NewsyWielu Polaków robi przetwory i obiady w słoikach. Oto jak zamienić je w dochodowy biznes

Wielu Polaków robi przetwory i obiady w słoikach. Oto jak zamienić je w dochodowy biznes

Przetwory i obiady w słoikach to sposób na biznes
Przetwory i obiady w słoikach to sposób na biznes
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Sergei Gorin

13.10.2024 09:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dźwięk obijających się o siebie słoików najczęściej kojarzy się z powrotami z rodzinnego domu i plądrowaniem babcinej spiżarni. Wekowanie to jeden z najlepszych sposobów na przechowywanie żywności, który znany jest od dziesiątek lat, ale kojarzy się głównie ze starszym pokoleniem. One jednak postanowiły nie tylko odczarować wizerunek słoików, ale zamienić je również w całkiem ciekawy biznes.

Słoiki wracają do mody i zabierają się za nie również młode osoby. To nie tylko brzdękanie w walizce po wizycie u babci, a całkiem fajny pomysł na biznes. Nie mam na myśli tutaj wielkich koncernów i światowych marek, a kreatywnych, młodych ludzi, którzy w wekowaniu znaleźli przestrzeń dla swojego rozwoju.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Słoikowanie mają we krwi

Ania i Wojtek pochodzą z różnych miast, ale połączyła ich miłość do dobrej jedzenia, zdrowego stylu życia oraz przedsiębiorcza smykałka. Na początku miał być food truck, na który pieczołowicie zbierali przez cale studia, podejmując się różnych dorywczych prac.

— Food truckowy biznes był ogromną przygodą, lekcją życia i biznesu, pokory, motywacji i sprawdzenia samych siebie. Mimo wielu wyzwań, czasami prymitywnych jak krojenie stu kilogramów cebuli w piórka, 50 kg ogórków w kostkę czy obrania z łupinek kilku kilogramów pistacji, czasami mrożących krew w żyłach jak awaria auta w trasie z Gdyni do Żywca, czasami wzruszających jak kolejka na kilkadziesiąt osób, a czasami przykrych jak jej brak, to daliśmy radę — opowiadają Ania oraz Wojtek z Kluski w rozmowie z Pysznościami.

Później była restauracja, ale przyszła pandemia, która zweryfikowała plany. Padło na sklep internetowy. Później już z górki — nowe miejsce, nowe technologie i coraz więcej klientów, którzy zamawiają przygotowane przez Anię i Wojtka słoiki. A inspiracja? Oczywiście wyniesiona z rodzinnego domu.

— Babcia była mistrzynią wekowania, zwłaszcza dżemów – robiła ich niesamowite ilości! To ona nauczyła mnie, że można przechowywać jedzenie bez żadnych sztucznych konserwantów, a słoik z dżemem z etykietą "truskawka 2010" otworzony w 2015 roku wciąż będzie smaczny i bezpieczny do spożycia. Jej piwnica była prawdziwą skarbnicą domowych przetworów. Pasję do gotowania wyniosłam z rodzinnego domu, ale to mój tata nauczył mnie wszystkiego. Gotuję z nim od czwartego roku życia, kiedy to przygotowałam swoje pierwsze zrazy wołowe — mówi Ania.
Produkty Kluski znaleźć można także stacjonarnie
Produkty Kluski znaleźć można także stacjonarnie© Kluska
— W moim rodzinnym domu od zawsze istniał kulinarny podział. Mama wekowała i wekuje wszystko co popadnie! Jedna babcia była specjalistką od kiszenia, druga zaś piekła ciasta, a w tym mój ulubiony jabłecznik! Jeden z dziadków też ma swój wkład w odpowiedzi na te pytanie. Dziadek Geniek był zapalonym wędkarzem i grzybiarzem. Przynosił surowce, z których robiliśmy m.in. ryby i grzyby w occie — dodaje Wojtek.

W asortymencie są teraz zupy, dania główne, mięsiwa i sosy. Wszystko robią sami, od podstaw. Produkują kiełbasę do leczo, wybierają najlepszej jakości warzywa i dbają o to, by skład był tak prosty i czytelny, jak to tylko możliwe.

