Wybudowała dom na wsi i zaczęła robić przetwory. Opowiedziała mi, jak wykorzystać wszystkie dary ogrodu
Tempo życia w dużych miastach jest szybkie i intensywne. Wystarczy jednak odjechać nieco od dużych ośrodków, by trafić do innego świata. Takim światem jest właśnie ogródek Kasi — magiczne miejsce pełne warzyw, owoców i ziół, które przerabiane są na prozdrowotne octy, musztardy i przetwory, jakie znamy z piwniczek naszych babć.
06.07.2024 | aktual.: 08.07.2024 11:29
Katarzyna Rutkowska w 2015 roku podjęła decyzję o wybudowaniu domu w małej miejscowości pod Gdynią. Do pomocy ruszyli rodzice, wujek oraz teściowie. Kluczowy był wybór odpowiedniego miejsca.
— Podczas szukania działki budowlanej miałam w głowie plan na dom z własnym ogrodem. Inspiracją był fakt, że moja mama i teściowa od kilkunastu lat uprawiają owoce i warzywa, robią przetwory, a my mamy to szczęście i dostajemy te przyjemności. Moi dziadkowie, dziadkowie mojego męża również przez dziesiątki lat zajmowali się ogrodnictwem — mówi Kasia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przetwory to sposób na zachowanie tradycji
Jest mamą czwórki nastolatków, pracuje w domu. Śmieje się, że każdy, kto ją zna, wie, że od lat gotuje bardzo dużo i bardzo tradycyjnie.
— Bardzo lubię zupy, gotuję je jesienią, zimą oraz wiosną. Moja babcia i mama też gotowały. Myślę, że im mniej przetworzona żywność, tym jest zdrowsza. Zachęcam do robienia własnych przetworów, kiszonek, tj. ogórków, kiszonej marchewki, kapusty, zakwasu z buraków. Robię przetwory, takie jak dżemy, konfitury, soki z jabłek, czereśni, gruszek. Bardzo mi smakuje syrop z kwiatów i owoców czarnego bzu, kwiatów mniszka. Przetwarzam pomidory, papryki, cukinię, robię przeciery pomidorowe, keczupy, lecza. Jest to fajna baza do sosów — zdradza Kasia.
Nie tylko wekowanie
Sezon na świeże, pełne smaków owoce i warzywa jest dość krótki, więc warto skorzystać z niego w pełni, nie tylko urozmaicając swoje letnie menu, ale również przygotowując zapasy na zimę. Można to zrobić nie tylko poprzez wekowanie.
— Pomocne w dzisiejszych czasach są zamrażarki, to super forma przechowywania żywności. Mrożę większość zielonych warzyw, m.in. jarmuż, szpinak, natkę pietruszki, koperek, czosnek (tą zieloną nadziemną część) i zimą wykorzystuję do zup i sosów. Latem, kiedy czosnek, pietruszka czy rukola urosną w ogrodzie, robię zielone pesto. Inną formą przechowywania jarmużu lub pietruszki jest wyciskanie z nich soku w wyciskarce wolnoobrotowej. Przechowuję go w małych słoiczkach. Jarmuż jest warzywem dwuletnim, mrozoodpornym, więc jest w ogrodzie od późnego lata aż do wczesnej wiosny, kiedy nie wybije w kwiatostany. Co roku zostawiam kilka sadzonek, aby mieć nasiona na następny siew. Czasem udaje mi się również w taki sposób pozyskać nasiona sałaty, nagietka, ogórecznika. Im większa różnorodność, tym więcej owadów zapylających w moim ogrodzie — tłumaczy Rutkowska.
Kasia z dobrodziejstw swojego ogrodu korzysta przez cały rok. Przygotowanie warzywno-ziołowych napojów to znakomity sposób, aby dostarczyć porcję zdrowia.
— W okresie letnim dodaję liście mniszka lekarskiego i ostropestu. Mniszek jest dość gorzki w smaku, ale mój mąż i dzieci dzielnie piją. Robię również zakwasy z buraków i tak samo dzielnie je pijemy. Najsmaczniejszy jest schłodzony, wyjęty prosto z lodówki. Z buraków, które zostają po zlaniu zakwasu, wyciskam sok w wyciskarce wolnoobrotowej, dzięki czemu jest gęsty i skoncentrowany.
Latem rodzina Kasi zajada się sałatką z rukoli, prażonego słonecznika, suszonych lub świeżych pomidorów, fety lub innego sera. Do tego świeże oregano i sos balsamiczny z dodatkiem, np. łyżki własnoręcznie przygotowanego octu z jeżyn czy też oliwy z oliwek.
