Dziś o tej rybie możemy pomarzyć. Kiedyś na Mazurach i Suwalszczyźnie była hitem
Na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie, a znalezienie jej w sklepie graniczy z cudem. Przed laty ta ryba była nie tylko cenionym, ale również powszechnym składnikiem diety mieszkańców malowniczych Mazur oraz Suwalszczyzny.
Kiedy myślimy o gatunkach ryb, od razu przed oczami pojawia się dorsz i łosoś, najczęściej w chrupiącej panierce, prosto z nadmorskiej budki. O stynce mało osób słyszało, a jeszcze mniej miało okazję spróbować. To niewielka ryba, która przypomina swoim wyglądem szprotki. Występuje głównie w Zalewie Wiślanym, Zalewie Szczecińskim, Zatoce Gdańskiej oraz w jeziorach. Jej obecność w wodzie to dobry znak — wybiera tylko te zbiorniki, które są czyste i dobrze natlenione.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pokazał, jak zrobić pyszne podhalańskie serki. Nie chodzi o popularne oscypki
Postaw na stynkę
Stynka to przysmak, który zachwyca smakiem i właściwościami odżywczymi. Lokalnie rybacy z Mazur i Suwalszczyzny poławiali ją z pobliskich akwenów, wysyłając później do Wilna, Warszawy czy Augustowa. To przysmak, który podbijał kubki smakowe, ale dziś wiele osób zapomniało o tym gatunku. Jeśli trafisz na nią w sklepie lub restauracji, koniecznie spróbuj, bo to prawdziwy skarb polskich jezior. Ze względu na rosnący poziom zanieczyszczeń wód, połowy nie są tak łatwe jak dawniej.
Stynka osiąga długość do 30 cm, ale najczęściej trafić można na dziesięciocentymetrowe osobniki. Przez to może wyglądać niepozornie, ale skrywa w sobie cenne składniki odżywcze. Przede wszystkim dostarcza dobrze przyswajalnego białka, niezbędnego dla budowy i regeneracji tkanek. Znaleźć w niej można także kwasy omega-3, niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania mózgu, układu krwionośnego, wzroku oraz mają działanie przeciwzapalne. Do tego witaminy z grupy B i minerały, takie jak wapń i fosfor. Na dodatek jest stosunkowo niskokaloryczna i zawiera mało tłuszczu.
Jak podać stynkę?
Tym, co czyni stynkę rybą naprawdę wyjątkową, jest jej charakterystyczny zapach świeżego ogórka, który wyczuwalny jest zwłaszcza w surowej rybie. Dzięki temu świetnie sprawdzi się również w diecie osób, które na co dzień stronią od ryb, narzekając na ich mocny i wyrazisty aromat. Mięso stynki jest delikatne, a po usmażeniu zamienia się w chrupiącą przekąskę, przypominającą nieco uwielbiane przez wszystkich frytki.
Rybki wystarczy dokładnie umyć i osuszyć, bez patroszenia czy usuwania ości. Stynki obtacza się w mące, a następnie smaży na głębokim, dobrze rozgrzanym tłuszczu, aż będą złociste, rumiane i chrupiące. Po usmażeniu należy je odsączyć z nadmiaru tłuszczu. Podaje się je na gorąco, posolone, często skropione świeżym sokiem z cytryny lub limonki. To idealna przekąska, którą można zajadać jak chipsy czy frytki. Stynkę można również marynować w zalewie octowej, podobnie jak śledzie.