W tych owocach nie znajdziesz pestek. Mało kto wie, czy są bezpieczne dla zdrowia i wolne od GMO

Winogrona bez pestek, arbuz bez nasion i mandarynki, które zjada się bez wysiłku, zdobyły serca konsumentów. Ale czy za tę wygodę nie płacimy jakościowym kompromisem?

WinogronaCzym różnią się odmiany bezpestkowe owoców od standardowych
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | unknown

Jeszcze kilkanaście lat temu owoce bez pestek były ciekawostką, a dziś stały się normą, szczególnie wśród winogron, mandarynek i arbuzów. Trudno się dziwić, ponieważ łatwiej się je zjada, nie trzeba nic wydłubywać, są wygodne do zapakowania w lunch boxie i lubiane przez dzieci. Jednak wraz z tą wygodą pojawiają się pytania, np. czy takie odmiany są równie wartościowe jak ich klasyczne odpowiedniki? Czy proces ich tworzenia wpływa na jakość owocu, jego skład i to jak działa na zdrowie? Coraz częściej mówi się też o tym, że to, co wygodne, nie zawsze jest korzystne. Warto więc przyjrzeć się bliżej, czym tak naprawdę różnią się owoce bezpestkowe od tych z pestkami i czy warto sięgać po nie bez obaw.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przerabiam wczorajsze ziemniaki na nowe danie. Chrupiące z zewnątrz, mięciutkie w środku

Jak powstają bezpestkowe owoce?

Bezpestkowe owoce mogą wydawać się efektem nowoczesnych technologii, ale w rzeczywistości wiele z nich powstaje dzięki naturalnym mutacjom i klasycznej selekcji roślin. Najczęściej wykorzystywaną metodą jest partenokarpia, czyli proces, w którym owoc rozwija się bez zapłodnienia, więc nie tworzy nasion. W przypadku niektórych gatunków stosuje się także krzyżowanie odmian o różnych zestawach chromosomów (np. triploidalnych z diploidalnymi), co z kolei prowadzi do powstania owoców, które nie mogą wytworzyć pełnowartościowych nasion.


To nie jest modyfikacja genetyczna w rozumieniu GMO, ponieważ w większości przypadków nie ingeruje się w materiał genetyczny w laboratorium. Zamiast tego ogrodnicy i hodowcy selekcjonują naturalnie beznasienne okazy i rozmnażają je przez sadzonki, szczepienie lub metodą in vitro, ponieważ same z siebie nie mogą się rozmnażać z pokolenia na pokolenie. W ten sposób powstają owoce, które zachowują smak, wygląd i konsystencję oryginału, ale nie mają pestek. Choć jest to wygodne dla konsumentów, może mieć wpływ na środowisko i sposób uprawy.

Czy owoce bez pestek są mniej wartościowe?

Odmiany bezpestkowe często budzą podejrzenia, bo skoro nie mają nasion, to czy nie tracą również coś więcej? W rzeczywistości wartości odżywcze tych owoców są bardzo zbliżone do ich klasycznych odpowiedników. Zawierają podobne ilości witamin, minerałów, antyoksydantów i błonnika, o ile są świeże, dojrzałe i pochodzą z dobrej uprawy. Ich słodki smak, soczystość i konsystencja wynikają z naturalnych cech rośliny, a nie z utraty składników podczas "pozbawiania pestek".


Warto jednak pamiętać, że pestki niektórych owoców, takich jak winogrona lub granaty, zawierają związki bioaktywne, jak polifenole i kwasy tłuszczowe, które korzystnie wpływają na zdrowie. W przypadku odmian bezpestkowych tracimy więc pewien "dodatek", ale nie podstawową wartość odżywczą samego miąższu. Dlatego bezpestkowe owoce mogą być równie dobrym wyborem, zwłaszcza jeśli dzięki nim częściej sięgamy po świeże owoce zamiast przetworzonych przekąsek. Kluczem pozostaje różnorodność i jakość, a nie obecność lub brak pestek.

Czy pestki są nam potrzebne?

Pestki w owocach często traktujemy jak zbędny balast, coś, co przeszkadza podczas jedzenia i ląduje od razu w koszu. Tymczasem w niektórych przypadkach mogą być dodatkowym źródłem cennych składników. Na przykład pestki winogron zawierają silne przeciwutleniacze, takie jak proantocyjanidyny, które wspierają ochronę komórek przed stresem oksydacyjnym. W nasionach granatu znajdziemy błonnik i zdrowe tłuszcze, a pestki arbuza, choć rzadko są spożywane w całości, to zawierają m.in. magnez, cynk i żelazo.


