Poczęstowałem córkę świątecznymi ciastami od Magdy Gessler. Jej słowa mnie rozbroiły
23.12.2023 16:22, aktual.: 23.12.2023 20:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słodki Słony, czyli cukiernia Magdy Gessler, jak co roku zaoferowała swoim gościom pokaźną liczbę świątecznych propozycji. Co prawda nie wyrobiłem się na dopisanie do listy wigilijnych zamówień, ale i tak postanowiłem odwiedzić cukiernię i sprawdzić, jak smakują serwowane tam świąteczne klasyki. Za trzy kawałki ciasta musiałem zapłacić stówą. Czy było warto? Zdania moich bliskich były podzielone.
Marketing cukierni Magdy Gessler okazał się skuteczny. Na mnie podziałał. Publikowane w mediach społecznościowych zdjęcia słodkości niczym wykreowane przez najbardziej zaawansowane programy sztucznej inteligencji, poetyckie opisy każdego ciasta i autorytet królowej TVN-u okazały się silniejsze od potężnego przecież połączenia woli przetrwania i zdrowego rozsądku. Oba te mechanizmy kazały mi omijać cukiernię Słodki Słony z daleka, a ja i tak tam pojechałem. Zamówiłem trzy ciasta i... No dobrze, wszystko po kolei.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słodki Słony Magdy Gessler, czyli pejzaże pełne kolorów
Słodki Słony to cukiernia i restauracja w jednym. Flagowym punktem marki jest ten znajdujący się przy ulicy Mokotowskiej w Warszawie, ale powstała w 2020 roku druga filia na Wilanowie — Słodki Słony Familia — podobno w niczym nie ustępuje swojej starszej siostrze. To właśnie do młodszego lokalu wybrałem się w ten deszczowy, przedświąteczny czwartek. Oczywiście wcześniej nie omieszkałem zapoznać się z całą marketingową oprawą firmy słynnej restauratorki. Potrafią to robić, oj, potrafią!
"Niebanalna kuchnia i niesamowite słodkości. Smaki słodkie i słone wręcz tańczą na końcu języka, a potrawy na talerzach w szklanych witrynach to niezwykłe pejzaże pełne kolorów i subtelnych kształtów. Wszystko to powstało dzięki wspaniałej wyobraźni i znajomości sztuki kulinarnej i cukierniczej Magdy Gessler" - przeczytałem na portalu slodkislony.pl, w międzyczasie podziwiając apetyczne zdjęcia z galerii zamieszczonej na stronie.
Aż ślinka pociekła, a ja zacząłem przebierać nogami na samą myśl o tych "pejzażach pełnych kolorów" w witrynach i smakach tańczących na końcu języka. Wsiadłem w samochód i pojechałem, nie bacząc na to, że już raz na słodkich produktach sygnowanych nazwiskiem Magdy Gessler trochę się przejechałem.
170 złotych, drogi kawalerze
Deszczowa aura nie nadawała wieczorowi świątecznej atmosfery i nie sprawiała, bym wędrując po kałużach w stronę Słodkiego Słonego Familii, nucił sobie "Cichą noc", ale i tak się cieszyłem. Jakże miałoby być inaczej, gdy cały czas ma się przed oczami apetyczne obrazy świątecznych ciast ze strony internetowej cukierni i zadbanych mediów społecznościowych?
Zobacz także
Uroczy, kolorowy wystrój cukierni (podobno lokal przy Mokotowskiej urządzała sama Magda Gessler i założę się, że i ten na Wilanowie nie powstał bez jej udziału), dzięki dużemu przeszkleniu spozierał na mnie jeszcze sprzed wejścia. Kilka osób popijało w środku ciepłe, parujące napoje i wcale nie sprawiali wrażenia, jakby musieli przez to zamknąć swoje fundusze hedgingowe. Poczułem się trochę pewniej, ale tylko do momentu zerknięcia za ladę. Pejzaże pełne kolorów, no jasne.
