Daria Ładocha: "Mama przekazała mi, jak ważne są chwile przy stole"
Gotuje w telewizji, przygotowuje posiłki dla swoich córek, prowadzi warsztaty, a gdy tylko może, podróżuje po świecie. Jest specjalistką od kuchni tajskiej, od lat nie je mięsa. Zawsze promienieje dobrą energią. Z Darią Ładochą spotkałam się tuż przed Dniem Matki. Porozmawiałyśmy o kulinarnych wspomnieniach z jej rodzinnego domu i o tym, jakie nawyki jedzeniowe chciałaby przekazać swoim córkom - Matyldzie i Laurze.
26.05.2024 07:47
Dorota Gepert, Wirtualna Polska: Pierwsze lekcje gotowania z reguły daje nam mama. Czy u ciebie też tak było?
Daria Ładocha: U mnie w kuchni rządziła babcia i z nią kojarzą mi się pierwsze kulinarne wskazówki. Mama pracowała, a przygotowaniem posiłków zajmowała się właśnie babcia. Tak uzgodniły i było to całkowicie naturalne. Z biegiem lat to się zmieniło. I już kiedy wyprowadziłam się z rodzinnego domu, lubiłam tam wracać na konkretne potrawy, które przygotowywała mama. I tu muszę zaznaczyć, że sama nigdy ich nie robię. Najbardziej mi smakują w wykonaniu mamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdradzisz jakie dania czekały na ciebie w Opolu?
Moja mama specjalizuje się raczej w kuchni polskiej, tradycyjnej. Uwielbiam jej barszcz buraczany podawany z ziemniakami. A kiedy jeszcze jadłam mięso, zawsze prosiłam, żeby upiekła udka z kurczaka. Te potrawy właśnie robi doskonale.
Kuchnia to nie tylko gotowanie, ale świetne miejsce do rozmów.
Zgadzam się. Może nie zawdzięczam mojej mamie jakiś wspaniałych receptur na dania przekazywane z pokolenia na pokolenie, ale pokazała mnie i siostrze, jak ważne są chwile przy stole. Codziennie jadłyśmy razem z rodzicami kolację w naszej niewielkiej kuchni. Przy okazji były rozmowy, opowieści, czasami zwierzenia. Staram się ten zwyczaj kultywować we własnym domu. Chociaż jeden posiłek w ciągu dnia warto zjeść wspólnie. Przy stole odpuszczają emocje, łatwiej powiedzieć te najważniejsze słowa jak "dziękuję" czy "przepraszam".
To bardzo cenne wspomnienie.
Na atmosferę i bliskość przy stole nie mają wpływu drogie czy wymyślne potrawy. Czasami wystarczy napić się herbaty. Właśnie ten napój też kojarzy mi się z rodzinnym domem. Mama przygotowywała codziennie herbatę do śniadania i do kolacji. Dla mnie i dla siostry z cukrem, dla siebie i taty z cytryną. Tak, chodzi mi o zwykłą, czarną herbatę.
Jakie wspomnienia kulinarne będą miały twoje córki?
Najważniejsze jest jedno, że zawsze byłam dla nich. Nosiłam, tuliłam, usypiałam i... gotowałam. Karmienie to jedna z form okazywania miłości. Do tej pory często przygotowuje dwie zupy, bo jedna z córek nie je mięsa, a druga bardzo lubi. Czasami znajomi się dziwią i pytają, czy nie szkoda mi czasu. Odpowiadam, że nie. Kto ma to dla nich zrobić, jak nie mama?
Posiłki to dziś nie tylko zaspakajanie głodu.
Dlatego wydaje mi się, że jest coś ważniejszego niż przekazanie córkom rodzinnych receptur na ulubione dania. Chciałabym, żeby uświadomiły sobie, jak ważny wpływ ma jedzenie, a konkretnie sposób odżywiania, na zdrowie, kondycję, a nawet urodę. Dotyczy to nawet codziennych wyborów, na przykład ciastko czy owoc. Rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy.... Z nastolatkami łatwo nie jest.
Zwracasz uwagę na jakiś konkretny nawyk?
Zależy mi, by dziewczyny zaczynały każdy posiłek od warzywa. W ten sposób plan na pięć porcji warzyw dziennie jest wykonany, a w ich diecie nie zabraknie witamin, minerałów. Staram się też, by warzywa nie były powtarzane, a wybierane z różnych grup kolorystycznych. Sama też przestrzegam tej zasady.
Dzień Matki jednak bardziej kojarzy się z deserami. Myślisz, że córki coś dla ciebie przygotują?
Najpierw by się musiały dogadać w kuchni, a z tym u nastolatek bywa różnie.
A co ty byś zrobiła dla swojej mamy?
Nie widujemy się tak często, chyba szkoda byłoby mi czasu spędzonego w kuchni. Zabrałabym mamę na lody. W Opolu jest wspaniała lodziarnia. Zdarza się mi tęsknić za smakiem ich lodów śmietankowych.
O to moje ulubione!
Moje też! Po lodach śmietankowych poznaję dobrą lodziarnię. Często powtarzam, że z wszystkich pączków najbardziej lubię lody. Miłość do tego deseru przekazałam też w genach moim dziewczynom. O właśnie! Może zrobią dla mnie lody? Świetnie im wychodzą takie najprostsze z bananów i truskawek. Są przepyszne.
Dorota Gepert, dziennikarka Wirtualnej Polski