Szła do stolika obsłużyć klientów. Gdy usłyszała, co mężczyzna o niej powiedział, popłakała się
Pracowałeś kiedykolwiek w gastronomii? Czy wiesz, z czym muszą mierzyć się każdego dnia np. kelnerzy? Jeśli nie, koniecznie przeczytaj ten artykuł do końca i sprawdź, jakie historie udało się zebrać poniżej.
24.07.2023 | aktual.: 24.07.2023 18:32
Praca w gastronomii to ciężki kawałek chleba. Co jakiś czas w sieci możemy przeczytać lub obejrzeć relacje, które nie świadczą zbyt dobrze o klientach. Jeśli dodamy do tego jeszcze kilka, a nawet kilkanaście godzin stania na nogach i przeciętne pensje, to wychodzi nam niezbyt optymistyczny obraz pracy tego typu. Na warunki najczęściej skarżą się kelnerzy, którzy stają z roszczeniowymi i niemiłymi klientami twarzą w twarz.
Być może sam masz w swoim najbliższym otoczeniu osoby, które pracowały lub pracują w gastronomii. Niestety osobiście znam wiele historii z negatywnym podejściem klienta. Sama pracowałam w tej branży, podobnie jak kilka bliskich mi osób, dlatego znam ten temat od podszewki. Na szczęście trafiali się również mili i uśmiechnięci klienci, którzy wynagradzali wszelkie nieprzyjemności.
Nie przegap: Kelner może próbować cię namówić, ale nie daj się. To najgorsza ryba nad polskim morzem
Początkująca kelnerka to od razu oszustka?
Zacznę od własnej historii, która została mi w głowie i sercu na długie lata. Do dziś robi mi się przykro, kiedy o niej pomyślę. Były to początki mojej pracy jako kelnerki i klienci doskonale o tym wiedzieli, bo miałam specjalną plakietkę z taką informacją. Mógł być to trzeci dzień w pracy i już na wstępie, kiedy przyjmowałam zamówienie, wiedziałam, że trafiłam na tzw. trudnych klientów."
Pomimo złego nastawienia drugiej strony, starałam się zachować uśmiech na twarzy i dać z siebie wszystko. Kiedy wróciłam do stolika po rozliczeniu rachunku, klient, wcale się nie kryjąc, powiedział do swojej towarzyszki: "Sprawdź, czy nas nie oszukała, bo jest nowa".
W mgnieniu oka zrobiłam się cała czerwona na twarzy i było mi się naprawdę przykro, bo z góry zostałam uznana za oszustkę. Mężczyzna doskonale wiedział, że go usłyszałam, ale nawet nie zrobiło mu się głupio z tego powodu. Wtedy byłam bardzo młoda i nic nie zrobiłam. Teraz podeszłabym do tematu zupełnie inaczej. Oczywiście wspomniana para nie zostawiła ani złotówki napiwku, a rachunek i wydana reszta zgadzały się w 100%. Ale słowa przepraszam, już nie usłyszałam.
Trzy typy klientów
Z kolei moja przyjaciółka Karolina pracowała kiedyś w pizzerii. Teraz zawsze powtarza, że klientów można podzielić na trzy kategorie. Miłych i wyrozumiałych, z podejściem "chcę zamówić, zjeść i wyjść" oraz roszczeniowych już od samego wejścia.
Pierwsza grupa była jej ulubioną. Klienci, którzy zawsze szukali z nią kontaktu, byli dla niej bardzo mili i życzyli miłej zmiany za każdym razem, kiedy wychodzili. Nawet jeśli dochodziło do jakichś małych wpadek, byli bardzo wyrozumiali. Potrafili taki wypadek zamienić nawet w coś zabawnego. Często też podkreślali, że praca kelnera nie jest prosta, dlatego bardzo ją doceniają. Za każdym razem zostawiali napiwek w uznaniu za miłą obsługę.
Drugi typ klienta jej zdaniem to osoby, które nie szukają zbytnio kontaktu z kelnerem. Po prostu przychodzą do lokalu w konkretnym celu. Wszyscy, których do niej zalicza, jedzenie posiłku traktowali jak odhaczenie zadania na swojej liście. Jak podkreśla Karolina, choć byli milczkami, mieli też swoje plusy. Zazwyczaj ich obsługa przebiegała w ekspresowym tempie, bez nieprzyjemnych sytuacji.
No i najgorszy typ na koniec. Roszczeniowi klienci, którzy myślą, że przychodząc do lokalu, mają prawo do wszystkiego. Karolina zawsze powtarza, że już po wejściu takiego klienta można było go rozpoznać w mgnieniu oka. Zdradzała go specyficzna mina, a kiedy podchodziła do takiej osoby i zamieniła z nią kilka zdań, tylko utwierdzała się w swoim przekonaniu. Takiemu klientowi przeszkadzała nawet "nieodpowiednia" jego zdaniem czcionka w menu. Dlatego, zarówno ona jak i jej koleżanki, starały się, aby tylko nie trafić na takiego klienta. Oczywiście nie zawsze się to udawało. Kiedy już musiały obsłużyć taką osobę, robiły wszystko, aby znaleźć się przy danym stoliku jak najkrócej. Oczywiście kelnerki mogły zapomnieć o jakimkolwiek napiwku.
Zanim się pożegnamy, koniecznie daj mi znać, co ty myślisz na temat całej tej sytuacji. Może sam pracujesz w gastronomii i chciałbyś podzielić się swoją historią?