W szkole stanęły specjalne automaty. To, co wybierają uczniowie, zaskoczyło nawet dostawców
Te automaty wywołały spore poruszenie wśród uczniów i nauczycieli. Ekspresowo zostały wyczyszczone do ostatniej kanapki. Gdańska restauracja wstrzeliła się w lukę, której do tej pory wielu nie zauważało.
Nie da się ukryć, że licealiści w szkole spędzają znaczącą część dnia. Często jest to 7 godzin, bywa, że w szkolnych murach spędzają niemal cały etat. Między kolejnymi falami wiedzy warto zadbać o odpowiednie odżywienie. I tutaj pojawiają się schody. To już nie jest wiek, kiedy rodzice przygotowują kolorowe lunchboxy, a przy tym wielu uczniów jeszcze nie wpadnie na to, by odpowiednio skomponować swój posiłek.
Restauracja "Masna Micha" postanowiła wyjść naprzeciw oczekiwaniom i w jednym z gdańskich liceów postawiła samoobsługowy automat ze zdrowymi przekąskami i obiadami. Efekt? Puste półki, kilkukrotnie uzupełniane w ciągu dnia i zachwyt wśród uczniów.
Hot dogi z sałatką i obłędnymi sosami. Po prostu palce lizać!
Problem z jedzeniem w szkole
Nie zawsze można skorzystać ze szkolnej stołówki, a i tam nie zawsze jest to, co akurat wpasuje się w kubki smakowe młodzieży. W końcu wiele osób szkolne jedzenie wspomina bardziej z niechęcią niż z sentymentem. Sporo już się zmieniło, układający menu intendenci starają się iść z duchem czasu, oferując gofry czy dobrej jakości burgery. Stołówki znaleźć można jednak głównie w podstawówkach, w liceach są spotykane znacznie rzadziej. Szkoły nie mają bowiem obowiązku ich urządzania, decyzja należy do dyrektora.
Sklepiki szkolne stają się powoli reliktem przeszłości. Pierwszym ciosem była pandemia, w kolejnych latach dobijały je rosnące koszty utrzymania. Coraz więcej jest za to automatów vendingowych, kojarzonych poza szkołami głównie z batonikami i gazowanymi napojami.
Wprowadzone Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 2016 roku wymogi określają, jakie produkty mogą być sprzedawane w jednostkach systemu oświaty, z wykluczeniem żywności wysoko przetworzonej, słonych i słodkich przekąsek oraz napojów. Pozostałe produkty podlegają limitom:
- 15 g cukru w 100 g produktu,
- 10 g tłuszczy na 100 g gotowego produktu,
- 1 g soli na 100 g produktu (1,2 g w przypadku słodkiego pieczywa).
Potencjał w automatach odkryła "Masna Micha", restauracja z Gdańska.
- Wejście do liceum było w pewnym sensie naturalnym zbiegiem okoliczności. Do tej pory nasze urządzenia działały w biurowcach, szpitalu i siłowni. W pewnym momencie w II LO zlikwidowano kantynę i szkoła sama szukała rozwiązania, które zapewni uczniom i nauczycielom świeże, pełnowartościowe posiłki. To spotkało się z naszym pomysłem przetestowania oferty wśród młodzieży. Od początku szkoła była bardzo otwarta i pomocna, co dodatkowo zmotywowało nas do szybkiego uruchomienia maszyny - mówi Maciej Kościński, współwłaściciel "Masnej Michy" w rozmowie dla Pyszności.pl.
Dwa-trzy dowozy dziennie
To, co wyróżnia "Masną Michę" jest świeżość i jakość. Potrawy są zbalansowane, większość z nich ma rozpisane makroskładniki. Nie trzeba się obawiać, że z automatu wyłoni się nieświeża kanapka albo zwiędła sałatka, bo pracownicy w ciągu dnia uzupełniają maszynę. Jest co robić, bo z oferty korzystają zarówno licealiści, jak i nauczyciele.
- Na początku planowaliśmy dwa dowozy, ale w praktyce okazuje się, że najlepiej sprawdzają się trzy. Dzięki temu możemy uzupełniać asortyment i zmieniać go w zależności od pory dnia. Rano dominują kanapki, zestawy śniadaniowe i sałatki. Około godziny 11 dowozimy dania lunchowe, zupy, a także uzupełniamy kanapki i sałatki, które się wyprzedały - tłumaczy restaurator.
Hitem okazał się zestaw śniadaniowy z pastą z łososia, jajeczną oraz z twarogu i skyra, kanapki z grillowanym burakiem balsamico, azjatycki bowl i naleśniki. Sporym zaskoczeniem był za to makaron z pesto z jarmużu. Początkowo właściciele "Masnej Michy" podchodzili ostrożnie, wszak dzieci i zielony sos niekoniecznie idą w parze. Okazało się, że wyprzedał się ekspresowo.
To rozwiązanie bardzo dobre, ale jeszcze idealne nie jest. O ile nauczyciele mogą podgrzać sobie posiłek w pokoju nauczycielskim, o tyle uczniowie nie mają tej możliwości. Dyrekcja jednak działa i składa wnioski o zakup kuchenki mikrofalowej.
Ile kosztuje jedzenie z automatu?
Czasy, gdy za 5 zł można było wykupić pół sklepiku i obdarować kolegów, dawno poszły już w zapomnienie. Zdrowe jedzenie kosztuje, ale w tym przypadku nie ma tragedii. Kanapkę kupić można za 9 zł, droższy będzie bajgiel z łososiem - 13 zł. Śniadaniowy zestaw z pastami i pieczywem to 14 zł. Dania lunchowe zaczynają się od 10 zł za naleśniki, po 18-19 zł za makaron z indykiem. W podobnej cenie do makaronu można kupić też bowle.
To pełnowartościowe posiłki ze źródłem białka (zadbano także o wegetarian), kaszą, ryżem, autorskimi dressingami i świeżymi warzywami. Oczywiście można tutaj dyskutować, że zrobienie kanapki w domu będzie tańszym rozwiązaniem, ale nie o to tutaj chodzi.
Otwartość dyrekcji w połączeniu z kreatywnością lokalnych dostawców wyjdzie na zdrowie uczniom. To pozwala budować zdrowe nawyki, szkoła w ten sposób uczy także dokonywania zdrowych wyborów. Wystarczy tylko chcieć.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski