Nie tylko klasztor i modlitwa. Siostry z Komańczy serwują wyborną kawę i domowe ciasta
Wielu turystów, którzy ruszają w Bieszczady, zatrzymuje się na chwilę w Komańczy. To miejscowość na styku Beskidu Niskiego i Bieszczadów, znana z klasztoru sióstr Nazaretanek i z faktu, że właśnie tutaj internowano prymasa Stefana Wyszyńskiego. Dla wielu turystów i pielgrzymów Komańcza kojarzy się jednak jeszcze z jednym miejscem - kameralną kawiarnią "Prymasówka", ukrytą za klasztorem, gdzie można wypić dobrą kawę i zjeść domowe ciasto.
Prymasówka - kawiarnia prowadzona przez zakonnice
Wiedziałam o tej kawiarni już wcześniej i celowo zaplanowałam przystanek w drodze przez Bieszczady. Tuż za klasztorem znajduje się niewielki budynek z drewnianym tarasem i szyldem "Prymasówka". Wnętrze jest proste, przytulne, bez przesadnych dekoracji, a w powietrzu unosi się zapach świeżo mielonej kawy. Widać, że miejsce prowadzone jest z sercem i bez pośpiechu.
Ciasto warstwowe orzechowa szarlotka. Nie może go zabraknąć w jesiennym menu
Prowadzące kawiarnię siostry zakonne szczególnie zachwalały kawę lawendową. Skusiłam się na nią z ciekawości, bo lubię takie eksperymenty - i to był strzał w dziesiątkę. Aromat lawendy był delikatny, ale nie "mydlany", jak to bywa w przypadku aromatyzowanych syropów. Syrop można również kupić na miejscu, jest produkowany przez ekologiczne gospodarstwo w okolicy. Buteleczka kosztuje 24 zł.
Do kawy wzięłam dwa ciasta: dla siebie sernik pistacjowy (14 zł) i wuzetkę dla męża (11 zł). Sernik był kremowy, z wyczuwalnym, ale nie nachalnym aromatem pistacji, a wuzetka klasyczna, z dobrym kremem i delikatnie wilgotnym biszkoptem. W witrynce kusiły też inne wypieki i desery w pucharkach, w tym specjalność "Prymasówki", czyli szarlotka na ciepło z lodami.
"Prymasówka" wyróżnia spokój i kameralna atmosfera. Nie ma tu komercyjnego zgiełku ani "instagramowych" ozdób. Jest za to prawdziwa gościnność i domowy smak. Ceny są zaskakująco niskie - zwłaszcza jak na miejscowość turystyczną. W sumie za kawę, dwa kawałki ciasta i buteleczkę syropu lawendowego zapłaciłam 66 zł.
Kawiarnia działa sezonowo, więc przed wizytą warto sprawdzić, czy jest otwarta. Jeśli masz ochotę spróbować szarlotki i lawendowej kawy, musisz się pospieszyć, "Prymasówka" działa jeszcze tylko do końca października i ponownie otworzy się dopiero wiosną.
Miejsce z historią
Historia miejsca nadaje mu dodatkowego znaczenia. Klasztor sióstr Nazaretanek powstał pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. Budynek został zaprojektowany w stylu szwajcarskim i jest położony w bardzo malowniczej okolicy. W okresie PRL to właśnie tu internowano kardynała Stefana Wyszyńskiego. Dziś w klasztorze działa Izba Pamięci poświęcona Prymasowi - można ją odwiedzić przed lub po wizycie w kawiarni.
Z tarasu "Prymasówki" rozciąga się widok na zieleń i otaczające klasztor drzewa. To idealny przystanek w trasie, niezależnie od tego, czy jedzie się dalej w Bieszczady, czy wraca w stronę Sanoka.
Nie każda kawiarnia musi zachwycać nowoczesnym wystrojem - czasem wystarczy dobra kawa, uczciwe ciasto i atmosfera spokoju. "Prymasówka" w Komańczy ma to wszystko. Na pewno jeszcze tu wrócę po zapas lawendowego syropu i na szarlotkę z lodami.
Katarzyna Gileta, Wydawczyni Pyszności.pl