcja okazała się naprawdę duża; nie był w stanie zjeść ich wszystkich. Ale może to i lepiej, bo smak pozostawiał wiele do życzenia. Frytki były jakby za długo smażone... - relacjonuje koleżanka z redakcji.
- Niesmak po tamtych frytkach pozostał, ale kolejnego dnia daliśmy szansę tej popularnej przekąsce w innym punkcie; chociaż również zlokalizowanym w pobliżu sopockiego mola. Tym razem zdecydowaliśmy się na frytki, które z wyglądu (na plakacie) przypominały te belgijskie. I co? Już po pierwszym kęsie wiedziałam, że to był błąd - dodaje.
Sam rozmiar to jednak nie wszystko. Chociaż na początku jemy oczami, to ostatecznie liczy się przecież smak. A w przypadku sopockich przekąsek okazał się być rozczarowujący jak pogoda nad Bałtykiem.
- Próbowaliśmy frytek w dwóch miejscach. O ile sama cena i porcje były całkiem w porządku, jak na nadmorskie standardy, to smak szybko odstraszył nad od trzeciej próby. Myślałam, że frytki nie mogą być niesmaczne, ale rzeczywistość szybko to zweryfikowała - słyszymy w relacji.
Frytki były wysmażone za mocno, wysuszone i przez to twarde. Co ciekawe, zdarzyło się to w obu lokalach, niezwiązanych ze sobą niczym innym niż lokalizacją. Można uciszyć głód, ale niespecjalnie jest to przyjemne i warte zajmowania miejsca w żołądku.
Lepiej iść do sieciówki
Z pomocą dla miłośników frytek przychodzi popularna sieć restauracji. To właśnie tam nasza koleżanka znalazła bezpieczną i smaczną opcję. Oczywiście nie jest to szczyt kulinarnej fantazji i nie bez powodu sieciówka na gwiazdkę Michelin nie ma co liczyć, ale ma za to zachowane standardy.
Frytki nie są tak spalone, a i sama frytura wymieniana jest odpowiednio często. Za dużą porcję (150 g) zapłacić trzeba 10,50 zł. Przewagą sieciówek jest też powtarzalność — sztywne, korporacyjne zasady sprawiają, że frytki smakować będą praktycznie tak samo zarówno w Sopocie, Poznaniu, jak i w Zakopanem.
Najłatwiej byłoby powiedzieć, że zrobienie frytek w domu to nic trudnego. Wakacje rządzą się jednak swoimi prawami, a na urlopie każdy chce odpocząć od gotowania. Jeśli jednak wydawać pieniądze, to tylko na smaczne produkty.