Boczek będzie chrupiący jak nigdy. Wystarczy prosty trik
Boczek od dawna stanowi ważny składnik polskiej kuchni, wzbogacający jajecznicę, żurek, sałatkę czy zapiekankę. Problem w tym, że nie zawsze udaje się nadać mu pożądaną, chrupiącą formę. Istnieje jednak prosty sposób na jej uzyskanie…
11.05.2024 | aktual.: 17.06.2024 11:58
Trudno powiedzieć, kiedy Polacy zaczęli cenić boczek, czyli produkt pozyskiwany z bocznej i brzusznej części półtuszy wieprzowej charakteryzującej się przerostem tkanki tłuszczowej poprzecinanej warstwami mięśni. Już Wincenty Wojciech Wielądko, autor słynnego "Kucharza doskonałego" z 1783 r., pisał, że wieprzowina ma "smak bardzo przyjemny, bez którego nie można się obejść w kuchni", jednak prawdziwą popularność świńskie mięso zaczęło zdobywać dopiero w kolejnym stuleciu.
W XIX wieku boczek na dobre zagościł na polskich stołach, zwłaszcza wiejskich. Receptura i technologia jego wytwarzania były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Mięso najpierw peklowano przez kilka dni w zalewie z mocno osolonej wody, przyprawionej liściem laurowym, zielem angielskim, pieprzem i kilkoma ząbkami czosnku. Następnie boczek wędzono lub parzono.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do dziś technika produkcji nie uległa znaczącym zmianom, choć coraz częściej moczenie w solance bywa zastępowane peklowaniem przez nastrzyki, natomiast zamiast tradycyjnego wędzenia wykorzystuje się ciekły dym wędzarniczy.
Nie zmienia to faktu, że po boczek wciąż sięgamy bardzo chętnie. Spożywamy go na śniadanie, jako dodatek do jajecznicy, świetnie sprawdza się również na kanapce, zapiekance, pizzy czy omlecie. Można nim wzbogacać smak różnych sałatek, zup (choćby żurku), farszów (do pierogów czy naleśników) oraz dań z makaronem (jest przecież obowiązkowym składnikiem spaghetti carbonara).
Wielu miłośników ma boczek, który jest jednocześnie soczysty i chrupiący. Jednak nie zawsze udaje się go uzyskać w czasie obróbki termicznej na patelni. Okazuje się, że istnieje inny, bardzo prosty i skuteczny sposób.
Boczek – wartości odżywcze
To specjał, który nie budzi entuzjazmu dietetyków, a także Światowej Organizacji Zdrowia – WHO zalicza go do grupy żywności rakotwórczej. Według badań naukowych zbyt częste spożywanie tego typu produktów, szczególnie smażonych, zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory, zwłaszcza jelita grubego.
Po boczek należy sięgać z umiarem, gdyż dostarcza solidnej dawki nasyconych kwasów tłuszczowych obwinianych o podwyższanie poziomu "złego" cholesterolu LDL, którego nadwyżka odkłada się w komórkach ścian tętniczych, co doprowadza do zwężenia tętnic wieńcowych, w konsekwencji – udaru mózgu lub zawału serca.
Jednak także boczek ma sporo zalet odżywczych – zapewnia dużą porcję pełnowartościowych białek, które regulują funkcjonowanie centralnego układu nerwowego i mają wpływ na nasz stan emocjonalny, nastrój, pamięć czy koncentrację.
W wieprzowym produkcie znajdziemy również sporo witamin z grupy B, np. B1, nieprzypadkowo nazywanej "witaminą radości", ponieważ poprawia samopoczucie i zwiększa odporność na stres. Boczek dostarcza całkiem sporo żelaza, czyli niezastąpionego uczestnika procesu produkcji hemoglobiny, umożliwiającej transport tlenu do komórek.
Należy też pamiętać, że wszystkie tłuszcze (w tym również nasycone), zapewniają organizmowi skoncentrowaną formę energii. Odgrywają też trudną do przecenienia rolę w transportowaniu rozpuszczalnych w nich witamin: A, D, E i K.
Co zrobić, by boczek był chrupiący
Jeśli chcemy mieć pewność, że boczek będzie przyjemnie chrupiący, zrezygnujmy z tradycyjnego smażenia go na patelni i wykorzystajmy prosty trik, który stosują najlepsi szefowie kuchni. Potrzebny nam będzie… piekarnik.
Boczek kroimy w niezbyt grube plasterki, najlepiej podobnej wielkości i rozkładamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Uważamy, by nie nakładały się na siebie.
Mięsny specjał pieczemy w temperaturze 190-200 stopni, w zależności od grubości plasterków powinno to trwać 15-18 minut. W połowie przewracamy je na drugą stronę. Należy też zaglądać co pewien czas do piekarnika, by uniknąć przypalenia boczku, co zniweczy całe przedsięwzięcie.