Ugotowanie rosołu w USA jest nie lada wyczynem. W Polsce nie ma takich problemów
Chcąc ugotować rosół, mieszkając w USA, trzeba szczegółowo przygotować plan działania i zabrać się za tę procedurę odpowiednio wcześniej. Pani Magda, mieszkanka Minessoty i restauratorka, opowiada, jak trudno zdobyć jest w tamtejszych sklepach tak podstawowe produkty, jak mięso do wywaru czy włoszczyznę. "Stajemy przed prawdziwym sprawdzianem naszej pomysłowości i kreatywności" - komentuje kobieta.
O ile w Polsce gotowanie rosołu nie wiąże się większymi emocjami, tak chcąc przyrządzić tę zupę, będąc w USA, trzeba liczyć się z kilka trudnościami. Schody zaczynają się już w chwili zakupów. Zarówno mięso do wywaru, jak i włoszczyzna to — okazuje się — produkty, których na próżno szukać w lokalnych sklepach czy na targach. Gospodynie muszą więc wykazać się niemałą kreatywnością, chcąc uraczyć rodzinę polskim specjałem.
Jak ugotować rosół, mieszkając w USA? To nie takie proste
W czym problem? Jak tłumaczy pani Magda na łamach portalu "Klub Polek", w amerykańskich sklepach można dostać wszystko. Prawie wszystko, bo o ile z kupnem gotowego już obiadu, ziemniaków instant i zapakowanych próżniowo porcji mięsa gotowych do odgrzania nikt nie będzie miał problemu, tak nieco inaczej wygląda sytuacja, jeśli chcemy nabyć produkty potrzebne do ugotowania rosołu.
Porcja rosołowa? Włoszczyzna? Zapomnijcie
W USA, jak tłumaczy pani Magda, nie dostaniemy porcji rosołowej. Równie trudno jest kupić całą, surową kurę. Ten problem jednak udaje się rozwiązać, kupując np. nóżki z kurczaka i kawałek mięsa wołowego. To jednak pierwszy schodek. Kolejne będą trudniejsze do pokonania. Obowiązkowa włoszczyzna to — jak czytamy w relacji pani Magdy — produkt trudno dostępny, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach.
Kupno pietruszki czy pora wiąże się z nie lada wyzwaniem. Pietruszkę trzeba albo przywieźć z Chicago, albo zasiać w ogórku. Por zaś jest tak nietypowym dla tamtejszej ludności warzywem, że — jak opowiada kobieta — niedoświadczeni managerowie nierzadko obcinają cały korzeń pora i w sprzedaży są tylko zielone liście, a korzeń jest wyrzucany. Jak więc sobie radzi? Pietruszka od lat rośnie w jej ogródku, jeśli uda jej się dostać seler korzeniowy, kupuje go na zapas i mrozi. Podobnie jest z porem.