Nie jest dobrze. Eksperci załamani przedszkolnym jedzeniem
Dzieci w placówkach spędzają znaczną część dnia, jedząc tam śniadania, podwieczorki i obiady. Niektórzy dorośli przedszkolne dania wspominają z uśmiechem na twarzy, a inni do dziś mają ciarki na samą myśl. Czasy się zmieniły, zmieniła się też świadomość rodziców i potrzeby dzieci. Czy żłobki i przedszkola za tym nadążą?
Rodzice, wysyłając swoje pociechy do żłobka czy przedszkola, stawiają często duże wymagania co do jakości posiłków. Placówki mają dwie główne opcje: stworzyć własną kuchnię lub skorzystać z usług cateringu. Niestety, rzeczywistość często nie spełnia tych oczekiwań. Jadłospisy przedszkolne bywają bardzo zróżnicowane, a wiele z nich odbiega od norm żywieniowych małych dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daria Testuje: najlepsze sposoby na zabezpieczenie kanapek do szkoły
Jak powinno wyglądać żywienie dzieci?
Raport Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej oraz wyniki kontroli przeprowadzonych przez sanepid malują dość ponury obraz żywienia w polskich przedszkolach. W 2019 i 2020 roku Sanepid przeprowadził kontrole w obiektach oświatowych, które wykazały szereg nieprawidłowości. Było za mało warzyw i owoców, rzadko pojawiała się ryba, a dzieci pojono i karmiono znacznie za dużą ilością cukru oraz soli. Chociaż wymagania dotyczące żywienia dzieci są jasne, to niestety nie wszyscy przykładają do tego odpowiednią wagę.
- Oprócz swojej codziennej pracy w gabinecie, zajmuję się również praktycznymi warsztatami żywieniowymi dla dzieci. Układam też jadłospisy w przedszkolach i to jest dla mnie największe wyzwanie. Śledzę jadłospisy w różnych placówkach i wielokrotnie widzę nienajlepszą sytuację żywieniową, z którą borykają się wychowawcy, rodzice oraz same maluchy. Jakość żywienia w wielu żłobkach i przedszkolach mocno odbiega od zasad prawidłowego żywienia najmłodszych - mówi dietetyczka kliniczna specjalizująca się w żywieniu dzieci, terapeutka karmienia oraz psychodietetyczka, Natalia Grzech.
Dzieciństwo to czas, kiedy kształtują się nawyki żywieniowe, więc żłobki i przedszkola odgrywają w tym ogromną rolę. Nawet największy trud rodzica, który przykłada wagę do jakości jedzenia w domu, może zniwelować jedzenie, jakie dziecko dostanie w placówce. To właśnie tam maluchy obserwują siebie nawzajem, spędzają dużo czasu i wynoszą kolejne nawyki oraz smaki.
Wiktoria Cichecka, mama Stasia, szukając odpowiedniego żłobka dla swojego synka, natknęła się na ścianę problemów związanych z żywieniem dzieci. Postanowiła działać.
- Nasz żłobek "Letnisko" wychodzi w kontrze do złych przykładów. Chcemy dbać o brzuszek malucha już od samego początku. Widziałam w żłobkowych jadłospisach za dużo soli, za dużo cukru. Jedzenie wpływa na rozwój, a my to chcemy wspierać, a nie ograniczać - mówi Wiktoria Cichecka, inicjatorka otwarcia żłobka oraz promotorka zdrowej diety.
To jeden z dobrych przykładów. Niestety, można potraktować go jako wyjątek potwierdzający przykrą regułę.
- Nie ma jakiejś radykalnej różnicy pomiędzy tym, co powinny jeść dzieci, a co dorośli. Niemniej dorośli są już nieco "straceni" - ich dieta to wypadkowa nawyków, kuchni domowej i wygody. Natomiast dzieci dopiero kształtują swoje nawyki i zasady na całe życie. Dlatego jest tak istotne, żebyśmy nie chodzili na łatwiznę a starali się pokazać że zdrowe może być smaczne - mówi Agata Gwiazdowska z warszawskiego "Pełnego brzuszka"
Największe grzechy przedszkoli i żłobków
Pozornie menu wyglądać może w porządku, tam jakaś wędlina, tutaj uwielbiana parówka, kompot do picia i coś słodkiego na deser. Czytając menu w przedszkolu, warto się jednak zatrzymać.
- Produkty, które budzą we mnie najwięcej emocji w jadłospisie rocznego dziecka czy przedszkolaka to mocno przetworzone wyroby takie jak np. mielonka tyrolska, kiełbasa, parówki, drożdżówki, serki, płatki (które na pierwszym lub drugim miejscu w składzie mają cukier) oraz soki z zagęszczonego soku, dodatek cukru do surówek, kompotów, herbaty (powyżej 10 g cukru!), gotowe gofry, babeczki - mówi dietetyczka Natalia Grzech.