Z drugiej strony, pestki nie są składnikiem niezbędnym w codziennej diecie. Ich wartość odżywcza zależy od rodzaju owocu, ilości spożycia i formy. Najwięcej korzyści przynoszą, gdy są odpowiednio przetworzone (np. w formie oleju z pestek winogron lub mielone nasiona granatu). Niektóre, w większych ilościach, mogą wręcz działać drażniąco na układ pokarmowy lub zawierać naturalne związki, których nadmiar nie jest wskazany. Dlatego, choć pestki mogą mieć swoje zalety, nie trzeba ich traktować jako niezbędny składnik zdrowej diety, a brak pestek nie oznacza, że owoc automatycznie staje się gorszy.

Aspekty środowiskowe i ekonomiczne

Wzrost popularności owoców bezpestkowych nie pozostaje bez wpływu na środowisko i rynek upraw. Ponieważ takie odmiany nie rozmnażają się w sposób naturalny, ich produkcja wymaga specjalistycznych metod, m.in. szczepienia, klonowania lub upraw w kontrolowanych warunkach. To powoduje, że są one bardziej wymagające w utrzymaniu i często droższe w produkcji. Dodatkowo rośliny bezpestkowe bywają bardziej wrażliwe na choroby, więc zwiększa to potrzebę stosowania środków ochrony roślin i intensywniejszego zarządzania plantacją.


Z punktu widzenia różnorodności biologicznej, masowe promowanie odmian bezpestkowych może prowadzić do zawężania puli genetycznej uprawianych roślin. Hodowcy częściej wybierają odmiany wygodne dla konsumentów, kosztem tych bardziej odpornych, ale mniej atrakcyjnych handlowo. To z kolei zwiększa zależność od dużych producentów i ogranicza dostęp do tradycyjnych, lokalnych odmian.


Z ekonomicznego punktu widzenia, owoce bezpestkowe często mają wyższe ceny nie tylko ze względu na proces produkcji, ale też na postrzeganą wygodę. Dla niektórych konsumentów to duża zaleta, dla innych sztuczny wybór, który wypiera naturalne formy owoców z rynku. Warto więc mieć świadomość, że to, co wygląda prosto i nowocześnie, może mieć bardziej złożone konsekwencje, niekoniecznie dla naszego zdrowia, ale i dla całego ekosystemu upraw.

Owoce bez pestek to wygodna odpowiedź na oczekiwania konsumentów, a brak nasion nie oznacza gorszej wartości odżywczej. Liczy się jakość, świeżość i sposób uprawy. W dobrze zbilansowanej diecie bezpestkowe odmiany mogą być równie korzystne jak tradycyjne. Warto jednak pamiętać, że uproszczenia w naturze niosą też konsekwencje dla środowiska i naszego podejścia do jedzenia. Najlepiej wybierać świadomie, łącząc wygodę z wartością.

Wybrane dla Ciebie

Do obiadu podaję brazylijską surówkę. Nawet mizeria może się schować
Do obiadu podaję brazylijską surówkę. Nawet mizeria może się schować
Robię krem z góralskiego sera. Żaden gość nie może powstrzymać się od zachwytu
Robię krem z góralskiego sera. Żaden gość nie może powstrzymać się od zachwytu
W PRL były hitem podwórka. Lepsze niż amerykańskie pianki
W PRL były hitem podwórka. Lepsze niż amerykańskie pianki
To największy błąd przy smażeniu schabowych. Panierka odpada jak stara farba
To największy błąd przy smażeniu schabowych. Panierka odpada jak stara farba
Ten amerykański przysmak zapamiętam na długo. Kanapka z homarem kosztowała krocie
Ten amerykański przysmak zapamiętam na długo. Kanapka z homarem kosztowała krocie
Wlewam do kalafiorowej. Wychodzi smaczniejsza niż ta od babci
Wlewam do kalafiorowej. Wychodzi smaczniejsza niż ta od babci
Ciocia ze wsi tak gotuje rosół. Ma więcej kolagenu i wspiera stawy
Ciocia ze wsi tak gotuje rosół. Ma więcej kolagenu i wspiera stawy
Jest pyszna, maślana i bez glutenu. Doskonała do zapiekania śliwek z cynamonem
Jest pyszna, maślana i bez glutenu. Doskonała do zapiekania śliwek z cynamonem
Jesienią zapiekam z nimi ziemniaki do obiadu. Są rewelacyjne do pieczeni w sosie
Jesienią zapiekam z nimi ziemniaki do obiadu. Są rewelacyjne do pieczeni w sosie
Najgorszy i częsty błąd przy grzybach. Będą nadawać się tylko do kosza
Najgorszy i częsty błąd przy grzybach. Będą nadawać się tylko do kosza
Te cynamonki można jeść bez wyrzutów sumienia. Są pyszne, a cukier nie szybuje po nich w górę
Te cynamonki można jeść bez wyrzutów sumienia. Są pyszne, a cukier nie szybuje po nich w górę
Pierwszy raz jadłam we Włoszech. Mięso jest delikatne, miękkie i nie potrzeba do niego noża
Pierwszy raz jadłam we Włoszech. Mięso jest delikatne, miękkie i nie potrzeba do niego noża