Spróbowałam greckiej zupy. Na ten widok i listę składników wielu traci apetyt
Kiedy myślimy o kuchni greckiej, przed oczami od razu pojawia się sałatka, halloumi i gyros. Tymczasem mieszkańcy Salonik zajadają się też innym, nieco bardziej wymagającym przysmakiem. Z nazwy przypomina polski, weselny klasyk, ale różni się pewnymi detalami w przepisie.
Grecja to nie tylko piękne kurorty i wakacje all inclusive. Warto odwiedzić tętniące życiem miasta, gdzie między jednym a drugim zabytkiem wpaść można na coś pysznego. To właśnie tam, w labiryncie wąskich uliczek i gwarnych restauracji, kryje się prawdziwa dusza greckiej kuchni. To autentyczne smaki, które opowiadają historie i pozwalają poczuć kulturę i zwyczaje lokalsów.
Lot z Warszawy do Salonik trwa dwie godziny. Wysiadam w krainie ciepła, sera feta i licznych mezze. Podczas wycieczki po mieście warto wejść do restauracji Tsarouchas, zamówić flaki i przekonać się, że podroby to nie tylko domena polskiej kuchni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stir-fry z karkówką i pysznymi sosami podbije każde podniebienie
Grecka restauracja z historią
W 1952 roku dwóch braci Nikos i Grigoris Tsarouchas przejęli stery greckiej tawerny. Dziś rodzinna tradycja jest kontynuowana przez Dimitriosa Tsarouchasa, syna jednego z założycieli. Przez lata lokal zmieniał lokalizacje, a wnętrze przechodziło kolejne remonty i renowacje. Obecnie restaurację Tsarouchas znaleźć można przy ulicy Olympou 78, nieopodal Rzymskiego Forum w Salonikach oraz słynnego Kościoła Świętego Dimitriosa.
To miejsce tętni życiem przez całą dobę — restauracja działa w trybie 24/7. Rano można zjeść omlet, później wpaść na faszerowaną paprykę czy pomidory. W menu jest 25 dań, a ceny potraw wahają się między 4,50-7,50 euro.
Najważniejsze są tu jednak flaki, nazywane patsas. Grecy wpadają na nie w środku nocy, kończąc zakrapiane rakiją imprezy nad talerzem zupy. Patsas to remedium na kaca i ratunek dla przeciążonego żołądka. Ciepły, odżywczy bulion nawadnia organizm, dostarcza elektrolitów i pomaga zregenerować siły po szalonej nocy.
Jak smakują flaki po grecku?
Daleko im do polskich flaków, chociaż obie potrawy bazują na żołądku wołowym. Charakterystycznymi dodatkami, które tradycyjnie podaje się do patsas, są ocet, świeżo zmiażdżony czosnek oraz ostry czerwony pieprz. Do garnka trafiają także nogi wieprzowe, niezwykle bogate w kolagen. Wywar gotuje się nawet przez 24 godziny, ale daleko mu do polskiego rosołu.
Ugotowane mięso wyławia się z zupy i sieka. Następnie podroby, mięso z nóg i galareta z kolagenu trafiają do talerza i zalewane są zupą. Do tego ocet z czosnkiem, trochę ostrej papryki i można poczuć się jak Grek. Każdy może wybrać, jak drobno posiekane chce mieć flaki. Ja zdaję się na sugestię kucharza.
Kiedy ląduje przede mną talerz z zupą, czuję na sobie spojrzenie Greków. Próbuję jedną łyżkę, drugą...
- I jak, wszystko w porządku? Smakuje? - dopytuje właściciel restauracji.
Tłumaczę mu, że podroby w Polsce nie są niczym zaskakującym, a flaczki gotowała często moja babcia, chociaż smakowały zupełnie inaczej. Te greckie są kwaśne, z lekką nutą ostrości. Bulion jest delikatny, a flaki i mięso z golonki delikatne i mięciutkie. Nie ma tutaj majeranku, ziela angielskiego czy przecieru pomidorowego, czyli składników znanych z polskiej zupy. Jest zaskakująco lekko i przyjemnie, chociaż nie dla każdego patsas będą obowiązkową pozycją przy zwiedzaniu Salonik.
Saloniki nie bez powodu dumnie noszą miano kulinarnej stolicy Grecji – to miasto zasługuje na to, by poznawać je nie tylko poprzez architekturę i historię, ale również przez wyjątkowe smaki. Greckim flakom warto dać szansę i nie postrzegać greckiej kuchni tylko przez pryzmat sera feta.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Niezależna opinia redakcji. Organizatorem wyjazdu były Polskie Linie Lotnicze LOT we współpracy z Greek National Tourism Organization i Thessaloniki Travel.