No właśnie - słodycze. To temat wciąż gorący, bo rodzice spierają się między sobą i toczą zawzięte dyskusje na grupach, forach i zebraniach. Jedni twierdzą, że nie powinno być ich w przedszkolnym menu w ogóle, inni nie widzą nic złego w słodkim podwieczorku i ograniczenie cukru uważają za fanaberię. Jest jednak coś pomiędzy, bo można podać dzieciom zdrowy batonik, ale nie karmić ich kolejnymi cukierkami.
Światło w tunelu
Nie wszędzie jest jednak tak źle, bo i świadomość rodziców staje się coraz większa. Z potrzeby i poszukiwania jakości powstają alternatywy dla parówek i drożdżówek. Wciąż jednak muszą być specjalnie forsowane i nie są pierwszym wyborem w żłobkach i przedszkolach.
- Z jednej strony mamy w jadłospisie hit dziecięcych podniebień - zupę pomidorową. Z drugiej w każdym tygodniu "przemycamy" coś nowego i dzieciom mniej znanego. Nawet jeśli za pierwszym razem nie wszystkie będą zachwycone, to kropla drąży skałę. W ten sposób przemycamy np. strączki w kotletach mielonych, które dzieci uwielbiają. Komponowanie menu jest jak nieustanne przeciąganie liny pomiędzy tym, co zdrowe, a tym, co dzieci chcą zjeść, bazując na nawykach wyniesionych z domu. Z tym ostatnim z mojej obserwacji niestety jest raczej coraz gorzej - mówi Agata Gwiazdowska, właścicielka firmy cateringowej "Pełny Brzuszek".
Kluczem do sukcesu jest synergia działań zarówno pracowników placówek oświatowych, jak i rodziców. Ci ostatni są ważnym (a nawet najważniejszym) ogniwem w walce o zdrowe żywienie.
- To my jako rodzice, opiekunowie mamy współudział w budowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych dzieci. Współpraca między nami daje ogromne szanse na prawidłowe praktykowanie postaw prozdrowotnych, również poza domem. Zachęcamy, by rodzice wspólnie z dziećmi jadły posiłki i również ich przygotowały - mówi Wiktoria Cichecka, mama i inicjatorka powstania żłobka "Letnisko" w Garwolinie.
Wyzwania w karmieniu dzieci
Każde dziecko jest inne, co oznacza, że każde ma inne wymagania żywieniowe i preferencje. To już samo w sobie jest wyzwaniem. A kiedy mówimy o całej grupie przedszkolaków, problemów jest jeszcze więcej.
- Jeśli dziecko z domu przyzwyczajone jest do jedzenia wyłącznie rosołu, pizzy i sushi to bardzo trudno zachęcić je do jedzenia warzyw czy strączków. Nasze zadanie to więc takie komponowanie potraw, żeby połączyć ogień z wodą i tydzień po tygodniu przesuwać granicę w kierunku zbilansowanego żywienia zdrowego dla dzieci. Mniej cukrów, mniej glutenu, brak smażenia - to są nasze codzienne wyzwania - mówi Agata Gwiazdowska.
Przykład idzie z góry
Zmianę w żywieniu należy zacząć od podstaw, czyli po prostu od domu rodzinnego. Bez inicjatywy i czujności rodziców, bez świadomości personalu i edukacji na temat żywienia, wciąż dzieci w przedszkolnych menu dostawać będą duże ilości cukru i deficyty witamin, składników odżywczych oraz błonnika w gratisie. A stąd już krótka droga do słabszej odporności oraz chorób.
- Od najmłodszych lat uczymy się swoich kompetencji żywieniowych, kodujemy pewne schematy i tworzymy własne upodobania smakowe, dlatego warto zapamiętać to zdanie - dobrze żywione dziecko to zdrowy dorosły w przyszłości - mówi dietetyczka Natalia Grzech.
Chociaż wszyscy bardzo chcieliby, by było inaczej, to wciąż ważnym kryterium jest cena. Jakość kosztuje. Wystarczy przejść się po sklepach i rynkach, by zobaczyć, że owoce i warzywa wcale nie są tak tanie. Kosztuje też czas, bo łatwiej dać gotową drożdżówkę z nieznanym składem niż upiec bułeczki dla całego przedszkola.
- Są na rynku firmy, które żywią dzieci za kilka złotych dziennie, mniej niż mój Pełny Brzuszek. A nasza marża jest bardzo niska. Skoro mamy te same koszty (pracownicy, podatki, energia, paliwo) to jedyne, na czym mogą oszczędzić to… jedzenie. Zwyczajnie kupują najtańsze produkty, z których potem gotują dzieciom obiad. Jeśli cena ma być najniższa, to państwa dziecko zje produkty niskiej jakości. Nie ma innej możliwości -podkreśla założycielka "Pełnego Brzuszka".
Chociaż zakup wysokiej jakości produktów może być droższy na początku, to inwestycja w zdrowie dzieci jest długoterminowa i chyba każdy rodzic zgodzi się, że warta tych pieniędzy. Dobre nawyki żywieniowe zaowocują w przyszłości lepszym zdrowiem i samopoczuciem naszych dzieci. Pamiętaj, by zmiany zacząć od siebie - niech domowe menu będzie dobrym przykładem.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski