Wieczorny killer głodu. Pij to przed snem, a zapomnisz o podjadaniu
Nie ma jednego magicznego eliksiru, który sprawi, że obudzisz się chudszy. Ale są sprytne triki, które mogą pomóc Twojemu metabolizmowi ruszyć z kopyta – i jednym z nich jest to, co pijesz przed snem. Wiadomo, że najlepszym wyborem jest woda, ale możesz sięgać też po inne napoje.
Nie ma cudów, są wybory. I choć żadna herbata świata nie zrobi z Ciebie Anatolija (takiego pana z TikToka o budowie Adonisa i umiejętnościach nie z tej ziemi do podnoszenia ciężarów) w trzy noce, to dobrze dobrany napój przed snem może naprawdę zdziałać więcej, niż myślisz. Nie tylko wyciszy i uspokoi rozbiegane myśli, ale też pomoże metabolizmowi wziąć się do roboty – a przy okazji zadba o to, byś nie szukał batonika o 23.17.
Oczywiście – ruch, sen i dieta to podstawa. Ale są napoje, które działają jak wsparcie z zaplecza. Sprytne, niepozorne, a robią robotę. I nie, nie chodzi o smoothie z liczi z dodatkiem złota i łez jednorożca zbieranych w pełnię księżyca w znaku koziorożca, które kosztuje miliony. Tu wystarczy tylko... zwykła woda. A jak chcesz bardziej zaszaleć, to czytaj dalej, bo mam kilka ciekawych propozycji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Królewska pianka biało-czerwona. Słodkości bez włączania piekarnika
Co pić przed snem, żeby nie rzucać się na lodówkę? Nie tylko woda się nada
Nie trzeba nikomu tłumaczyć, dlaczego woda to podstawa. Poprawia przemianę materii, sprawia, że szybko stajemy się syci, a do tego nie ma żadnych kalorii. Czy może być coś lepszego? I nie musisz pić zwykłej "kranówki", bo w sklepach masz miliony rodzajów tego napoju: woda gazowana, niegazowana, lekko gazowana, mineralna. Można by wymieniać i wymieniać. Picie wody (oczywiście w odpowiednich ilościach, bo za mało to źle i za dużo też) sprawia, że organizm pracuje wydajniej, szybciej metabolizuje, lepiej trawi i mniej jęczy z głodu. No i najważniejsze: pijesz wodę, twoje jelita nie są placem bitwy.
Załóżmy, że nie przepadasz za zwykłą wodą i nie chcesz dodawać do niej soku z arbuza albo cytryny. Co w takiej sytuacji? Oto kilka propozycji:
- herbata imbirowa – ma gingerol, który nie tylko rozpędza trawienie, ale i trzyma w ryzach poziom cukru. Efekt? Zero nagłych napadów głodu. A do tego działa przeciwzapalnie – czyli organizm odpoczywa, zamiast walczyć z samym sobą,
- rumianek – myślisz, że dlaczego babcie kochają to zioło? Redukuje stres, koi układ trawienny i przygotowuje ciało do snu. A jak śpisz lepiej, to nie podjadasz w nocy, sytuacja win-win,
- kozieradka – pełna błonnika, dba o uczucie sytości i wycisza apetyt. Ma też bonus: wspomaga pracę jelit i trzustki - w efekcie zero wzdęć i pięknie płaski brzuch,
- napój z siemienia lnianego – niedoceniany bohater kuchni. Dzięki błonnikowi i omega-3 robi porządek w jelitach, uspokaja głód, poprawia trawienie, a rano pomaga lepiej niż najmocniejsza kawa (i nie mówię tu o zastrzyku energii).
Mam taką małą propozycję: przy następnym posiedzeniu przy Netflixie lub YouTube zamiast paczki chipsów, czekolady lub pizzy zaparz sobie, chociażby rumianek lub napój z siemienia lnianego. Świetnym pomysłem jest też woda. Kilka takich dni i od razu odczujesz ogromną różnicę. Będziesz lepiej spać, mieć więcej energii, a waga pokaże mniejszą liczbę.