Ma od groma ołowiu. Polacy jedzą jej dużo, bo jest tańsza i łatwo dostępna
To, że ryby powinny zajmować ważne miejsce w tygodniowym jadłospisie każdego z nas, nie ulega żadnym wątpliwościom. Warto jednak sięgać po te gatunki, które potwierdzają dobrą opinię krążącą wokół rybiego mięsa. Innych powinniśmy natomiast unikać jak ognia. Ale jeśli tak, to dlaczego Polacy tak często zajadają się rybą, w której znajduje się duże stężenie ołowiu?
25.05.2023 18:25
Jeśli o ryby chodzi, dietetycy nie szczędzą pochwał i peanów. Dlaczego akurat to mięso jest dla nich takie cenne? Chodzi tu przede wszystkim o nadzwyczajne połączenie dwóch składników obecnych w rybach: wysokoprzyswajalnego i łatwostrawnego białka i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Taką mieszankę, według aktualnych wytycznych specjalistów żywieniowych, powinniśmy serwować sobie dwa razy w tygodniu. Okazuje się jednak, że nie każdy gatunek ryby będzie wpływał na organizm równie dobrze. Istnieją bowiem takie ryby, których regularne jedzenie może nam bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
Przykładem gatunku, którego zdrowotna reputacja jest co najmniej wątpliwa, jest popularna na polskich stołach tilapia. Obok pangi jest ona jedną z najczęściej zjadanych nad Wisłą ryb, i podobnie, jak w przypadku tej pierwszej, tilapia również nie może pochwalić się nadzwyczaj prozdrowotnymi właściwościami. Wynika to przede wszystkim z jednej rzeczy.
Tilapia — persona non grata na naszych stołach
Tilapii nie można oczywiście zarzucić braku walorów smakowych. Chude, smaczne mięso w połączeniu z relatywnie niską ceną i dużą dostępnością sprawiły, że cieszy się ona wśród Polaków specjalnymi względami. Problem polega na tym, że na smaku i niewielkiej kaloryczności zalety tilapii się kończą. W tym miejscu pojawiają się też liczne jej wady.
Tilapia niemal nie zawiera tego, co w rybach najcenniejsze — nienasyconych kwasów tłuszczowych. Zamiast nich możemy w niej odnaleźć wysokie stężenie ołowiu, którym zatrucie może powodować multum negatywnych następstw, od biegunek, po niewydolność nerek, wątroby i układu nerwowego. Pytanie brzmi: skąd ten metal ciężki znalazł się w rybie?
Przyczyną wysokiego stężenia szkodliwych związków w tilapii jest miejsce jej pochodzenia. Ryby te rodzą się i umierają w azjatyckich hodowlach, w których często panują skandaliczne warunki. Według badań przeprowadzonych przez Morski Instytut Rybacki — Państwowy Instytut Badawczy, najwięcej ołowiu odnaleziono w tilapiach z Chin i Wietnamu. Na szczęście istnieje też możliwość dostania tych ryb z innych miejsc; na przykład polskiej hodowli spod Płońska.