NewsyKsiędzu po kolędzie zaoferowała jedzenie. Jego słowa zapamięta na długo

Księdzu po kolędzie zaoferowała jedzenie. Jego słowa zapamięta na długo

Wizyta duszpasterska to szczególny moment w roku, kiedy księża odwiedzają parafian w ich domach. Oprócz modlitwy i rozmowy, często towarzyszy temu również poczęstunek. Jakie zwyczaje związane z poczęstunkiem księdza po kolędzie panują w polskich domach? Czy warto przygotować coś więcej niż tylko kawę i ciastko?

Gdy przyszedł ksiądz po kolędzie, zaproponowała mu jedzenia
Gdy przyszedł ksiądz po kolędzie, zaproponowała mu jedzenia
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Rafał Kowalski RK CRERATIVE

Wizyty duszpasterskie to tradycja głęboko zakorzeniona w polskiej kulturze, zwłaszcza w okresie tuż po świętach Bożego Narodzenia. Dla wielu parafian to szczególny czas – okazja do osobistej rozmowy z kapłanem, wspólnej modlitwy oraz poruszenia bieżących spraw życia parafialnego. Bywa jednak, że te spotkania mają również bardziej przyziemny wymiar, gdy gospodarze decydują się ugościć księdza i towarzyszących mu ministrantów drobnym poczęstunkiem. Historia jednej z takich wizyt, opisana przez panią Marię, pokazuje, jak mały gest potrafi wywołać ogromne emocje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mleczne rogaliki śniadaniowe. Wychodzą za każdym razem

Ksiądz po kolędzie i jedzenie – dlaczego to takie ważne?

Przyjęcie księdza po kolędzie to dla wielu rodzin tradycja, która z roku na rok zmienia swoje oblicze. Dawniej przygotowanie poczęstunku było niemal obowiązkowe – gorąca herbata, domowe ciasto czy ciepły posiłek były wyrazem gościnności i troski o zmęczonych wędrowców. Obecnie, choć liczba osób przyjmujących księdza maleje, wciąż są tacy, którzy pielęgnują tę tradycję.

Pani Maria, bohaterka wspomnianej historii, doskonale zrozumiała potrzeby swoich gości. Kiedy zobaczyła zmarzniętych ministrantów i księdza, którzy odwiedzili jej dom po całym dniu wędrówki, zaproponowała im ciepły posiłek. Jak sama wspomina, reakcja kapłana była zaskakująca – okazało się, że była pierwszą osobą tego dnia, która wpadła na taki pomysł. To, co przygotowała – rosół, sałatka, sernik i herbata – choć proste, wywołało ogromną wdzięczność.

— Opowiedział, że chodzą od ósmej rano i jestem pierwszą, która zaproponowała im coś do jedzenia — relacjonowała pani Maria "Gazecie Krakowskiej".

Jak wyglądało to kiedyś, a jak jest dziś?

Wspomnienia z dzieciństwa pani Marii są pełne obrazów rodzinnych przygotowań na wizytę duszpasterską. Jej mama zawsze dbała, by ksiądz i ministranci otrzymali coś ciepłego do jedzenia i picia. Był to naturalny odruch, wynikający z empatii i szacunku dla pracy, jaką wykonywali. Jej brat, który sam był ministrantem, wielokrotnie opowiadał o trudach zimowych wizyt – wielogodzinne chodzenie od domu do domu w mrozie i śniegu potrafiło wyczerpać nawet najbardziej wytrwałych.

Dziś, choć zwyczaj oferowania posiłku czy napoju wciąż się zdarza, jest coraz rzadszy. Wielu gospodarzy ogranicza się do podania drobnych słodkości lub filiżanki herbaty. Zmieniają się również same wizyty duszpasterskie – coraz mniej osób decyduje się otworzyć drzwi księdzu, a co za tym idzie, zmniejsza się liczba tych, którzy oferują coś do jedzenia.

Dlaczego warto zaproponować coś do jedzenia księdzu po kolędzie?

Mały gest, jakim jest podanie ciepłego posiłku lub napoju, może sprawić ogromną różnicę. Wizyty duszpasterskie trwają często od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora, a zimowe warunki nie ułatwiają zadania. Ciepłe jedzenie nie tylko rozgrzewa, ale także dodaje sił i energii na kolejne wizyty.

Pani Maria udowodniła, że nie potrzeba wiele, by wywołać uśmiech i wdzięczność. Przygotowanie prostych potraw, takich jak rosół czy sałatka, może być wyrazem troski i gościnności, które zostaną zapamiętane na długo. Jak sama podkreśla, jej gest był naturalny i wynikał z potrzeby serca.

kolędaksiądz po kolędzieporady

Wybrane dla Ciebie