Kuchnia wegańska w słoiku

W ich domu zawsze gościł zapach pysznych potraw i gwar rozmów. Paula i Łukasz to para, która uwielbia spędzać czas w kuchni, eksperymentując z nowymi przepisami. Ich dom to miejsce spotkań przyjaciół i rodziny, gdzie każdy posiłek jest pretekstem do wspólnego biesiadowania. Do tego dochodzi jeszcze miłość do kuchni roślinnej oraz troska o zwierzęta. Znajomi, zachwyceni wegańskim gotowaniem, namówili ich do stworzenia Wegestrady. Dla Pauli to również misja.

Wegestrada przyciąga fanów kuchni wegańskiej
Wegestrada przyciąga fanów kuchni wegańskiej© Instagram | WEGESTRADA
— Psy głaszczemy, koty tulimy, a świnie czy krowy skazujemy na niebotyczne cierpienie tylko dlatego, bo nam smakują! To wielki paradoks i właśnie naszą kuchnią pokazujemy, że krupnik, szczawiowa, musaka czy sos boloński mogą być wyjątkowo pyszne w wersji wegańskiej — mówi właścicielka wegańskiego cateringu w słoikach.

Paula, która jest współwłaścicielem i szefem kuchni, jest z wykształcenia dziennikarzem kulinarnym i biologiem. Choć może wydać się to dość odległe od gotowania, to wiedza zdecydowanie przydaje jej się na co dzień — doskonale wie, jak traktować produkty roślinne i rozumie ich biologiczną specyfikę.

— Wegestrada to pomysł, który zrodził się dosyć naturalnie. Pierwsza sprawa to pokazanie ludziom, że wegańskie jedzenie może być pyszne i że można spokojnie zawiesić na kołku nasze postpeerelowskie nawyki, że mięso jest nam zawsze niezbędne na talerzu — przekonuje nas Paula z Wegestrady.

Jak sama podkreśla, przechowywanie jedzenia w słoiku nie ma wad i nie sposób się z tym nie zgodzić. Zdrowe dania są zawsze pod ręką, nie ma konieczności robienia miejsca w zamrażarce, wszystko przebiega sprawnie, a i samo wekowanie jest po prostu ekologiczne. Brak tutaj wieży z plastikowych tacek po dietach pudełkowych, reklamówek czy foliowych opakowań. Jest za to smacznie, domowo i tak, jakby przygotowała to nasza babcia, tylko w wersji wegańskiej.

— Zamawiają u nas ludzie w różnych grupach wiekowych, ale zdecydowana większość to wykształcone kobiety po 30-ce. Zamawia też dużo rodziców dla małych dzieci i często dostajemy wspaniałe zwrotne informacje, że jakiś 2-latek oszalał na punkcie danej potrawy, a ponoć nigdy jej nie lubił — zdradza Paula.

Podkreśla również, że sukces w gastronomii, nawet tej na niewielką skalę, opiera się przede wszystkim na ludziach. Bez zaufanego zespołu, który będzie działał sprawnie i efektywnie, ciężko osiągnąć sukces. To ludzie są kluczem.

Przedsiębiorczość zawekowana w słoiku

Zarówno Ania i Wojtek, jak i Paula z Łukaszem przekuli to, co sami wynieśli ze swoich domów w ciekawy biznes. Mimo że restauracje z kuchniami świata mnożą się jak grzyby po deszczu, to wielu ludzi ogarnia tęsknota za smakiem domowego obiadu, bez względu na to, czy jedzą mięso, czy też z niego zrezygnowali. Kluska i Wegestrada doskonale wyczuły tę potrzebę, a przedsiębiorczość właścicieli pozwoliła zamienić wekowanie w sprawny biznes. Kluczem jest tutaj przede wszystkim autentyczność i bezkompromisowość w jakości.

— Tworzenie projektu jakim jest biznes to jedno wielkie wyzwanie. Gdy myślisz, że już coś wiesz, umiesz, rozumiesz po czasie patrzysz na to samo zagadnienie, ale z innym już bagażem doświadczeń, masz inną perspektywę i inną soczewkę. Przepracowany upływ czasu skutkuje tym, iż dowiadujesz się, że ten sam problem można rozwiązać lepiej, szybciej, smaczniej, taniej, łatwiej i przyjemniej. Cieszę się jak dochodzimy do tych momentów, bo to one świadczą o tym, że się rozwijamy — podsumowuje Ania.

Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski