Wzięła męża i córki do baru mlecznego nad morzem. Obiadu w takiej cenie się nie spodziewała
Wakacyjne wojaże nad polskie morze wiążą się nieraz z konkretnymi wydatkami. "Paragony grozy" co roku straszą w internecie i sprawiają, że włos jeży się na głowie. Okazuje się jednak, że wśród drogich restauracji i przepłaconych ryb z mrożonki znaleźć można smaczne oraz niedrogie perełki. Przekonała się o tym Ola, nasza redakcyjna koleżanka, która wybrała się z rodziną do Gdańska.
13.07.2024 | aktual.: 13.07.2024 14:20
Pokutuje przekonanie, że polskie morze jest po prostu drogie. Wrażenie to potęguje zdecydowanie inflacja, która nie ominęła żadnego sektora gospodarki. Tak jak niemal pewne są sinice na trójmiejskich kąpieliskach, tak i pewne są kolejne "paragony grozy" w internecie. Okazuje się jednak, że nad Bałtykiem można zjeść nie tylko tanio, ale jeszcze na dodatek smacznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny nad polskim morzem
Trójmiasto to mekka wakacyjnych wycieczek, idealne połączenie aktywnego zwiedzania z wylegiwaniem się na plaży. Tłumy turystów szturmują sopocki deptak, a na gdańskim Starym Mieście słyszeć można gwar różnych języków. Przyjeżdżają tutaj wszyscy — Ślązacy, mieszkańcy stolicy, gwiazdy i celebryci. Widać to również w gastronomii, gdzie instagramowe miejscówki przeplatają się ze smażalniami i barami mlecznymi.
Bez względu na to, czy wybiera się leniwy dzień nad morzem, intensywny spacer gdańskimi uliczkami czy też zwiedzanie Muzeum II Wojny Światowej, zjeść coś po prostu trzeba. Nie oznacza to jednak natychmiastowego bankructwa, bo są miejsca, gdzie można obiadować nie tylko dość tanio, ale przede wszystkim bardzo smacznie.
Bar mleczny w Gdańsku
Bary mleczne to prawdziwa mekka studentów. Jednak, jak przekonała się nasza redakcyjna koleżanka, również turyści wybierają takie miejsca do stołowania się. Już na samym wejściu do baru mlecznego "Jaros", który znajduje się w dość bliskiej lokalizacji od morza, cisną się tłumy.
— Pracujące tam kobiety uwijają się jak mrówki, żeby wydać wszystkim obiady. Stojąc w kolejce, można sprawdzić opinie w internecie, a jest ich ponad 3 tysiące, a średnia to 4,7/5. Zdecydowanie świetny wynik — mówi Ola, która do Gdańska pojechała z mężem i dwiema córkami.
Menu jest proste i krótkie, jak na bar mleczny przystało. Jest sześć progów cenowych zestawów obiadowych, które składają się z zupy oraz drugiego dania. Najtańsze są kotlety pożarskie (21 zł), w środku uplasował się dewolaj i schabowy (25 zł). Najwięcej zapłacić trzeba za pierś z indyka oraz schab (30 zł). Wśród dostępnych tego dnia zup widnieje grzybowa, fasolowa, krem z kukurydzy oraz idealny na upalny dzień chłodnik. Każda z nich kosztuje 8 zł za porcję.
Specyfika barów mlecznych pozwala na zjedzenie przy stole nawet wtedy, gdy wydaje się, że wszystko jest pełne, bo wszyscy po zjedzeniu od razu wychodzą.
— Niektórzy biorą jedzenie na wynos. Są osoby starsze, młodsze. Jedni przyszli tu sami. Są też grupki znajomych i rodziny o różnej liczbie członków. Każdy od lady odchodzi z tacą, na której widnieje solidna porcja obiadowa — relacjonuje Ola.
Tani i smaczny obiad nad morzem
Obiad dla czteroosobowej rodziny po chwili stania w kolejce pojawia się na tacy. Dla dorosłych zupa z daniem głównym, dla dzieci kotlet z ziemniakami i surówką. Porcje są ogromne, sama zupa jest tak duża, że jedną porcją mogłoby śmiało podzielić się dwie osoby.
— Mięso jest dobrze przyprawione, pierś faszerowana jest soczysta, a surówki smakują tak, jakby właśnie nałożyła je na talerz mama — przekonuje nasza koleżanka.
Obiad w barze mlecznym nie mógł obejść się bez kompotu, tutaj w cenie 5 zł za szklankę. Chyba że bierzesz tylko jedno danie, to napój dostajesz za darmo.
A ile w sumie trzeba zapłacić za obiad dla czteroosobowej rodziny?
— Najedliśmy się pod sam korek pysznym, domowym obiadem. Za wszystko zapłaciliśmy 116 zł. I to nad morzem! — mówi wyraźnie zadowolona Ola.
Zobacz także
Nad polskim morzem można zjeść naprawdę dobrze nawet bez wypchanego portfela. Wystarczy odrobina szybkiego researchu, aby nie zapłacić fortuny i porządnie się najeść. Okazuje się, że nie taki Bałtyk straszny, jak go malują.