InspiracjeBył dyrektorem, handlował oponami. Swoje miejsce znalazł w zduństwie

Był dyrektorem, handlował oponami. Swoje miejsce znalazł w zduństwie

Jego życiorys to gotowy scenariusz na film. To dowodzi, że życie pisze niezwykłe historie i że nawet po pięćdziesiątce można odkryć nową pasję i odnaleźć swoje miejsce w świecie. Szereg mniejszych i większych zbiegów okoliczności sprawił, że przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, budując coś, o czym mogłoby się wydawać, że świat zapomniał.

Waldemar Miłek w trakcie pracy
Waldemar Miłek w trakcie pracy
Źródło zdjęć: © Waldemar Miłek

12.10.2024 | aktual.: 12.10.2024 16:37

Pan Waldemar jest zdunem. Dawniej zawód ten był zdecydowanie bardziej rozpowszechniony. Później przyszła fala ogrzewania gazowego i kuchenek indukcyjnych. Moda jednak lubi powracać i coraz więcej osób decyduje się na odnowienie lub postawienie od nowa kuchni kaflowej oraz pieca w swoim domu. Bo tym właśnie zajmuje się zdun - budową i naprawą pieców. Historia pana Waldemara to dowód na to, że nawet w czasach nowoczesnych technologii, tradycyjne rzemiosło ma swoich wiernych zwolenników, a zdun może być zarówno artystą, jak i rzemieślnikiem. To również żywy dowód na to, że pasję znaleźć można w każdym wieku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dla wielu to wspomnienie z dzieciństwa

W domu mojej prababci stoi stara kuchnia kaflowa. To wokół niej gromadziły się całe pokolenia, zaglądając do garnków czy przypiekając skrawki ciasta na pierogi. Dziś znalezienie kogoś, kto podejmie się naprawy, jest prawdziwym wyzwaniem. To zawód wymierający?

- Prawdziwych zdunów jest kilkudziesięciu w Polsce. Ten zawód kiedyś przechodził z ojca na syna, a dziś do tego zawodu garną się przedsiębiorcy, którzy mają pomysł na życie i zobaczyli, że to można sprzedać. Kiedyś sprzedawali skarpetki, dziś są zdunami - mówi pan Waldemar Miłek.

Waldemar Miłek w szkole nie był najlepszym uczniem, ale ostatecznie wykształcił się na ekonomistę. W międzyczasie próbował także zawodu piekarza. Był dyrektorem Fundacji Odnowy Zabytków Miasta Torunia oraz Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego. Wydaje się to być dość odległa ścieżka od stawiania pieców. Wtedy nagle stracił pracę.

Piece dalej cieszą się popularnością
Piece dalej cieszą się popularnością© Waldemar Miłek
- Słyszę, że nikt mnie nie chce, bo jestem za stary i znam tylko jeden język - mówi pan Waldemar o swoich problemach po zwolnieniu.

Ma tunezyjskie świadectwo pracy - tam pojechał robić zdjęcia, bo jego pasją i zajęciem była również fotografia. W tym kraju zachwycił się mozaikami. W Tunezji spędził trzy lata, bynajmniej nie na wczasach all inclusive. Zatrudnił się na jednym ze stoisk, gdzie robił mozaiki i później je sprzedawał. W Polsce przeniósł biznes na inne pole i oferował swoje prace tym, którzy w domu mieli basen. A jak mieli basen, to i stać ich było na ekstrawagancję w postaci mozaik. To nietypowa ścieżka, bo zwykle zdunem zostaje się przez rodzinne przekazywanie technik pracy, a nie przez układanie dekoracji.

Zduństwo poprzedziła miłość do mozaiki
Zduństwo poprzedziła miłość do mozaiki© Waldemar Miłek

Postawił na zduństwo nowoczesne

Na początku do pieców podchodził w sposób artystyczny, zajmując się samą dekoracją. Później poznał zduństwo nowoczesne. Okazało się, że w Austrii powstawały nowe podejścia do zduństwa, wspierane specjalnymi funduszami. Organizowane były szkolenia, które miały na celu wprowadzenie nowoczesnych technik.

- Ja, jako zupełny laik, wskoczyłem w ten nowy, artystyczny trend w zduństwie. Wszystko było inne niż to tradycyjne, z cegłami i zaprawą. Chciałem robić coś oryginalnego, być takim zdunem - artystą. Ale środowisko zdunów mnie nie zaakceptowało, bo byłem inny - opowiada pan Waldemar.
W trakcie pracy
W trakcie pracy© Waldemar Miłek

Na 60. urodziny został oficjalnie mistrzem zduństwa i odebrał swój dyplom. Pasja jednak nie ma wieku i nigdy nie jest za późno, by rozpocząć nową przygodę.

- Najśmieszniejsze jest to, że jestem mistrzem zduńskim, ale nie znam tego zduństwa prawdziwego. Zazwyczaj jest tak, że najpierw się ma kwalifikacje, a potem się zostaje mistrzem. Ja zostałem mistrzem, a później zrobiłem kwalifikacje. Najlepsze jest to, że jestem jedynym, który się do tego przyznaje. A jest takich osób więcej - śmieje się nietypowy zdun.
Kuchnia w starej technice zduńskiej typ " góralski"
Kuchnia w starej technice zduńskiej typ " góralski"© Waldemar Miłek

Zaczął brać typowe zlecenia dla zdunów i zabierać tam zaprzyjaźnionych fachowców, by podpatrzyć ich pracę. Kafli szuka u artystów, jest też stałym klientem zakładów kamieniarskich, w których wyszukuje wśród odpadów perełki do swojej pracy. Dzięki temu piece stają się również ozdobą i unikatowym elementem wystroju wnętrza. I właśnie tego szukają klienci, którzy do niego trafiają - połączenia tradycji z czymś niesztampowym i unikatowym, bo nie da się zrobić dwóch takich samych pieców czy kuchni. Odnawia również stare, zapomniane obiekty, dopasowując je do obecnych standardów.

Kuchnia kaflowa
Kuchnia kaflowa© Pyszności

Pan Waldemar niedawno świętował swoje 70. urodziny. Nie brakuje mu jednak zapału do dalszej pracy, a i na brak zleceń nie może narzekać. Zamawiają starsi, fascynują się młodzi. Gdy ktoś decyduje się na postawienie pieca lub kuchni kaflowej w domu, nie chce tylko użytecznego sprzętu. Chce czegoś, co będzie również ozdobą. Tak właśnie w XXI wieku wygląda zduństwo.

Inspiracjekuchniapiec
Wybrane dla Ciebie