Pokazała jedzenie w samolocie. "Głodna nie wysiadłam"
Im dłuższa trasa, tym większy głód. Im większy głód, tym bardziej marudny jest też pasażer. Linie lotnicze zdają sobie z tego sprawę i podczas lotów zapewniają wyżywienie swoim klientom. Nasza czytelniczka pokazała, co zaserwowano jej podczas podróży do Nowego Jorku.
18.11.2023 | aktual.: 17.01.2024 15:15
Podróżowanie to nie tylko zwiedzanie zabytków i kultowych miejsc, ale również odkrywanie nowych smaków. Zanim jednak nasza stopa stanie na obcej ziemi, trzeba zaliczyć swoją kilometrówkę. Nasza czytelniczka Zuza wybrała się w jesienną podróż do Nowego Jorku. Przed zatopieniem się w świecie burgerów, bajgli z łososiem i pastrami spędziła ponad 8 godzin na pokładzie samolotu. O ile w trasie Londyn - Nowy Jork nie ma nic ekscytującego, bo chmury wyglądają niemal wszędzie tak samo, o tyle serwis zadbał o porcję rozrywki, serwując mniej lub bardziej wyszukane potrawy. W krótkiej rozmowie podzieliła się ze mną swoimi wrażeniami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jedzenie w samolocie
Pracownicy przygotowujący jedzenie do samolotu stoją przed niemałym wyzwaniem. Podczas lotu zdolność do odczuwania smaku słodkiego i słonego spada o 30. proc., podczas gdy pozostałe smaki zostają bez zmian. Co więcej, hałas w samolocie może wpływać negatywnie na naszą percepcję smaku podczas jedzenia. Kucharze muszą zatem odpowiednio zrównoważyć danie, aby nie było ani mdłe, ani zbyt słone. Nie wszędzie radzą sobie z tym dobrze i niejednokrotnie można przeczytać pełne żalu komentarze pasażerów, którzy jedzenie na pokładzie nazywają niejadalną papką.
Chociaż posiłkom w samolocie dość daleko do dań restauracyjnych, pasażerowie mają pewną decyzyjność w zakresie serwowanych potraw.
Miałam możliwość wyboru nie samych potraw, a rodzaju diety. Była opcja "low carb" z której pewnie korzystają cukrzycy, koszerna czy też dla muzułmanów. Wolałam nie kombinować, bo bałam się, że dostanę coś słabego. Niedaleko mnie siedział pasażer, który postawił na dania koszerne, pachniały one niesamowicie apetycznie, więc również się na nie skusiłam.
Takiego jedzenia się nie spodziewała
Zuza na przekąskę dostała precle o smaku fromage. Jak przyznała, takich dobrych dawno nie jadła i chętnie pochłonęłaby nawet pięć paczek.
Danie główne było przyjemnie ciepłe i był to makaron z sosem pomidorowym, soczewicą i cebulką. Do tego świeża, mięciutka bułeczka, dobre masełko. I ten cheddar - czułam, że lecieliśmy z Londynu, bo nigdy nie jadłam tak smacznego. W kubeczku był serek z buraczkami. Dość oryginalne połączenie, ale z bułką całkiem ok - relacjonuje nasza czytelniczka.
Na deser zaserwowano czekoladowy krem z solonym karmelem. Jak podkreśla Zuza, był po prostu przepyszny i bardzo słodki. Makaron również nie był pozbawiony przypraw, czuć było, że jest dość pikantny.
To pewnie dlatego, żeby było czuć jakikolwiek smak - śmieje się Zuza.
Nie taki diabeł straszny
Okazuje się zatem, że jedzenie nie było takie złe, jak mogłoby się wydawać. Obsługa zadbała o to, aby nikt nie wyszedł głodny.
Naprawdę myślałam, że będzie gorzej. Mój mąż na obiad zamiast makaronu wziął kurczaka z ryżem i jakimś sosem z warzywami i również był zadowolony. Przede wszystkim nie wylądowaliśmy głodni - podsumowuje Zuza.