Spróbowałam kanapek Sanah. "Tu nie ma nutki róży, tu jest cały różany flakon"
Niedawno w Żabce pojawiły się kanapki Sanah. Na TikToku i Instagramie internauci nie zostawiają na nich suchej nitki. Postanowiłam więc sprawdzić, czy naprawdę taki diabeł straszny, jak go malują. Udałam się do sklepu na polowanie i wybrałam dwie pozycje: foccacini oraz trójkątne kanapki. Jak mi smakowały? Odpowiedź znajdziecie poniżej. Zaznaczam, że jest to moja subiektywna opinia.
12.11.2023 | aktual.: 12.11.2023 09:46
Kanapki od Sanah stały się prawdziwym hitem. Na TikToku ciągle widzę filmy z nimi lub przyśpiewką "ananas, szynka, mozzarella, papryka, nutka róży". Opinie internautów nie są jednak zbyt zachęcające. Miałam więc pewne obawy przed zakupem. Jednak nie ocenia się książki po okładce, dlatego wybrałam się do Żabki po słynne kanapeczki. Nie miałam wygórowanych oczekiwań, starałam się podejść do tematu neutralnie. Zupełnie tak, jakbym nigdy nie czytała żadnych opinii, a TikTok przestał działać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ofercie sklepu Żabka są foccacini oraz kanapka z chlebem proteinowym. Skład wydaje się całkiem w porządku. W foccacini znajdziemy szynkę, mozzarellę, ananasa oraz sos majonezowo-pomidorowy. W kanapce mamy szynkę z indyka, serek śmietankowy i zielonego ogórka. Oczywiście nie mogło zabraknąć "nutki róży", której zapach najbardziej się wybijał, ale o tym później.
Całość zapakowana jest w pudrowo-różowe, urocze opakowania. Wizualnie obydwa produkty bardzo przyciągają wzrok. Nie są też tanie, bo kosztują 12 zł bez aplikacji. Jeśli takową posiadamy, cena wynosi 10 złotych. Jest też sałatka z kuskusem perłowym, papryką, serem, pesto szpinakowo-miętowym oraz płatkami róży. Tego produktu nie brałam jednak pod uwagę.
Kanapki Sanah w Żabce. To będzie bardzo subiektywna ocena
Zaczęłam od kanapki z chlebem proteinowym. Żabka zawsze miała dobry wybór w tym zakresie i trójkątne Tomcio Paluchy zazwyczaj mi smakowały. Myślałam, że podobnie będzie z kanapką Sanah. Czy miałam rację? I tak, i nie. Bo nie była wcale taka zła, powiedziałabym, że raczej średnia. Jej plusem była duża ilość warzyw oraz dobry chleb proteinowy. Szynka z indyka również smakowała dość dobrze. Nie do końca pasował mi jednak serek śmietankowy.
Zobacz także
Nutka róży, która miała być bardzo subtelnym akcentem, była zbyt mocna. Jej aromat czułam za bardzo i w mojej opinii strasznie zepsuło to smak kanapki. Być może trafiłam na partię, w której producentowi wlało się za dużo aromatu, ale mocno mnie to zniechęciło. Ta kanapka Sanah na pewno nie będzie należała do moich ulubionych. Daję jej ocenę 4/10. Na pewno wielką fanką nie zostanę, ale da się ją zjeść. Jeśli jednak mam ją do czegoś porównać, to do filmu. Filmu, który na początku wydaje się dość ciekawy, ale potem dzieje się coś, co całkowicie psuje najważniejsze wątki.
Nie omieszkałam również zapytać o opinię swojego narzeczonego. Podzielił moje zdanie co do "nutki róży". Jak sam stwierdził:
"Tu nie ma nutki róży, tu jest cały różany flakon".
Do reszty składników nie miał zastrzeżeń, połączenia smaków bardzo mu odpowiadały, chociaż "szału nie było". Pozytywnym zaskoczeniem zdawała się być szynka, a minusem śladowe ilości ogórków (tego składnika bardzo nam producent pożałował). Jeśli mam być szczera, to był pierwszy i ostatni raz, kiedy kupiliśmy kanapki Sanah.
Sanah w Żabce. Powiedzieć, że mi nie smakowało, to jak nic nie powiedzieć
Na drugi ogień poszło foccacini. Kiedy otworzyłam opakowanie, moim oczom ukazała się bułka, która nie wyglądała zbyt dobrze. Jeszcze gorzej było, gdy rozdzieliłam ją na pół. Składniki nie zachęcały do tego, by zabrać się za ucztę. Najbardziej zniechęcił mnie ananas wymieszany z sosem pomidorowym. Mówi się, że ta kanapka Sanah miała przypominać smak pizzy hawajskiej. Jako największa na świecie fanka hawajskiej zupełnie się z tym nie zgadzam.
Ten produkt niczym nie przypomina pizzy znienawidzonej przez Włochów. Foccacini zupełnie mi nie smakowało. Pójdę nawet o krok dalej - dałam radę zjeść tylko dwa gryzy. Poczułam silny odrzut - wiecie, jak w jakimś daniu wyczuwacie coś, czego nie lubicie i automatycznie odsuwacie od siebie talerz. Zgadzam się z opiniami internautów z TikToka i Instagrama. Nigdy więcej.
Po pierwsze, bułka była miękka i się rozpadała, ser mozzarella nie smakował jak mozzarella, tylko zwykły ser żółty. Najgorsze jednak było nadzienie ananasowe, dla mnie to był gwóźdź do trumny. Za słodki, a różany posmak zepsuł wszystko. Po podgrzaniu wcale nie było lepiej. Jedynie ser się trochę roztopił, ale wszystko było zupełnie jałowe. Moja ocena smaku: 1/10. Powiedzieć, że mi nie smakowało, to jak nic nie powiedzieć.
Poprosiłam też o opinię swojego narzeczonego, któremu udało zjeść się całe foccacini z serii Sanah w Żabce. Nie był zbyt pozytywnie nastawiony, ale stwierdził, że to danie "jest zjadliwe". Najwięcej obiekcji miał do bułki, sera oraz nutki róży, która jego zdaniem strasznie zepsuła całokształt.
Zobacz także
To był pierwszy i ostatni raz
Pozwoliłam sobie stworzyć też malutkie podsumowanie, które ograniczyć można do słów "nigdy więcej". Stworzyłam jednak małą tabelkę, w której zawarłam najważniejsze kryteria swojej oceny. Przyznam, że nie są one zbyt wysokie. W ostatecznym pojedynku wygrały kanapki od Tomcio Paluch. Były znacznie smaczniejsze, a składniki bardziej mi pasowały. Moją ostateczną ocenę pokazuje poniższa tabelka:
czynniki (skala 1-10) | Kanapka Sanah | Foccacini |
---|---|---|
smak | 4 | 1 |
podanie | 6 | 3 |
wygląd produktu | 6 | 2 |
składniki | 4 | 3 |