Zbadali pomidory z polskich dyskontów. Zawierały niedozwolone pestycydy
Jakościowi "detektywi" z fundacji Pro-Test wybrali się do czterech dużych sieci sklepów spożywczych, kupili tam pomidory, a następnie dokładnie je zbadali. Wnioski? Zatrważające. I tylko jedno jest pewne. Przeciętny konsument nie ma pojęcia, co tak naprawdę spożywa.
07.05.2024 09:41
Wydawać by się mogło, że żyjemy w czasach, w których wielopoziomowe struktury biurokratyczne nie pozwolą na to, by w sprzedawanych w sklepach towarach znalazły się substancje prawnie zakazane. Cóż, "wydawać by się mogło" to niestety trafione określenie. A pomidory są tego najlepszym przykładem. Co takiego znaleziono na ich powierzchni? I dlaczego jest to takie oburzające? Wyjaśniamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy fundacji na tropie pestycydów
Fundacja Pro-Test to miesięcznik, którego głównym celem jest namierzanie różnego rodzaju nieprawidłowości w towarach sprzedawanych w polskich sklepach. Jak sami o sobie piszą: "Dzięki naszym testom wiesz, na które produkty warto wydać pieniądze – wiesz, które produkty będą służyć Ci najlepiej, a których jakość może Cię zawieść albo – co gorsza – nie spełniają norm bezpieczeństwa". W ramach hołdowania tym zasadom członkowie fundacji wybrali się do czterech sklepów: Dino, Kaufland, Auchan i Aldi i zbadali sprzedawane tam pomidory.
Szybko okazało się, że wszystkie — co do jednego — pomidory z wymienionych powyżej sklepów zawierały pozostałości pestycydów. I chociaż według autorów raportu ich poziom nie przekraczał dozwolonych w Unii Europejskiej limitów, to na warzywach odkryto także substancje, których stosowanie w Polsce jest zakazane. Na czym polega "trik"? Na tym, że importowane produkty mają prawo je zawierać.
Jednocześnie zakazane i dozwolone
Na tureckich pomidorach zakupionych przez członków fundacji Pro-Test w Kauflandzie odnaleziono m.in. 8 różnych pestycydów, w tym imidachlopryd, którego stosowanie w UE jest niedozwolone. Kolejnym związkiem był pirydaben, którego używanie w Polsce dotyczyć może tylko i wyłącznie roślin ozdobnych. Tymczasem w marokańskich pomidorach z sieci Dino odkryto chlorfenapyr, a w innych pomidorkach koktajlowych — spirotetramat.
Wszystkie wymienione substancje nie mogą być używane przez polskich hodowców pomidorów, ale ich stężenie nie przekraczało norm Unii Europejskiej określanych dla produktów importowanych. To wyjątkowo przykre wnioski, bo oznaczają one, że w ten sposób pozostałości zakazanych pestycydów dostają się do nas "tylną furtką". A szkoda — bo przecież pomidory to jedne z najzdrowszych warzyw, jakie możemy sobie zaserwować.