Najdroższa wołowina świata, inspektorzy Michelin i Giewont za oknem. Kulisy stażu w gwiazdkowej restauracji
Gdy z miejskiego zgiełku trafiasz w samo serce Tatr, możesz poczuć się jak w innym świecie. Ale są tacy, którzy odnajdują się tam natychmiast - z pasji, ciekawości i odwagi. Jedną z takich osób jest Debora "Debsy" Suliborska, znana z programu MasterChef, która odbyła staż w gwiazdkowej restauracji Giewont w Zakopanem.
Debora polską kuchnię ma we krwi. Pokazała to w finale 13. edycji programu "MasterChef Polska". Miłość do lokalnych składników i tradycji wyniosła z domu, ale dopiero w Zakopanem znalazła miejsce, które pozwoliło jej naprawdę rozwinąć skrzydła. Restauracja Giewont, położona u stóp tytułowego szczytu, to nie tylko kulinarna instytucja – to także pierwszy lokal w Zakopanem wyróżniony prestiżową gwiazdką Michelin.
- Do Giewontu przyciągnęła mnie nie tylko renoma miejsca, ale i postać najmłodszego w Polsce szefa z gwiazdką Michelin, Przemysława Sieradzkiego. Po zimowej wizycie - która zakończyła się zachwytem nad foie gras, jesiotrem i finezyjnym deserem - wiedziałam, że muszę tam wrócić, tym razem w fartuchu - wspomina Debora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krewetki kładę na chrupiącej prażynce. Przekąska na miarę gwiazdki Michelin
Na własnej skórze - jak wygląda staż w lokalu z 1 gwiazdką Michelin
Dla dziewczyny z miasta wejście w świat góralskiej kuchni mogło wydawać się wyzwaniem. Ale szybko okazało się, że obawy były niepotrzebne.
- Miałam obawy, czy dziewczyna z miasta odnajdzie się wśród górali? Szybko okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Mimo intensywnego tempa pracy, zespół był otwarty, pomocny i gotowy dzielić się wiedzą. Na każdym stażu staram się wynieść dla siebie jak najwięcej. Myślę, że kucharze nie zdawali sobie sprawy, jak bacznie przyglądam się wszystkim procesom w Giewoncie i jak dokładnie patrzę im na ręce - śmieje się Debora.
Choć pytań miała sporo, nikt nie zostawił jej bez odpowiedzi. I jak sama przyznaje – to, co zabrała ze sobą z tego stażu, to nie tylko technika.
– Najważniejsza lekcja? Nie trzeba egzotyki, by gotować na światowym poziomie. To jakość i szacunek do produktu robią największe wrażenie - podsumowuje finalista "MasterChefa".
Jak gotuje się w gwiazdkowej kuchni?
Praca w restauracji z gwiazdką Michelin to nie lada wyzwanie - dzień zaczyna się o 10:00 od dostaw i przygotowań. Wtedy kucharze zajmują się prepem, czyli obierają, gotują, porcjują. O 14:00 drzwi restauracji otwierają się dla gości i zaczyna się serwis - w pełnym znaczeniu tego słowa. To moment, w którym kuchnia i sala muszą działać jak dobrze naoliwiona maszyna. Każde danie to osobna historia, osobny spektakl prezentacji, który wymaga odpowiedniej oprawy - wizję i przyzwyczajenia kucharzy z Giewontu potwierdza Debora. Tu nie ma miejsca na improwizację - wszystko musi być dopracowane co do sekundy. Po zakończeniu serwisu przychodzi czas na sprzątanie i planowanie kolejnego dnia - żadnych niedomówień, żadnych przypadków.
Nowoczesne góralskie smaki, które zostają w pamięci
W menu Giewontu pojawiają się zarówno lokalne smaki, jak i akcenty z całego świata - zawsze jednak z szacunkiem do produktu. Wołowina? Do wyboru mamy zarówno polską, jak i japońską Wagyu klasy A5 - marmurkową, delikatną, niemal rozpływającą się w ustach. Deser? To lodowe parfait w kształcie Giewontu, które z mgły wyłania się jak prawdziwy szczyt.
Dla Debory ten staż był potwierdzeniem, że dobra kuchnia to nie miejsce, a podejście. Że smak nie zna granic, a pasja - jak góry - może unieść wysoko. - Mimo że dni były długie, a tempo zawrotne, chętnie wróciłabym tam znów. Bo gotowanie z widokiem na Giewont smakuje inaczej - kończy z uśmiechem.
Czekając na werdykt - gala Michelin 2025
Staż w Giewoncie dla Debory Suliborskiej był ważnym krokiem w rozwoju, ale dla samej restauracji najbliższe tygodnie również będą pełne emocji. Już w czerwcu 2025 roku odbędzie się kolejne rozdanie gwiazdek Michelin. Inspektorzy - zawsze anonimowi, zawsze bezlitośnie dokładni - odwiedzili w tym sezonie Zakopane, a branża kulinarna wstrzymuje oddech. Jedno jest pewne: widok z kuchni na Giewont może zachwycać, ale to, co wychodzi spod noży i łyżek, musi zachwycać jeszcze bardziej. Czerwiec zbliża się wielkimi krokami. Giewont czeka – z pewnością siebie, ale i z pokorą wobec surowych standardów najwyższej kulinarnej ligi.