Zamówiłam w Grecji tradycyjną bougatsę. Gdy zobaczyłam, jak powstaje, oniemiałam
Bougatsy Grekom przedstawiać nie trzeba, a i turyści natknąć się na nią mogą nawet na hotelowym śniadaniu. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli kulinarnych Salonik, miasta, które stało się jej prawdziwym domem.
Greckie myśli niespecjalnie krążą wokół śniadania, ucztowanie rozpoczyna się tutaj głównie późnym popołudniem, gdy upał już zelżeje. Nie oznacza to wcale poszczenia, ale proste i szybkie przekąski, które dodadzą energii. Mieszkańcy Salonik swoje kroki kierują do Bantis Bougatsa, gdzie można zjeść najlepsze wypieki w mieście. Sprawdziłam, jak smakuje kultowa przekąska z ciasta filo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obłędna serowa pasta w greckim stylu. Gotowa w 10 minut
Grecka bougatsa to kwintesencja greckiego śniadania
Gdy poranne słońce muska dachy, a miasto budzi się do życia, z wnętrz niewielkich piekarni unosi się kuszący zapach świeżo wypiekanej bougatsy. Ten tradycyjny przysmak, będący kwintesencją greckiego śniadania, to prawdziwy symbol Salonik, z dumą nazywanych kulinarną stolicą Grecji.
Początki bougatsy są skromne. Prosty i łatwy do przenoszenia posiłek stanowił prowiant dla pracujących fizycznie robotników. Z biegiem czasu również w bogatszych domach doceniono smak ciasta filo. To właśnie wtedy bougatsa zyskała dodatkową, solidną porcję nadzienia.
Dziś wypiek ten znaleźć można niemal na każdym rogu, ale tylko nieliczne miejsca przygotowują go od podstaw, własnoręcznie wyrabiając ciasto filo. Jednym z adresów, gdzie spróbować można najlepszej bougasy, jest Bougatsa Bantis, lokal działający na rynku od ponad 55 lat.
Bougatsa Bantis - rodzinny biznes z tradycją
Bougatsa Bantis to miejsce, które pozwoli naprawdę poczuć ducha Grecji. Próżno szukać tutaj tłumu turystów, bo lokal znajduje się poza centrum. Na dodatek wygląda niepozornie, a sama przestrzeń w środku jest naprawdę niewielka. Mimo to lepiej wpaść tam wcześniej niż później, bo wypieki znikają w ekspresowym tempie. Lokalowi dowodzi Philippos Bantis. Właściciel nie tylko sam wyrabia bougatsę w znajdującej się w piwnicy pracowni, ale często obsługuje też gości. To biznes rodzinny - bougatsę nauczył się robić jego dziadek, a jego ojciec otworzył lokal w 1969 roku.
Wypiek pozornie wydaje się prosty, ale pozory lubią mylić. Lista składników jest krótka, a największą trudnością jest tutaj precyzja. Philippos bierze porcję ciasta i zaczyna się magia.
Philippos podrzuca je kilkukrotnie, zgrabnie obracając. Precyzyjne ruchy sprawiają, że filo nie tylko rozciąga się na wielkość małego prześcieradła, ale też staje się cieniutkie jak kartka papieru. Obserwuję cały proces w milczeniu jak zahipnotyzowana. Oniemiałam.
- Widzisz? Dopiero wtedy, kiedy przez ciasto widać rękę, można uznać, że jest gotowe - pokazuje mi szef.
Faktycznie, ciasto jest tak cienkie, że niemal przezroczyste. Philippos sięga do miski i rozsmarowuje na filo masło oraz olej. Następnie wykłada porcję kremu semolinowego, doprawionego cukrem oraz wanilią i składa całość. Warstw jest sporo, 12 na górze i 12 na dole. Później zawiniątko chwilę odpoczywa i trafia do piekarnika na około pół godziny. Po upieczeniu bougatsę kroi się na mniejsze kawałki i podaje na ciepło.
Bougatsa wzbogacana jest nie tylko o krem waniliowy. W restauracji spróbować można również farszu ze szpinaku, mielonego mięsa czy sera. Tradycyjną formą, od której wszystko się zaczęło, jest jednak samo ciasto filo, bez dodatków. Oprósza się je cukrem oraz cynamonem. Ceny są naprawdę atrakcyjne, bo tradycyjną, przygotowywaną od podstaw bougatsę można zjeść już za 2,5 euro, czyli za ok. 10,60 zł.
Lot do Salonik zajmuje z Warszawy nieco ponad dwie godziny. Zanim zanurzysz się w sałatce greckiej, smażonych kalmarach i fecie, wpadnij na bougatsę. Chrupiące ciasto to wspaniałe preludium do odkrywania smaków Grecji.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Niezależna opinia redakcji. Organizatorem wyjazdu były Polskie Linie Lotnicze LOT we współpracy z Greek National Tourism Organization i Thessaloniki Travel