Zupa bolońska to mój pewniak na Wszystkich Świętych. Rozgrzewa i syci lepiej niż bigos
W Zaduszki nie gotuję bigosu. Kulinarnym hitem na Wszystkich Świętych jest u mnie rozgrzewająca, gęsta zupa bolońska z mięsem mielonym i grubym makaronem. Błyskawiczny przepis, lista składników krótka, a syci lepiej niż niejeden obiad.
Kiedy listopadowy chłód zagląda w okna, a powietrze pachnie zniczami i jesiennymi liśćmi, zawsze wracam do jednego przepisu. Zupa bolońska to mój sprawdzony sposób na ciepło i spokój w misce. Jest szybka, treściwa i cudownie aromatyczna. Zamiast spędzać długie godziny nad garnkiem bigosu, wystarczy pół godziny, by mieć coś równie rozgrzewającego i sycącego. Idealna na Wszystkich Świętych – wtedy, gdy po powrocie z cmentarza marzy się tylko o czymś gorącym i domowym.
Kartoflanka jak u babci. Sprawdzony przepis na rozgrzewającą i sycącą zupę
Dlaczego wybieram zupę bolońską na Wszystkich Świętych
W dniu Wszystkich Świętych czas płynie inaczej – jest refleksyjnie, trochę melancholijnie. Po powrocie z cmentarza, gdy dłonie są chłodne, a myśli błądzą gdzieś między wspomnieniami, taka zupa działa jak ciepły koc. Rozgrzewa, syci i przywraca spokój.
Nie ma w niej przesady, nie wymaga drogich składników ani skomplikowanych technik. To właśnie jej prostota sprawia, że smakuje jak wspomnienie rodzinnych obiadów. A zapach unoszący się z garnka przypomina, że kuchnia to najcieplejsze miejsce w każdym domu.
Zupa bolońska może nie ma w sobie tradycji bigosu czy barszczu, ale ma coś, co cenię najbardziej – autentyczność i szczerość smaku. To danie, które nie udaje niczego więcej niż to, czym jest: prostą, sycącą, rozgrzewającą zupą, idealną na chłodny, listopadowy dzień.
Przepis na moją zupę bolońską
Nie ukrywam – zupa bolońska to dla mnie kulinarne koło ratunkowe, które zawsze się udaje. Robię ją wtedy, gdy nie mam ochoty stać w kuchni zbyt długo, ale wciąż chcę zjeść coś, co ma duszę i smak. Zupa powstaje z prostych składników: mięsa mielonego, warzyw, pomidorów i makaronu. Kluczem jest odpowiednie podsmażenie mięsa, które nadaje całemu daniu głęboki smak.
Składniki:
- 300 g mięsa mielonego (wołowo-wieprzowego lub drobiowego),
- 1 duża cebula,
- 1 średnia marchewka,
- 2–3 łodygi selera naciowego,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łyżki oleju lub oliwy,
- 400 g krojonych pomidorów z puszki,
- 500 ml bulionu lub wody,
- 1 łyżeczka słodkiej papryki,
- 1 łyżka suszonych pomidorów z bazylią,
- szczypta ostrej papryki, sól i pieprz do smaku,
- 150 g grubego makaronu,
- świeża bazylia lub natka pietruszki do podania.
Sposób przygotowania:
- Cebulę i marchewkę kroję w drobną kostkę, podsmażam na oleju z papryką, aż cebula się zeszkli.
- Dodaję mięso mielone i smażę, aż się lekko przyrumieni.
- Dorzucam pokrojony seler naciowy i czosnek, zalewam bulionem i gotuję przez 10 minut.
- Dodaję pomidory, przyprawy i gotuję jeszcze około 15 minut, aż zupa zgęstnieje.
- W osobnym garnku ugotuję makaron al dente, dodaję go do zupy tuż przed podaniem.
- Dekoruję świeżą bazylią lub natką pietruszki.
Zupa jest gotowa. Ciepła, aromatyczna, gęsta – dokładnie taka, jakiej potrzebuję, gdy za oknem szaro i chłodno. Zupa bolońska to mój listopadowy rytuał, który rozgrzewa lepiej niż bigos i smakuje jak włoska podróż bez wychodzenia z domu.