Mało kto bierze to pod uwagę przy piciu kawy. Bosacka ostrzega
Katarzyna Bosacka, znana dziennikarka specjalizująca się w tematach konsumenckich i żywieniowych, opublikowała na swoim Instagramie krótkie, ale bardzo treściwe nagranie. Tym razem wzięła pod lupę popularne rodzaje kawy, które codziennie piją miliony Polaków. Jej obserwacje są proste, ale mogą zaskoczyć każdego, kto liczy kalorie lub próbuje się zdrowo odżywiać.
Kawa to jeden z najczęściej spożywanych napojów na świecie. Sam napar z ziaren – nawet kilka razy dziennie – nie stanowi zagrożenia dla sylwetki czy zdrowia. Problem zaczyna się wtedy, gdy pod hasłem "kawa" kryje się mleczny koktajl z bitą śmietaną i cukrem. Wtedy zamiast pobudzenia fundujemy sobie kaloryczną pułapkę. Wniosek z analizy Bosackiej jest prosty: jeśli liczysz kalorie lub zależy ci na zdrowym stylu życia, zwracaj uwagę nie tylko na to, co jesz – ale też na to, co pijesz.
Czarna kawa? Spokojnie. Ale nie wszystko, co kawą nazwane, jest "lekkie"
W krótkim filmiku opublikowanym na Instagramie, dziennikarka porównała popularne napoje kawowe pod względem kaloryczności. Różnice są ogromne – od 4 do nawet 600 kcal w jednej filiżance.
Espresso czy klasyczna czarna kawa bez dodatków mają około 4 kcal. To naprawdę niewiele" – tłumaczy Bosacka. I dodaje, że jeśli pijemy kawę dla smaku, aromatu lub pobudzenia – nie musimy się jej bać. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy zamieniamy ją w słodki deser.
Bo choć cappuccino (ok. 70 kcal) czy latte (ok. 120 kcal) wciąż można uznać za względnie "lekkie", to już modne napoje z kawiarni – pełne bitej śmietany, aromatyzowanych syropów, mleka smakowego i lodów – są prawdziwą kaloryczną bombą. Niektóre 'kawy' z dodatkami mogą mieć nawet 600 kcal – to tyle, ile solidny obiad! – podkreśla Bosacka.
Kawa z syropem to nie napój – to deser
W ostatnich latach moda na kawy typu "frappe", "ice latte z karmelem" czy "white mocha z bitą śmietaną" na dobre zadomowiła się w sieciach kawiarnianych. Są piękne, fotogeniczne i smaczne – ale też pełne cukru i pustych kalorii, o czym wiele osób nie wie (lub nie chce wiedzieć).
To właśnie te kawy – często sprzedawane jako napoje – niebezpiecznie zbliżają się do poziomu kalorycznego lodów, milkshake'ów czy ciasta z kremem.
Czy to znaczy, że trzeba zrezygnować z latte?
Nie – chodzi o świadome wybory. Sama kawa nie jest problemem – wręcz przeciwnie, może wspierać metabolizm i poprawiać koncentrację. Kluczem jest to, co do niej dodajemy. Jeśli pijemy kilka filiżanek dziennie, warto zwrócić uwagę na to, czy nie wlewamy w siebie kilkuset dodatkowych kalorii dziennie – niezauważalnie.
Dobrym kompromisem może być np. kawa z mlekiem bez cukru, latte na napoju roślinnym niesłodzonym lub okazjonalne traktowanie kawy deserowej jako… właśnie deseru – a nie codziennego napoju "do śniadania".