Rośnie w ogrodach i parkach. Wciąż go nie doceniamy, a jest lepszy niż kasza i ryż
Kiedy spacerujesz po parku albo mijasz czyjś ogród, możesz nawet nie wiedzieć, że patrzysz na roślinę, która bije na głowę popularną kaszę czy ryż. Amarantus, znany też jako szarłat, to nie tylko piękne "drzewko z fioletowym ogonkiem". To także superfood, które pod względem wartości odżywczych spokojnie deklasuje ryż, a nawet modną komosę.
Choć kojarzy się głównie z egzotycznymi sklepami ze zdrową żywnością, amarantus to roślina, która rośnie również w Polsce – często niezauważona, traktowana jak zwykła ozdoba ogrodu albo chwast. Tymczasem jego jadalne nasiona to prawdziwa bomba odżywcza, której nie dorównuje ani ryż, ani klasyczna kasza. Warto mu się przyjrzeć bliżej – nie tylko ze względu na smak, ale i na korzyści dla zdrowia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sałatka z kuskusem i serem halloumi. Ekspresowe i sycące danie
Czym właściwie jest amarantus?
Amarantus, znany też jako szarłat, to jedna z najstarszych roślin uprawnych na świecie. Choć wielu z nas kojarzy go głównie jako efektowną ozdobę ogrodu – z fioletowymi, zwisającymi kłosami – to jego prawdziwa siła tkwi w... nasionach. To nie zboże, choć zachowuje się jak zboże. Dlatego zalicza się go do tzw. pseudozbóż, podobnie jak komosa ryżowa (quinoa) czy gryka. Oznacza to, że jego nasiona są bogate w składniki odżywcze, ale nie zawierają glutenu – świetna wiadomość dla osób na diecie bezglutenowej.
Co ciekawe, amarantus rośnie dziko również w Polsce – w parkach, ogrodach, a nawet przy drogach. Często traktowany jak chwast, tymczasem... Aztekowie uznawali go za świętą roślinę, a jego wartości doceniają dziś dietetycy na całym świecie.
Co kryje w sobie amarantus?
Choć z wyglądu przypomina zwykłe nasionka, amarantus to prawdziwy odżywczy gigant. Jego skład robi wrażenie – i to nie tylko na dietetykach. Oto, dlaczego warto dać mu szansę:
- Amarantus zawiera pełnowartościowe białko, czyli takie, które dostarcza wszystkich dziewięciu niezbędnych aminokwasów. To rzadkość wśród produktów roślinnych – pod tym względem może spokojnie konkurować z mięsem, jajkami czy nabiałem.
- Jest też doskonałym źródłem błonnika, który wspomaga trawienie, stabilizuje poziom cukru we krwi i daje uczucie sytości na długo. Oprócz tego dostarcza cennych minerałów: magnezu, wapnia, żelaza i cynku – zwłaszcza ważnych dla osób zmęczonych, zestresowanych lub mających problemy z anemią.
- W składzie amarantusa znajduje się również skwalen – przeciwutleniacz, który wspiera odporność i procesy regeneracyjne organizmu. Do tego dochodzą witaminy z grupy B, które regulują metabolizm i wspierają układ nerwowy.
- Amarantus naturalnie nie zawiera glutenu, co czyni go świetną opcją dla osób z nietolerancją lub celiakią. Dodatkowy atut? Ma niski indeks glikemiczny, więc pomaga utrzymać stabilny poziom cukru i ogranicza nagłe napady głodu.
Pod względem wartości odżywczych wypada znacznie lepiej niż ryż czy większość popularnych kasz. To małe ziarno potrafi naprawdę wiele.
Jak wkomponować amarantus w swoją dietę?
Amarantus może wyglądać egzotycznie, ale jego zastosowanie w kuchni jest zaskakująco proste. Pasuje zarówno do dań słodkich, jak i wytrawnych, a jego lekko orzechowy smak świetnie łączy się z wieloma produktami. Oto kilka sprawdzonych sposobów, jak łatwo wprowadzić go do codziennego jadłospisu:
- Gotuj go jak kaszę – jedną część amarantusa zalej dwiema i pół częściami wody i gotuj na małym ogniu przez około 20 minut.
- Wzbogać nim śniadanie – ugotowany amarantus sprawdzi się jako baza do owsianki, jaglanki czy puddingów.
- Sięgnij po popping – czyli amarantus ekspandowany. To lekkie, chrupiące ziarenka, które można dodać do jogurtu, smoothie, sałatek, a nawet domowych batoników.
- Użyj go w wypiekach – zmielony amarantus można dodać do ciasta na chleb, muffiny czy naleśniki. Nie zastąpi całkowicie mąki, ale w mieszankach z innymi zbożami dodaje wartości i ciekawej tekstury.
- Eksperymentuj z panierką – ugotowane, a potem lekko podsuszone ziarna świetnie sprawdzą się jako zdrowsza alternatywa dla bułki tartej.