Zjadłam obiad w Warsie. Ceny bardziej niż restauracyjne, a smak?
Wars wita was barowym jedzeniem w restauracyjnych cenach. To, myślę, najlepsze podsumowanie mojej wizyty w wagonie gastronomicznym. Za dwudaniowy obiad (plus kawa) w Warsie zapłaciłam 72 zł, czyli tyle, ile w przeciętnej restauracji. Moim zdaniem o wiele za dużo.
19.11.2023 | aktual.: 19.11.2023 14:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pociąg nie był zaginiony, a w wagonach nie zalatywało bigosem jak w piosence Wałów Jagiellońskich, mimo to wizyty w Warsie nie wspominam z uśmiechem na twarzy. Nikt nie lubi wysokich cen, a jeszcze bardziej mierzi, kiedy za wysokimi cenami nie idzie wysoka jakość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Menu w Warsie 2023. 16 zł za kawę, 6 zł za małą butelkę wody
Głodni w Warsie zjedzą i coś na szybko, i obiad, i śniadanie. Oferta nie jest specjalnie rozbudowana, ale wystarczająca. W menu znajdziemy też pozycje dla maluchów, wegan i wegetarian. Wszystkiego jest po trochu.
Obiad w wagonie restauracyjnym nigdy nie należał do tanich. Nie sposób nie przyznać, że Wars na swoim terytorium działania jest poniekąd monopolistą. A gdzie nie ma konkurencji, ceny są, jakie są.
Menu w Warsie (w pociągu Intercity) otwiera lista napojów, a stawki startują z wysokiego C. Najtańsza jest woda mineralna - 6 zł za 500 ml, za taką samą pojemność gazowanego kolorowego napoju zapłacimy już 8 zł. Butelka piwa w Warsie kosztuje od 15 do 17 zł, sok to dodatkowa złotówka. Tańszy jest jedynie bezalkoholowy odpowiednik - za niego zapłacić trzeba 13 zł. W podobnej cenie kupimy kawę i herbatę - od 9 zł za espresso po 16 zł za caffe latte. Czarna kawa kosztuje 11 zł, a biała 12 zł. Ciasto do kawy? 15 zł za kawałek.
Ile kosztuje śniadanie i obiad w restauracyjnym wagonie Wars?
Z dań ciepłych do wyboru mamy dwie zupy: żurek za 18 zł i zupę dnia za 19 zł. Na drugie zamówić można kotleta schabowego z ziemniakami i kapustą zasmażaną za 42 zł, grillowanego fileta z kurczaka w tej samej cenie, wegański makaron z sosem pomidorowym za 35 zł, chili con carne za 38 zł, a także pierogi (galicyjskie lub z mięsem) za 31 zł. Ofertę śniadaniową otwiera jajecznica na maśle z pieczywem za 21 zł, 27 zł kosztuje śniadanie polskie (jajka, szynka, pomidor, cebula, masło, pieczywo), a 23 zł frankfurterki na gorąco. W opcji wege jest jedna propozycja - to racuchy z jabłkami i kremowym jogurtem za 25 zł.
I o ile przy tych cenach można już kręcić nosem z niezadowolenia, tak prawdziwą grozą wieje z cennika warsowskich kanapek. Kanapka z szynką i serem kosztuje 17 zł (mała 12 zł), a z kurczakiem sous vide 15 i 20 zł. Tym samym więc rodzina 2+2 za dwie małe i dwie duże kanapki w tej tańszej wersji oraz dwie wody i dwie czarne kawy zapłaci 92 zł. A gdzie do obiadu... Ja sama za swój zapłaciłam 72 zł.
Wars wita was
Wars na rynku przewozów pasażerskich działa od 1948 roku i obecnie obsługuje pasażerów w 103 wagonach gastronomicznych. Warto wspomnieć w tym miejscu, że pracownicy i pracowniczki wagonów restauracyjnych pracują na zlecenie przedsiębiorców, którzy wykupili możliwość prowadzenia działalności w Warsie. Działa to na zasadzie franczyzy.
Do wagonu restauracyjnego przeszłam się osobiście, natomiast zamówienie można też złożyć poprzez aplikację, a przynosi nam je do rąk własnych ktoś z obsługi. Nie jest to jednak tak dobrze zorganizowane, jak mogłoby się wydawać. Kiedy czekałam na swoje zamówienie przy stoliku w wagonie gastronomicznym, przez ladę przewinęło się mnóstwo podróżujących. Do obsługi oddelegowana była tylko jedna osoba, która na dodatek w międzyczasie przeciskała się przez pociągowe korytarze z wózkiem typu minibar.
Schabowy w Warsie. Ceny restauracyjne, a smak?
Postawiłam na mocne klasyki - czarną kawę, zupę dnia (ogórkową) i schabowego (poprosiłam o żurek, ale "wyszedł"). Nieco roztargniony, ale niezwykle uprzejmy pan, najpierw podał mi kotleta, tak więc zupę zjadłam na drugie. Plusem jest to, że mięso było smażone na miejscu. Odgrzewane na pewno były ziemniaki i zasmażana kapusta, przez co nie wypadły najlepiej. Kapuście brakowało też smaku, była kompletnie niedoprawiona. Natomiast ziemniaki, jak to odgrzewane ziemniaki z wody, trąciły nieświeżością i nijakością. Zupa miała interesujący kolor - ni to żółty, ni to zielony - ale była smaczna. Kwaśna, lekko słodka, doprawiona.
Przejdźmy jednak do sedna. Kotlet miał chrupiącą panierkę (poza kilkoma nieudanymi fragmentami) i pachniał naprawdę obiecująco. Z obietnic zostały nici, kiedy okazało się, że bliżej mu do podeszwy niż smażonego schabu. W porównaniu do takiego samego zestawu, jaki dostaniemy u Ewy Wachowicz w "Zalipiankach" (za 51 zł) czy barze mlecznym "Miła" (za 25 zł), ten z Warsu wypadł bardziej niż słabo. Trudno określić, czy to jednorazowe potknięcie, czy może codzienność w wagonie restauracyjnym. Warto mieć na uwadze jednak, że (z racji franczyzy) co wagon to inny kucharz, więc zapewne też inna jakość.