— Z dojrzałych cukinii robię zapiekankę, nadziewam je farszem warzywno- mięsnym. Jesienią, kiedy urośnie dynia, robię krem z prażonymi płatkami migdałowymi. W okresie letnim w dzbankach parzę sezonowe zioła, takie jak bluszczyk kurdybanek, czyściec leśny, tymianek, melisa oraz chłodna, aromatyczna lemoniada z mięty.
Wszystko zaczęło się od ziół
W ogrodzie Kasi jest kolorowo, zielono i pachnąco. O urozmaicenie dbała latami, nie tylko pielęgnując zioła, ale przywożąc również sadzonki z innych części Polski. Dzięki temu w małej miejscowości na Pomorzu stworzyła piękny azyl, pełen smaków i zapachów.
— Początkiem mojego ogrodu były zioła: oregano, mięta, melisa czy tymianek oraz warzywa i krzewy owocowe, tj. maliny, porzeczki, borówki, aronia, rokitnik, jagody goji. Miałam też młode drzewka jabłonki, wiśni i czereśni. W międzyczasie przywoziłam rośliny z różnych części Polski, np. krwiściąg lekarski, którego stanowiska na Pomorzu nie znalazłam. Spore ilości żywokostu przywiozłam z południa naszego kraju. Z okolicznych lasów, łąk: czyściec leśny, szczeć pospolita, glistnik, piołun, przegorzan kulisty. Żywokost jest nie tylko rośliną miododajną, ale też i użytkową. Z żywokostu, pokrzywy, skrzypu robię naturalny nawóz do podlewania i wzmacniania warzyw.
Przygoda z octami
Kasia dzieli się w mediach społecznościowych nie tylko pięknem ogrodu, ale przede wszystkim owocami swojej pracy – zdrowymi i pysznymi octami owocowymi i ziołowymi. Te wyjątkowe produkty to smaczny dodatek do sosów i sałatek, a także świetny zamiennik sztucznych syropów. Wystarczy dodać łyżeczkę octu do szklanki wody, aby nadać jej orzeźwiający smak i dostarczyć organizmowi cennych składników odżywczych. Octy owocowe pomagają m.in w kontrolowaniu glikemii, co jest szczególnie ważne dla osób z cukrzycą lub insulinoopornością.
— Około 7 lat temu zrobiłam pierwszy ocet z jabłek - ten podstawowy i najbardziej popularny. Jabłka dostałam z ogrodu rodziców. Zasmakował mi i zaczęłam go stosować. Z czasem zaczęłam robić coraz więcej, bazując na owocach z ogrodu rodziców. Po jakimś czasie szukałam w mojej okolicy dzikich drzew owocowych, opuszczonych sadów oraz gospodarstw, w których są długoletnie drzewa niepryskane. Zbieram leśne jeżyny, na skrajach lasów czarny bez, głóg, nad morzem dziką i pomarszczoną różę. W moim ogrodzie maliny, jeżyny, porzeczki, aronię, a na pobliskich łąkach zioła czy też aromatyczną miętę, których nie mam w ogrodzie.
Kasia podkreśla, że tworzenie octów to proces wymagający czasu i cierpliwości. Kilkumiesięcznego mieszania, doglądania, obserwowania, sprawdzania. Zawierają naturalny osad, są niefiltrowane i niepasteryzowane. Są żywe, naturalnie kwaśne, mają właściwości probiotyczne. Tradycyjna metoda fermentacji zapewnia zachowanie wszystkich dobroczynnych właściwości owoców i ziół, z których powstają octy.
Właśnie te wyjątkowe octy stały się impulsem do poznania Katarzyny Rutkowskiej. Zachęcona pozytywnymi opiniami, zamówiłam ocet jabłkowo-miętowy i muszę przyznać, że to najlepszy produkt tego typu, jaki miałam okazję spróbować – a testowałam wiele różnych marek.
— Zbieram i sadzę zioła w swoim ogrodzie, ale też suszę, parzę i piję. Wierzę w ich moc i siłę — mówi właścicielka zielonego ogrodu.
Na Facebooku na profilu "ogrodek.kasi" Rutkowska sprzedaje swoje wyroby, na czele z octami. Pojawiają się również probiotyczne musztardy czy pesto w słoikach. Komentarze są jednogłośne — wszyscy są zachwyceni.
— Mój ogródek to dzieło nie tylko moich rąk. Gdyby nie wsparcie mojego męża, pracy mojego teścia czy też wskazówek i rad mamy i teściowej, mój ogród nie wyglądałby tak, jak teraz. To dzięki nim jest piękny, kwitnący i dający tyle radości i dobra.
Ogród dla Kasi to zdecydowanie coś więcej niż miejsce zarobku. To źródło inspiracji do dbania o zdrowie swoje i swoich bliskich oraz czerpania radości z natury. Wszystko zaczęło się bowiem od pasji i poszukiwania w naturze tego, o czym tak łatwo zapomnieliśmy.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski