NewsyW PRL-u była hitem. Wtedy każdy na nią mlaskał, a dziś by uciekał

W PRL‑u była hitem. Wtedy każdy na nią mlaskał, a dziś by uciekał

Adobe Stock
Adobe Stock
04.06.2023 12:12, aktualizacja: 04.06.2023 12:26

Niektóre potrawy z "lat słusznie minionych" wspominamy z ogromnym sentymentem, mimo że dzisiaj wywołują one szok i niesmak. Na sam ich widok mniej zaawansowani wiekiem dietetycy mogliby doznać palpitacji serca. Przeszłości nie zmienimy, ale zawsze możemy ją ze śmiechem powspominać. Oto nasze przykłady tego, że jedzenie w PRL było dziwne, ale za to jedyne w swoim rodzaju.

Jedna rzecz nie może być kwestionowana: za tworzenie czegoś z niczego, naszym mamom i babciom należy się medal. Tak właśnie wyglądała rzeczywistość w PRL-u. Kolejki do sklepów, w których i tak zastawaliśmy niemal puste półki, reglamentacja żywności, import ograniczony do minimum... Blogerzy kulinarni mieliby w tamtych latach ciężkie zadanie. Mimo wszystko gospodynie jakoś sobie radziły. Czasem wychodziło im to bardzo dobrze. Innym razem... nieco gorzej. 

Jedzenie w PRL miało dwa oblicza - Pyszności; foto: Canva
Jedzenie w PRL miało dwa oblicza - Pyszności; foto: Canva

Tak przynajmniej dzisiaj patrzymy na jadłospisy z PRL-u. Wtedy każdy ze smakiem zajadał się tymi daniami! Gdybyśmy natomiast w 2023 roku podali je swoim dzieciom, moglibyśmy się spodziewać zorganizowanej rewolucji w domu, strajku głodowego, albo chociaż wymownego pokręcenia palcem przy uchu. Nie — to nie my zwariowaliśmy. To tylko czasy się zmieniły. Zobacz sam, co w PRL-u uchodziło za przysmak i koniecznie daj nam znać, czy pamiętasz te "pyszności". 

Kontrowersyjne jedzenie w PRL

Chleb z cukrem

Na pierwszy ogień słynna, PRL-owska przekąska. Okej, powiązana z nią niebotyczna słodkość nie może spowodować tego, że ktoś uzna tę nietypową potrawę za niesmaczną. Jednak z punktu widzenia dzisiejszego ograniczania podawania cukru dzieciom, taka kanapka zaserwowana na śniadanie byłaby dla nich ogromnym szokiem. Oby sąsiad tego nie widział, bo zawiśnie nad nami kurator!

Mortadela zamiast schabowego

Dowód na to, że kiedyś niestraszne było nam podawanie dzieciom wysoko przetworzonego mięsa na obiad. Ale można przecież ująć to inaczej: był to prolog do wielkiego rozkwitu kuchni włoskiej w Polsce. Jedząc ją, mogliśmy poczuć się jak w Lombardii! Tylko jakość nie bardzo — czy zresztą dzisiaj ktoś by wpadł na to, żeby serwować parówki w panierce na obiad?

Zupy niemal wszelakie

Jeśli o ciemną stronę kulinarnego PRL-u chodzi, z całą pewnością można tu podać przykłady licznych zup. Z najgorszych wymienilibyśmy zupę owocową (do następnego kompotu dorzuć dzieciom makaronu i życz smacznego; nieźle się zdziwią), mleczną (koniecznie z kożuchem i kawałkami chleba) i czerninę. Ta ostatnia to istny wymysł jakiegoś szaleńca. Do dziś nie możemy jej przełknąć.

Czernina- Pyszności; foto: Canva
Czernina- Pyszności; foto: Canva

Jajecznica z mózgu

Sama nazwa cię odpycha, prawda? A jednak w PRL-u móżdżek wieprzowy uchodził za przysmak. W końcu danie to kochała i zachwalała sama Irena Santor! Gospodynie smażyły go razem z jajkiem i podawały jak dzisiejszą jajecznicę. To co? Masz ochotę przyrządzić ten przysmak na następne śniadanie? Nas nie zapraszaj, bo... mamy już plany i w ogóle.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także