Zamówiła tradycyjny obiad na Podlasiu. Dostała talerz i niemal podskoczyła
Podlasie to nie tylko kraina drewnianych cerkwi i dzikiej przyrody. To także region smaków – często zapomnianych lub nawet zupełnie nieznanych. Monika, czytelniczka Pyszności, spędziła tam kilka dni i opowiedziała nam o swoich doświadczeniach kulinarnych. Jej rachunki z popularnego Ziołowego Zakątka pokazują, że w Polsce wciąż można dobrze zjeść bez lęku o "paragon grozy".
Na takie wiadomości na redakcyjną pocztę zawsze reaguję z uśmiechem. Monika wraz z partnerem wybrała się na kilkudniowy wypad na Podlasie, a nam opisała swoje wrażenia z odkryć kulinarnych. Podzieliła się też zdjęciami paragonów z miejsca, które pojawiało się w naszych rozmowach na kolegium. Sensacji jednak trudno tutaj szukać, a wyraźnie widać miejscówkę godną polecenia.
– Chcieliśmy oderwać się od miasta i poczuć klimat tradycji – tych zielarskich, szeptuchowych i kulinarnych – opowiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluseczki cukiniowe cięte nożyczkami. Warzywny makaron domowym sposobem
Jednym z punktów programu był Ziołowy Zakątek w Korycinach. To niezwykłe miejsce – połączenie ekologicznego gospodarstwa, ogrodu botanicznego i turystycznej atrakcji. Można tam zwiedzać ogromne ogrody z setkami gatunków roślin leczniczych, podpatrywać zielarki przy pracy, a także spróbować lokalnych potraw w karczmie stylizowanej na dawną podlaską wieś czy nawet przenocować. Całość tworzy spójną przestrzeń, gdzie turysta czuje się trochę jak w skansenie, a trochę jak w zielarskim laboratorium pod chmurką.
– Już sam spacer po ogrodach był niesamowity, ale to, co nas urzekło, to kuchnia – prosta, oparta na lokalnych składnikach i naprawdę smaczna – dodaje Monika.
Podlaska kuchnia – prosta, treściwa, zakorzeniona w tradycji
Podlaska kuchnia to mieszanka wpływów polskich, litewskich, białoruskich i tatarskich. Słynie z prostych, sycących potraw, które przez wieki dawały energię mieszkańcom regionu. Jednym z najbardziej charakterystycznych dań jest babka ziemniaczana – pieczona z tartych ziemniaków, boczku i cebuli, chrupiąca z wierzchu i miękka w środku. To prawdziwa klasyka, bez której trudno wyobrazić sobie Podlasie.
Popularne są też pierogi – nie tylko z tradycyjnym farszem, ale także z mięsem z dziczyzny, której w okolicznych lasach nie brakuje. Na stołach pojawia się często kiszka ziemniaczana, kartacze, kindziuk czy różne warianty kiszonek. Region ma także swoje napoje – od kwasu chlebowego po piwa warzone według lokalnych receptur. Wszystko razem tworzy obraz kuchni autentycznej, mocno związanej z naturą i rytmem życia wsi.
Dwa obiady, dwa paragony, zero grozy
Pierwszy posiłek w karczmie kosztował 100 zł za dwie osoby. W menu znalazła się tradycyjna babka ziemniaczana, gulasz wieprzowy i regionalne piwa.
– Na widok talerza niemal podskoczyłam z radości. Babka była chrupiąca z wierzchu, miękka w środku, dobrze doprawiona, a kosztowała tylko... 34 złote! Gulasz pachniał obłędnie, mięso kruchutkie i miękkie, sos treściwy i gęsty. Wszystkie świeże, pyszne, domowe, zero kombinowania – opisuje Monika.
Drugiego dnia rachunek opiewał na 120 zł. Na stole pojawiła się pieczeń wieprzowa w sosie kurkowym, pierogi z dziczyzną, domowe ciasto i piwo żołędziowe.
– Pieczeń była soczysta, sos grzybowy pachniał świeżymi kurkami, a pierogi… no cóż, takich farszów nie dostanie się w zwykłej restauracji. To było naprawdę wyjątkowe doświadczenie. Nawet babcine pierogi nie smakowały tak dobrze – mówi z uśmiechem.
Smaki warte swojej ceny
Kwoty 100 i 120 zł za obiad dla dwóch osób trudno nazwać wygórowanymi. Tym bardziej, że mowa o miejscu popularnym wśród turystów i oferującym kuchnię opartą na lokalnych produktach.
– Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie drożej. Wcześniej w internecie czytałam sporo o "paragonach grozy". A tutaj – naprawdę uczciwe ceny, duże porcje i obsługa, która traktuje gości jak u siebie. Mam też poczucie, że na Podlasiu jedzenie jest naturalne, szczere, bez zbędnych ozdobników. I za to najbardziej je cenię – przyznaje czytelniczka.
Zielarki, szeptuchy i kuchnia z duszą
W czasach, gdy internet pełen jest doniesień o horrendalnych rachunkach, przykład z Podlasia pokazuje coś innego. Dobre jedzenie, przygotowane z szacunkiem do tradycji i składników, nie musi kosztować fortuny. Paragony pani Moniki – 100 i 120 zł za dwa syte obiady – udowadniają, że "grozy" nie ma, za to jest smak, atmosfera i poczucie, że człowiek naprawdę odpoczął.