Znalazł w lesie okazałe kanie i postanowił je zarezerwować. Postawił tabliczkę z numerem telefonu i się zaczęło
Myślałeś, że grzybobranie to spokojne zajęcie? Jak się okazuje, nawet podczas zbierania grzybów może dojść do niecodziennych wydarzeń. Najlepszym przykładem jest dzisiejsza historia.
28.08.2023 10:17
Sezon na grzyby w pełni. Spacerom po lesie sprzyja też pogoda. Nic więc dziwnego, że Polacy postanowili wykorzystać sprzyjające warunki atmosferyczne, aby poszukać prawdziwych okazów. W końcu na bazie grzybów można przygotować całą masę genialnych przepisów. Nie wierzysz? Zajrzyj do naszej bazy z przepisami, a wszystko stanie się jasne!
Dziś jednak chciałabym skupić się na innym aspekcie zbierania grzybów. Ostatnio natrafiłam w sieci na bardzo ciekawą historię, która ma niespodziewane zakończenie. Znalazłam ją na oficjalnej stronie Lasów Państwowych na FB. I tak się w nią wciągnęłam, że zaczęłam szukać więcej informacji na ten temat w sieci. O co chodzi? Przeczytaj ten artykuł do końca, a wszystko stanie się jasne!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niecodzienna tabliczka w lesie
W ostatnim czasie Lasy Państwowe wrzuciły na swoją stronę zdjęcie, na którym widać tabliczkę z niecodziennym apelem. Autor wiadomości poprosił w niej, aby nie zrywać kani, bo je rezerwuje…. W swoim ogłoszeniu zostawił też numer telefonu, gdyby ktoś miał "problem" z jego wiadomością. I rzeczywiście na zdjęciu można zauważyć rosnące kanie nieopodal.
Z autorem wiadomości postanowił skontaktować się dziennik "Fakt". Jak się okazało, autorem oryginalnego apelu był 23-letni Adrian z Wałbrzycha. Jak wyjaśnił, gdy natrafił na kanie, to jego zdaniem nie były one jeszcze w pełni dojrzałe, aby zabrać je do domu. Po drugie tego dnia mu się śpieszyło, dlatego postanowił zostawić tabliczkę ze swoim apelem. Myślał, że taka wiadomość wystarczy, aby osoby, które natrafią na kanie po nim, zostawią je w spokoju.
Takiego zakończenia na pewno się nie spodziewał
Po jakimś czasie pan Adrian otrzymał wiadomość na swój telefon. Była bardzo krótka i rzeczowa "Dobre kanie". Dodatkowo nadawca załączył zdjęcie przygotowanych już grzybów, które pozostało tylko zjeść. Pan Adrian zareagował dość żywiołowo i zagroził, że sprawę zgłosi na Policję. Tajemniczy nadawca jednak się nie przestraszył i dodał, że gdyby nie pozostawiona tabliczka, to przeszedłby obojętnie obok grzybów. Wychodzi więc na to, że to właśnie apel mężczyzny stał się bodźcem do działania.
Całą sprawę postanowiły skomentować również Lasy Państwowe.
A ty co myślisz o całej tej sytuacji? Gdybyś znalazł się na miejscu drugiego grzybiarza, uszanowałbyś apel pana Adriana? Z niecierpliwością czekam na twój komentarz w tej sprawie.