Poszłam do McDonald's po nowy zestaw. Już po pierwszym kęsie wiedziałam, czy przyjdę ponownie
"Bambi robi z Makiem co chce" - głosi hasło reklamowe szumnie zapowiadanej oferty fastfoodowego giganta. Gdybym ja teraz mogła zrobić z zestawem bambi, co chcę, to cofnęłabym czas i zastanowiłabym się dwa razy nad tym zakupem. Oto dlaczego.
11.09.2024 | aktual.: 11.09.2024 19:27
Ustalmy na wstępie, skąd wzięła się nazwa flagowego obecnie zestawu sprzedawanego pod szyldem McDonald's. Nie jest to nawiązanie do chuderlawego jelonka ze wzruszającej bajki znanej wytwórni. Nazwa nie sugeruje nam również, że mamy do czynienia z sarniną (na szczęście).
Bambi to pseudonim artystyczny Michaliny Włodarczyk, raperki młodego pokolenia, której kariera wystartowała niejako za sprawą udziału w programie "The Voice Kids". Artystka może pochwalić się sporym sukcesem muzycznym - w serwisie Spotify miesięcznie słuchają jej trzy miliony osób. Żaden polski artysta rapowy nigdy nie przebił tej bariery. Nie dziwi więc, że to właśnie ona, po Macie czy Ralphie Kamińskim, stała się twarzą nowej promocyjnej oferty McDonald's.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co wchodzi w skład zestawu bambi?
Zestaw bambi to całkiem świeża sprawa, bo oficjalnie dostępny jest w sprzedaży od 10 września. Włodarczyk, poza tym, że stworzyła własną kompozycję w menu McDonald’s, zapowiada też limitowaną serię produktów stworzoną wspólnie z marką, a także koncert, który odbędzie się 28 września na dachu (a jakże) fastfoodowej restauracji. Akcja zakrojona jest na szeroką skalę, można więc spodziewać się, że i rzeczony zestaw czymś zaskoczy.
Sprawdziłam więc, o co tyle hałasu. Z racji, że zestaw bambi można kupić od 10.30, o 10.35 byłam już niedaleko lady, bo ostrzegano mnie, że restauracje są szturmowane, a zainteresowanie zestawem młodej raperki zaskoczyło samą sieć na tyle, że oferta miała rozprzedawać się w tempie zastraszającym. Cóż, ja w kolejce nie stałam, ale nie była to też godzina, o której przeciętny uczeń kręci się po mieście. Myślę, że jeśli spodziewać się zatrzęsienia, to w godzinach "poszkolnych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czymże jest zestaw bambi, zapytacie. W jego skład wchodzą trzy serowe gwiazdki, sześć kawałków kurczaka McNuggets, mała porcja frytek, limitowany czarny sos, dowolny mały napój oraz limitowane lody McFlurry Skittles. Specjały te można kupić w czterech kombinacjach:
- cheese + McNuggets Box + sos za 19,90 zł;
- cheese + MCN Box + sos + mały napój za 23,90 zł;
- cheese + MCN Box + sos + napój + McFlurry Skittles za 29,90 zł;
- McFlurry Skittles za 10,90 zł.
Serowe Cheddar Gwiazdki to nowość i są one dostępne tylko w tym zestawie. Podobnie jest z Czarnym Sosem Bambi na bazie pieprzu i sosu sojowego oraz deserem McFlurry Skittles. Ja skusiłam się na największy z zestawów - za 29,90 zł. Zanim jednak dokonała się transakcja kupna-sprzedaży, musiałam zainstalować aplikację McDonald's i założyć konto. To istotna informacja, zwłaszcza dla tych, którzy myśleli (jak ja), że podejdą do kasy i po prostu złożą zamówienie. Zestaw bambi można zamówić wyłącznie w aplikacji.
Jak smakuje zestaw bambi?
Przede wszystkim w oczy rzuca się czarny kolor pudełka, w którym skrywają się serowe gwiazdki i nuggetsy. Tuż obok, w niewielkiej paczuszce, czekały na swoją kolej frytki, mała coca-cola traciła pomału bąbelki, za to lody zachęcały mnie do siebie feerią mieniących się cukierkowych barw. Zostawiłam je jednak na koniec. A ucztę rozpoczęłam od serowych gwiazdek, które zanurzyłam w specjalnie stworzonym na tę okazję czarnym sosie.
I mam dwie wiadomości: jedną dobrą, drugą złą. Dobra jest taka, że akurat po czarnym sosie fajerwerków się nie spodziewałam, ale muszę przyznać, że intensywny smak pieprzu bardzo mnie zaintrygował. Sos miał nieco rzadszą konsystencję od ketchupu, przebijały się w nim słodkie nuty, mocniej niż te pochodzące z sosu sojowego, i był rzeczywiście czarny. W tej czarnej czerni z satysfakcją zanurzyłam cheddarową gwiazdkę, nawet nieco rozochocona, ale czar prysł równie szybko, jak rozbłysnął. Niestety serowe gwiazdki nie miały w sobie nic, co mogłoby mnie do nich przekonać. Panierka była bardziej niż zwykła, kartonowa, niewyczuwalna, z kolei ser przypominał topiony wyrób seropodobny. Nie smakowało to tak, jak sobie wyobrażałam. Smutne doznanie, zwłaszcza że to przecież, tak przynajmniej uważam, sztandarowy element zestawu bambi.
Coca-cola, nuggetsy i frytki jakie są, każdy widzi. To dokładnie to samo, co od lat jest dostępne w stałej ofercie McDonald's, nie ma więc sensu rozwodzić się nam nimi. Uwagę za to zwrócić można na nowe McFlurry Skittles, które, jak wskazuje nazwa, wypełnione są znanymi cukierkami. A użycie słowa "wypełnione" jest jak najbardziej zasadne, bo cukierków nie musiałam mozolnie szukać, gmerając łyżeczką w kubku. Było ich naprawdę dużo. Oddały kremowym i słodkim lodom swój kolor i smak. Hitowe lody z "maka" trzymają poziom.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że zestaw bambi to kaloryczna bomba, niespecjalnie wybitna pod względem smaku, a do tego pozbawiona jakichkolwiek "żywych" elementów w formie warzyw czy owoców. Jedynie przetworzona żywność. Tylko trzy cheddarowe gwiazdki dostarczają ponad 200 kalorii, a jedna porcja czarnego sosu to 40 kcal. McFlurry Skittles to niecałe 350 kalorii w jednej porcji. Do tego doliczmy małą coca-colę, czyli 110 kalorii, małe frytki - 230 kalorii i sześć nuggetsów - ok. 260 kcal. To 1200 kalorii, czyli dokładnie tyle, ile przeciętnie wynosi połowa dziennego zapotrzebowania. Całkiem sporo jak na jeden posiłek.
Za 30 zł wolałabym zjeść zestaw dnia w "mleczaku". Miałabym przynajmniej pewność, że nie będzie mi tak ciężko na żołądku (i sumieniu).