Oferta świąteczna Słodkiego Słonego to ostra jazda bez trzymanki. Placek drożdżowy to koszt 70 zł za 900 gramów. Sernik (podobna gramatura) - 105 zł. Piernik - 105 zł, ale już za 800 gramów. Za kilogram makowca trzeba zapłacić 170 złotych (chyba rekord), a za 80 dekagramów rolady sezamowo-chałwowej - 160 zł. Z nadzieją w głosie spytałem, które z ciast można kupić na kawałki. Na szczęście taka możliwość obowiązywała na piernik, sernik i roladę. Zabrałem je na wynos i pognałem do domu na degustację, szybko tylko sprawdzając, że za kilogram makowca w innych popularnych piekarniach i cukierniach płaci się od 35 zł (Putka), przez 59 zł (sweet-home), do 65 zł (Cukiernia Siej). Ależ ta Magda Gessler ma rozmach!
Degustacja słodkości od Magdy Gessler
Za trzy kawałki kupionych przeze mnie ciast zapłaciłem 88 złotych. Nie ma tu żadnego "ale" - to po prostu bardzo dużo. Zawiązane wstążką, schludne opakowanie przywiozłem do domu z nadzieją, że chociaż jedna osoba powie mi, że warto było wydać tyle pieniędzy na słodkości od Magdy Gessler. Nie zawiodłem się, ktoś rzeczywiście był tego zdania, chociaż z pewnych przyczyn, które za moment poznasz, nie mógł mi tego powiedzieć.
Zabraliśmy się za degustację. Rolada sezamowo-chałwowa totalnie mi nie podpasowała, ale muszę to usprawiedliwić tym, że nie jestem wielkim fanem chałwy. Jej połączenie z sezamem nie uratowało sytuacji i chociaż struktura ciasta była przyjemnie rozpływająca się w ustach, nie dojadłem ciasta do końca.
Sernik w Słodkim Słonym jest przyrządzany z rodzynkami. Ta kontrowersyjna i zapewne dla wielu osób niewytłumaczalna decyzja nie wpłynęła na mój osąd — lubię zarówno sernik bez rodzynek, jak i z nimi. Ten od Magdy Gessler był bardzo smaczny. Dobry, wilgotny, masa poprawnie stężała, a ciasto nie było ani wodniste, ani opadnięte. Szybki research w internecie pozwolił mi jednak ocenić jego cenę (przypominam: 105 zł za niecały kilogram) na niezrozumiale wysoką. Według mnie tłumaczy ją niejako tylko i wyłącznie nazwisko Magdy Gessler.
Pierniczek, za którego kawałek zapłaciłem 29 zł, był zdecydowanie najsłodszym z przywiezionych przeze mnie ciast. Nie mogłem nie skojarzyć smaku z nadziewanymi, owocowymi pierniczkami ze sklepu, które wcinałem za szczenięcych lat. To ciasto wyróżniało się na tle pozostałych. Czym? Wyrazistością. Oryginalnością. Może nie jest to przepis, po który sięgałbym osobiście co święta, ale w tym jednym cieście dało wyczuć się pierwiastek tego czegoś, za co można zapłacić więcej, niż za smakołyki w innych cukierniach.
Piernik, jako jedyne z ciast kupionych w Słodkim Słonym, posmakował również mojej wybrednej trzylatce. Na roladę chałwowo-sezamową nie chciała nawet patrzeć. "To jest brzydkie" - stwierdziła. Z kolei z sernika wydłubała tylko kilka rodzynek (czyli warto czasem je dodać!). Wspólnie jednak stwierdziliśmy (no dobrze, może trochę bardziej ja, niż ona), że przy całej sympatii do Magdy Gessler i szacunku do jej wiedzy i umiejętności, w zawyżonych cenach ciast nie odnajdujemy sensu i logiki.
Nie zgodził się z nami tylko pies. Kropka, czyli nasz poczciwy pomeranian, była zdania, że ciasta te są warte każdych pieniędzy. Tak przynajmniej wnioskuję po jej minie i upartym podążaniu za każdym talerzykiem z ciastem ze Słodkiego Słonego. Już prawie przekonała mnie do swej racji, ale przypomniałem sobie, że to samo "twierdziła" o parówkach, jajecznicy, kotlecie i dosłownie każdym innym spożywanym przez domowników posiłku.
Jakub Suliga dla Wirtualnej Polski