Zamówił rybę w panierce w gdańskim ZOO. Pokazał, co było w środku
Znany youtuber postanowił sprawdzić, jak smakuje jedzenie serwowane w ZOO w Gdańsku. Było dobre? I co sądzi o cenach? Czy miał do czynienia z paragonami grozy? Tego wszystkiego dowiesz się już za moment!
03.08.2023 | aktual.: 03.08.2023 15:38
Dymitra Błaszczyka z kanału "Sprawdzam Jak" chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Znany youtuber zasłynął w sieci testami wszelakiej maści. Na jego kanale na YT można znaleźć więc filmy odnośnie sfery gastronomicznej, rozrywkowej, a nawet podróżniczej. A to tylko początek. Jego działalność sięga praktycznie każdego aspektu naszego życia. Nic więc dziwnego, że każdy użytkownik sieci może znaleźć u niego coś dla siebie.
W ostatnim czasie na kanale Dymitra pojawił się nowy film. Youtuber odwiedził gdańskie ZOO. Co o nim myśli i jak ocenił sferę gastronomiczną w tym miejscu?
Wizyta w gdańskim ZOO
Dymitr swoją relację z gdańskiego Ogrodu Zoologicznego rozpoczął od zakupienia biletu. I jak się okazuje, cena nie jest wcale wygórowana. Za odwiedziny największego ZOO w Polsce trzeba zapłacić 40 zł. Na 126 hektarach ulokowanych jest 220 gatunków przeróżnych zwierząt. W ZOO żyje dokładnie 868 przedstawicieli z różnych zakątków świata. I choć Dymitr nie jest fanem tego typu miejsc, przyznał, że całość jest bardzo dobrze rozplanowana i zagospodarowana.
Nie przegap: Sprzedawał jagody leśne przy drodze, a na koniec pokazał, ile zarobił. Spadniesz z krzesła
Jak wypadło jedzenie?
Oczywiście podczas wizyty w ZOO nie mogło zabraknąć również testu serwowanych tam posiłków. Dymitr na początek spróbował przekąsek — frytek, zapiekanki oraz hot-doga. Mężczyzna w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na ceny, które jego zdaniem nie były wcale wygórowane. Za duże frytki trzeba było zapłacić 11 zł, a za hot-doga 12 zł. Pochwalił frytki, które jego zdaniem smakowały naprawdę dobrze. Zwrócił również uwagę na pieczywo w pozostałych zamówieniach, które jego zdaniem było mega chrupkie i wydawało się bardzo świeże. W ogóle skojarzyło mu się ono z pieczywem z Lidla. Na minus jego zdaniem była parówka oraz kombinacja umieszczona w zapiekance. Te smaki z pewnością nie zachwyciły youtubera.
Następnie przyszedł czas na miejsce z kawą, domowymi wypiekami oraz naturalnymi lodami. Za dwie porcje lodów i kawę youtuber zapłacił 25 zł. Lody śmietankowe jego zdaniem były bardzo słabe. Jak sam powiedział: "Dużo cukru, mało śmietanki. Nie porywają." Znacznie lepiej ocenił lory sorbetowe o smaku mango i marakui. Na koniec przyszedł czas na kawę, która według Dymitra była bardzo intensywna. Jej smak ocenił zdecydowanie na plus.
"Lepiej zabierzcie ze sobą kanapki"
Na koniec Dymitr odwiedził lokal z jedzeniem na wagę, w którym za każde 100 g należy zapłacić 9 zł. I to właśnie tu najbardziej się rozczarował. Wszystko zaczęło się od zupy pomidorowej dla dzieci, za którą zapłacił 12 zł. Już po jednej łyżce mężczyzna stwierdził, że wyczuwa tu straszną chemię, a zupa jest obrzydliwie słodka. Co więcej, struktura zupy się rozwarstwiała, dlatego youtuber podsumował ją jednym słowem — fatalna.
Kolejnym daniem, jakie zamówił w tym miejscu, była kultowa ryba z frytkami i sałatką. Po odkrojeniu małego kawałka mintaja w panierce youtuber odkrył, że jest on praktycznie pusty.
I choć po dalszym podzieleniu ryby na mniejsze kawałki, mięso było już widoczne, to ostatecznie smak dania nie powalił go na kolana. Wręcz przeciwnie, Dymitr porównał smak zamówionej ryby do gotowych paluszków rybnych. Frytki również jego zdaniem nie były smaczne. Stwierdził, że są tragiczne i można wyczuć, że były smażone na starym oleju.
Złej sytuacji nie poprawiły i kolejne zamówienia. Kotlet z serem, ziemniakami i surówką z marchewki, jak i karkówka w sosie z kaszą i kapustą jego zdaniem też nie smakowały najlepiej. W przypadku karkówki stwierdził wręcz, że jest żylasta i gumowata. Najlepiej jego zdaniem w całym zestawieniu wypadła kasza.
W swoim podsumowaniu Dymitr stwierdził, że choć ceny za jedzenie w ZOO nie są wygórowane, to poleca przyjść tutaj z własnym prowiantem, np. kanapkami. Jego zdaniem punkt z gotowymi daniami najlepiej omijać szerokim łukiem. W przypadku wcześniej zjedzonych przekąsek i deserów był już bardziej przychylny.