Zobaczyliśmy menu w jednej ze szkolnych stołówek. 15 lat temu takie dania były nie do pomyślenia
Chociaż stołówki szkolne funkcjonują od wielu lat, to przechodziły metamorfozę. Na widok jadłospisu w jednej z gdyńskich podstawówek nie wracają wspomnienia. Pojawia się raczej uczucie zazdrości, że nasze posiłki tak nie wyglądały.
Jedni stołówkowe specjały wspominają z pewną dozą sentymentu, ale zdecydowanie nie brakuje osób, które wzdrygają się na samą myśl o jarzynowej, mortadeli w panierce czy zielonej papce ze szpinaku. Królowały przede wszystkim dania kuchni polskiej, w szklankach był kompot lub rozwodniony kisiel. Dziś jednak sporo się zmieniło. Po pierwsze, część stołówek zastąpiły cateringi, dostarczające do szkół gotowe posiłki. Po drugie, na stanowisku intendenta nastąpiła zmiana pokoleniowa. Widać to w kartach z rozpiską dań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wystarczy pięć składników. Na widok tego deseru dietetycy biją brawo
Obiady w szkole
Kiedy w oko wpadł mi jadłospis jednej z gdyńskich stołówek, przetarłam z niedowierzaniem oczy. Gofry belgijskie z przygotowaną na stołówce w specjalnych syfonach bitą śmietaną i owocami leśnymi, kebab z karkówki w tortilli z sosem tzatziki, polędwiczki wieprzowe w sosie curry czy zupa meksykańsko-ziemniaczana to rarytasy, które wiele osób zamówiłoby bez wahania w restauracji. Wszystko przygotowywane jest na miejscu, a do każdego dania wyszczególniono listę składników. Naturalne przyprawy, mięso, proste produkty — tutaj zdecydowanie stawia się na jakość.
Czasem do picia jest woda, czasem lemoniada z owoców leśnych i cytryny czy sok pomarańczowy. Są warzywa, grillowane i pieczone mięso, ryba z pieca, zupy, surówki i przede wszystkim pomysł na to, jak zachęcić najmłodszych do jedzenia.
Jedzenie w szkole, którego można pozazdrościć
Na widok tego jadłospisu można się zastanawiać, czy czasem nie powinno się wrócić do szkoły podstawowej. Przynajmniej na obiad, bo jest w czym wybierać. Na dodatek koszt obiadu dla dziecka to tylko 5 zł za dzień. Niska cena wynika z tego, że według prawa uczniowie ponoszą koszt samego tzw. wsadu do kotła. Koszt utrzymania pracowników i przygotowania posiłków spoczywa na szkole.
Niestety, nawet jeśli skusi nas jadłospis pobliskiej placówki, szanse na dołączenie do żywienia są praktycznie zerowe. Stołówki szkolne mogą sprzedawać posiłki pracownikom pedagogicznym i niepedagogicznym szkoły, ale nie osobom z zewnątrz. Nawet nauczyciele mogą kupić obiady tylko dla siebie, bez pozostałych członków rodziny. W przeciwnym wypadku wymagałoby to odpowiednich rozwiązań, przede wszystkim konieczność posiadania kasy fiskalnej, odprowadzania podatku i prowadzenia księgowości. Staje się to wtedy nieopłacalne i trudne do wdrożenia.
"W naszej szkole stawiamy na jakość i zdrowe odżywianie. Większość potraw jest przygotowywana w piecu konwekcyjno-parowym, co znacznie ogranicza używanie tłuszczu. Staramy się iść z potrzebami i smakami naszych dzieci korzystających z obiadów. W menu pojawiają się takie potrawy jak pizza, stripsy, nuggetsy, hamburgery, a także hot - dogi, a wszystko, łącznie z kiełbaskami do hot - dogów, przygotowane od podstaw przez nasze panie kucharki. Pojawią się też potrawy tj. naleśniki, które są potrawami smażonymi" - pisze szkoła na swoim facebookowym profilu.
Kucharze i kucharki ciągle się dokształcają, żeby dzieci jadły smacznie i zdrowo. Systematycznie biorą udział w szkoleniach organizowanych przez Gdyńskie Centrum Zdrowia i Urząd Miasta Gdyni. We współpracy z dietetykami stopniowo wdrażane są wytyczne i innowacje w jadłospisie uczniów. Nie da się ukryć — takiego jedzenia w szkole można pozazdrościć.