Jarmark świąteczny w Sopocie. Zobaczyliśmy ceny dań i naprawdę trudno było nam uwierzyć
Gdański jarmark został okrzyknięty najlepszym w Europie, we Wrocławiu ciężko przecisnąć się przez tłumy, a amatorów grzańca na świeżym powietrzu nie brakuje również w Poznaniu. Jarmarku świątecznego nie mogło zabraknąć także w jednym z najpopularniejszych polskich kurortów.
Chociaż sopocki Monciak życiem tętni głównie latem, to miłośników nadmorskich spacerów nie brakuje również zimą. 20 grudnia ruszył tutaj jarmark świąteczno-noworoczny. W pobliżu wejścia na molo rozstawiły się budki z jedzeniem, jest lodowisko, karuzela i udekorowane przez dzieci choinki. Odwiedziłam jarmark chwilę po oficjalnym otwarciu. Niewiele brakowało, bym musiała zbierać szczękę z chodnika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skromny, ale...
Jarmark w Sopocie nie jest spektakularny, nie ma tu dziesiątek budek z jedzeniem. Tłumów również nie było, chociaż można się spodziewać znacznie większej liczby turystów w weekend niż o 14:00 w piątek. Niektóre stragany nie zdążyły się otworzyć, ale większość kusiła już zapachami.
Jak na jarmark przystało, nie mogło zabraknąć rozgrzewających napojów. Amatorzy tych z procentami skusić się mogą na grzane wino w różnych odsłonach: białe, czerwone, z rumem, amaretto czy aperolem. Za porcję zapłacić trzeba od 16 do 30 zł (wersja z aperolem). Jest też cydr i prosecco. Skusić się można również na wino bezalkoholowe (18 zł), herbatę z sokiem malinowym i rozmarynem (13 zł/200 ml), zieloną herbatę z imbirem i brzoskwiniami (13 zł/200 ml) czy belgijską czekoladę do picia (10 zł/100 ml).
Na zgłodniałych spacerowiczów czekają przekąski. Są tutaj serki górskie, błędnie nazywane oscypkami (6 zł z żurawiną), kiełbasa grillowana z chlebem i sosem (20-25 zł), golonka w kapuście (30 zł) czy kultowa pajda chleba (12 zł z ogórkiem). Do tego na deser zjeść można smażone na świeżo gdańskie pączusie (4 zł/sztuka) i gofry na patyku (10 zł).
Sopot nie taki drogi
Okazuje się, że na jarmarku w Sopocie zjeść można w naprawdę dobrych cenach. Na jednym ze stoisk zamawiam bigos oraz oscypek. Dostaję do tego kromkę chleba (można wziąć dwie) i płacę 26 zł za całość.
Bigos jest ciepły, dość tłusty, ma w sobie też całkiem sporo kiełbasy. Jest wyrazisty, dość pieprzny i całkiem smaczny. Serek, jak to serek - z grilla niemal wszędzie smakuje tak samo. Do tego żurawina z dużymi kawałkami owoców i zestaw jarmarkowicza gotowy. Za 26 zł można uciszyć grające marsza kiszki i rozgrzać się w chłodny dzień.
Czy można się porządnie najeść? Niekoniecznie, ale jak za tę cenę, to porcja jest naprawdę w porządku.
Sopot uznawany jest za jeden z droższych kurortów w Polsce, tymczasem ceny na jarmarku nie są aż tak przesadzone, jak mogłoby się wydawać. Patrząc na golonki za niemal sto złotych i grzańce za ponad 20 zł na innych jarmarkach, można powiedzieć, że Sopot jest całkiem przystępny cenowo.
- Wie pani, dlaczego w Gdańsku jest tak drogo? Ktoś wymyślił sobie za wynajem domku kolosalne pieniądze. I to musi się opłacić, dlatego są takie wysokie ceny - mówi mi jedna ze sprzedawczyń na sopockim jarmarku.
Jarmark świąteczno-noworoczny w Sopocie trwa od 20 grudnia do 6 stycznia 2025 na Placu Przyjaciół Sopotu, tuż koło wejścia na molo.