Pokazała, co jadła na polskiej porodówce. "Codziennie na śniadanie i kolacje było to samo"
Poród to ogromny wysiłek dla organizmu kobiety. Wsparciem w powrocie do formy jest odpowiednie żywienie, które dostarczy energii i pozwoli nabrać sił do opieki nad maluchem. O jedzeniu w polskich szpitalach krążą już legendy, a zdjęcia suchego chleba z kawałkiem pomidora szybko rozchodzą się w sieci. Nasza czytelniczka podzieliła się z nami wrażeniami z jednej z polskich porodówek.
09.09.2023 09:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O posiłkach w szpitalach można byłoby pisać prawdziwe elaboraty. Ich jakość zależy od wielu czynników, jednak biorąc pod uwagę, że dzienna stawka to średnio 6-11 zł na osobę, nie można spodziewać się rarytasów. Nie inaczej wygląda sytuacja na polskich porodówkach — kilka lat temu miała miejsce specjalna akcja "Dałam życie. Umrę z głodu" organizowana przez inicjatywę społeczną Lepszy poród. Talerze ze smętnymi kromkami chleba i bliżej niezidentyfikowanymi papkami potrafiły naprawdę zmrozić krew w żyłach. Czy coś jednak uległo zmianie?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jedzenie na porodówce
Pani Julita, nasza czytelniczka, pod koniec lipca urodziła córeczkę w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim. Podzieliła się z nami zdjęciami jedzenia, jakie serwowano świeżo upieczonej mamie.
Śniadania dostarczane były na jednorazowych tackach i przykryte folią spożywczą, aby chronić pieczywo przed wyschnięciem. Mimo monotonii wszystko było świeże i w sporych ilościach.
Jak wygląda obiad w szpitalu?
Śniadanie serwowano zwykle między 8 a 8.30, a już o 12.15 pojawiał się obiad, a o 17.30 przyjeżdżała kolacja.
Na zdjęciach, jakie dostaliśmy od pani Julity, można dostrzec, że posiłki dość obfite, a na talerzu za każdym razem znajdowała się również porcja warzyw. Jak podkreśla czytelniczka, nie potrzebowała ona żywieniowego wsparcia z zewnątrz, bo obiady były odpowiednio duże i sycące. W szpitalu nie mogła jednak liczyć na konsultacje z dietetykiem, ponieważ nie zaproponowano jej takiej opcji.
Pani Julicie zaserwowano między innymi gulasz z kaszą i tartą marchewką, smażoną rybę z ziemniakami i surówką czy też pieczone mięso z kurczaka z sosem, ziemniakami oraz sałatą.
Pani Julita oceniła jedzenie na 7 punktów w 10-stopniowej skali. Biorąc pod uwagę, jakiej jakości jedzenie potrafi pojawić się w szpitalnych stołówkach, to ten wynik można uznać za spory sukces.