Rozlał cuchnącą ciecz i wyszedł. Restauracja szacuje straty na dziesiątki tysięcy
Sobotni wieczór okazał się być pełen niezbyt przyjemnych wrażeń dla pracowników i gości gorzowskiej restauracji Livingroom. Odwiedzający lokal mężczyzna rozlał śmierdzącą substancję i uciekł. Właściciele proszą o pomoc w identyfikacji sprawcy.
10.07.2024 14:47
Sobotni, letni wieczór to czas, gdy w gastronomii dzieje się sporo, stoliki zapełnione są klientami, a w sali słychać gwar rozmów. Z restauracyjnego zamieszania postanowił skorzystać mężczyzna. Odwracając w międzyczasie uwagę kelnerek, rozlał substancję, którą natychmiastowo wypełniła lokal brzydki zapachem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozlał cuchnącą substancję i uciekł
W sobotni wieczór, 6 lipca, w restauracji Livingroom przy ulicy Nadbrzeżnej w Gorzowie Wielkopolskim doszło do nietypowego zdarzenia. Nieznany mężczyzna rozlał przy barze cuchnącą ciecz.
Przyszedł pan, aby zapytać o rezerwację. W międzyczasie ukradkiem wylewał ciecz na podłogę, tak przy nodze, żeby nikt tego nie widział. Wylał to po prostu pod bar, na płytki, na chodniczki. Zaczęło momentalnie po prostu śmierdzieć. Ludzie zaczęli wychodzić, bo nie mogli wytrzymać tego przykrego zapachu - mówi menedżer restauracji w rozmowie z Wirtualną Polską.
Na miejsce wezwano straż pożarną i policję. Uciążliwy zapach, który utrzymywał się w lokalu, wymagał specjalistycznych sposobów neutralizacji. Nie wystarczyło otworzenie okien i zrobienie przeciągu, w grę weszło ozonowanie.
Był to jest skoncentrowany pot ludzki, bardzo mocny. Po prostu niemożliwie śmierdział - mówi menadżer lokalu Błażej Bury.
Hukinol, który rozlano w restauracji, to środek odstraszający dziką zwierzynę, głównie dziki, jelenie i sarny. Zawiera skoncentrowaną dawkę związków zapachowych, które naturalnie występują w ludzkim pocie. Rozprowadza się go najczęściej przy polach, sadach i szkółkach leśnych, aby zapobiec zniszczeniom przez leśne zwierzęta.
Duże straty dla restauracji
Goście zaczęli wychodzić z restauracji, lokal szybko opustoszał. To oznaczało, że właściciele ponieśli naprawdę duże straty. Jedzenie, które znajdowało się na wydawce, poszło do śmieci, otwarte rachunki nie były opłacone, a goście otrzymali dodatkowo od restauracji Livingroom vouchery, które miały wynagrodzić niedogodności.
Restauracja nie funkcjonowała w tę sobotę. Jesteśmy stratni, bo w weekendowe wieczory mamy największy ruch. Goście byli zniesmaczeni i niezadowoleni, sporo jedzenia się zmarnowało. Koszty sięgają nawet 20-30 tysięcy złotych. Dla nas to bardzo dużo - mówi Błażej Bury w rozmowie z Wirtualną Polską.
Restauracja prosi o pomoc
Na Facebookowym profilu restauracji opublikowano zdjęcia z kamer, na których widać mężczyznę. Właściciele proszą o pomoc w identyfikacji, oferując w zamian nagrodę.
Jak dowiedzieliśmy się w rozmowie z menedżerem Livingroom, mają już swoje podejrzenia. Wszystko wskazuje na to, że sprawcą może być mężczyzna z jednego z gorzowskich osiedli, znany z zamiłowania do alkoholu.
Ten pan był prawdopodobnie nasłany, być może przez konkurencję. Szukamy dalej, aby wyciągnąć konsekwencje - podaje menedżer gorzowskiej restauracji.