Zjedli obiad tuż przy molo w Sopocie. Cena z paragonu mówi tylko jedno
Szczęśliwi czasu nie liczą szczególnie na wakacjach, ale z gotówką to już zupełnie inna kwestia. Spacerując po sopockim molo, uważać trzeba nie tylko na latające nad głowami mewy, ale również na ceny. W pobliżu turystycznych atrakcji słono można zapłacić za obiad.
21.07.2024 08:39
Mówi się, że „woda wyciąga”, długi spacer brzegiem morza też robi swoje i szybko zaczyna burczeć w brzuchach. Gotowanie na urlopie to nic przyjemnego, więc wczasowicze chętnie korzystają z możliwości zjedzenia obiadu na mieście. Restauratorzy zacierają ręce, ocierając jednocześnie pot z czoła - wakacje to nie tylko wyższy zarobek, ale również intensywny czas pracy. Gdy setki turystów przybywają do miejscowości rekreacyjnych, wielu przedsiębiorców chce po prostu dobrze zarobić, więc paragony grozy jak krążyły po sieci, tak będą krążyć dalej. Tym razem padło na jeden z najpopularniejszych kurortów w Polsce - Sopot.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Restauracja przy molo w Sopocie
Jedną z głównych atrakcji Sopotu jest Monciak, czyli ulica Bohaterów Monte Cassino, która kończy się wejściem na najdłuższe molo w Polsce. Atrakcja przyciąga tłumy turystów — w okresie od 1 czerwca do 28 sierpnia 2022 roku odnotowane zostały 732 174 wejścia. Po spacerze wiele osób swoje kroki kieruje na obiad w pobliskich restauracjach. Jak na turystyczny punkt przystało, tanio raczej nie będzie.
Zobacz także
Przekonała się o tym nasza redakcyjna koleżanka Ola, która wraz ze swoją rodziną skusiła się na jedzenie w jednej z restauracji tuż przy sopockim molo.
Lokalizacja - pierwsza klasa! Piękny widok z okna na Zatokę Gdańską, estetyczne i zadbane wnętrze. W menu nie mogło zabraknąć oczywiście ryb. Jest smażony dorsz, halibut, sandacz w sosie śmietanowo-szpinakowym czy fileciki z flądry na kaszotto warzywnym z surówką z kiszonej kapusty, na które postawiła Ola. Do tego paluszki rybne z dorsza z dodatkową porcją frytek dla dzieci, napoje i pozostało tylko czekać na zamówienie.
Z paragonu powiało grozą
Na stole w końcu pojawił się obiad. Trzeba przyznać, że patrząc na zdjęcia, można poczuć burczenie w brzuchu. Wygląda naprawdę dobrze i "na bogato".
- Zamówiliśmy najtańszą rybną opcję obiadową - fileciki z flądry były przepyszne. Jedyny niewielki minus to surówka z kapusty - dobra, ale moja mama robi o wiele, wiele lepszą. Dzieci swoje paluszki również zjadły, bez większego marudzenia - relacjonuje Ola.
Po całkiem miłym posiłku przyszedł czas na ten nieco mniej przyjemny element rodzinnych wypadów. Za obiad dla dwójki dorosłych oraz jedno dziecięce danie z dodatkowymi frytkami Ola zapłaciła 197 zł.
- Było naprawdę smacznie, jedyne "ale" mam do surówki z kiszonej kapusty. Nie była zła, ale jadałam zdecydowanie lepsze - podsumowuje nasza redakcyjna koleżanka.
Zanim odezwą się głosy pełne oburzenia, że przecież ceny były znane przed zamówieniem i nikt jeść nie kazał, to dopowiem tylko, że nie zmienia to faktu, że było po prostu drogo.
Cenę podbija zdecydowanie lokalizacja. Nie oznacza to jednak, że nad morzem zjeść można tylko drogo, bo Ola znalazła również miejsce, gdzie za obiad dla całej rodziny, z 4 daniami oraz 2 zupami zapłaciła 116 zł. Było sycąco, dużo i smacznie, chociaż bez widoku na morze.
Zobacz także
Wniosek jest prosty - na wakacjach łatwo jest zjeść drogo, szukając tańszego obiadu trzeba trochę kombinować.