Nie jest dobrze. Eksperci załamani przedszkolnym jedzeniem
Dzieci w placówkach spędzają znaczną część dnia, jedząc tam śniadania, podwieczorki i obiady. Niektórzy dorośli przedszkolne dania wspominają z uśmiechem na twarzy, a inni do dziś mają ciarki na samą myśl. Czasy się zmieniły, zmieniła się też świadomość rodziców i potrzeby dzieci. Czy żłobki i przedszkola za tym nadążą?
25.09.2024 | aktual.: 25.09.2024 11:02
Rodzice, wysyłając swoje pociechy do żłobka czy przedszkola, stawiają często duże wymagania co do jakości posiłków. Placówki mają dwie główne opcje: stworzyć własną kuchnię lub skorzystać z usług cateringu. Niestety, rzeczywistość często nie spełnia tych oczekiwań. Jadłospisy przedszkolne bywają bardzo zróżnicowane, a wiele z nich odbiega od norm żywieniowych małych dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak powinno wyglądać żywienie dzieci?
Raport Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej oraz wyniki kontroli przeprowadzonych przez sanepid malują dość ponury obraz żywienia w polskich przedszkolach. W 2019 i 2020 roku Sanepid przeprowadził kontrole w obiektach oświatowych, które wykazały szereg nieprawidłowości. Było za mało warzyw i owoców, rzadko pojawiała się ryba, a dzieci pojono i karmiono znacznie za dużą ilością cukru oraz soli. Chociaż wymagania dotyczące żywienia dzieci są jasne, to niestety nie wszyscy przykładają do tego odpowiednią wagę.
- Oprócz swojej codziennej pracy w gabinecie, zajmuję się również praktycznymi warsztatami żywieniowymi dla dzieci. Układam też jadłospisy w przedszkolach i to jest dla mnie największe wyzwanie. Śledzę jadłospisy w różnych placówkach i wielokrotnie widzę nienajlepszą sytuację żywieniową, z którą borykają się wychowawcy, rodzice oraz same maluchy. Jakość żywienia w wielu żłobkach i przedszkolach mocno odbiega od zasad prawidłowego żywienia najmłodszych - mówi dietetyczka kliniczna specjalizująca się w żywieniu dzieci, terapeutka karmienia oraz psychodietetyczka, Natalia Grzech.
Dzieciństwo to czas, kiedy kształtują się nawyki żywieniowe, więc żłobki i przedszkola odgrywają w tym ogromną rolę. Nawet największy trud rodzica, który przykłada wagę do jakości jedzenia w domu, może zniwelować jedzenie, jakie dziecko dostanie w placówce. To właśnie tam maluchy obserwują siebie nawzajem, spędzają dużo czasu i wynoszą kolejne nawyki oraz smaki.
Wiktoria Cichecka, mama Stasia, szukając odpowiedniego żłobka dla swojego synka, natknęła się na ścianę problemów związanych z żywieniem dzieci. Postanowiła działać.
- Nasz żłobek "Letnisko" wychodzi w kontrze do złych przykładów. Chcemy dbać o brzuszek malucha już od samego początku. Widziałam w żłobkowych jadłospisach za dużo soli, za dużo cukru. Jedzenie wpływa na rozwój, a my to chcemy wspierać, a nie ograniczać - mówi Wiktoria Cichecka, inicjatorka otwarcia żłobka oraz promotorka zdrowej diety.
To jeden z dobrych przykładów. Niestety, można potraktować go jako wyjątek potwierdzający przykrą regułę.
- Nie ma jakiejś radykalnej różnicy pomiędzy tym, co powinny jeść dzieci, a co dorośli. Niemniej dorośli są już nieco "straceni" - ich dieta to wypadkowa nawyków, kuchni domowej i wygody. Natomiast dzieci dopiero kształtują swoje nawyki i zasady na całe życie. Dlatego jest tak istotne, żebyśmy nie chodzili na łatwiznę a starali się pokazać że zdrowe może być smaczne - mówi Agata Gwiazdowska z warszawskiego "Pełnego brzuszka"
Największe grzechy przedszkoli i żłobków
Pozornie menu wyglądać może w porządku, tam jakaś wędlina, tutaj uwielbiana parówka, kompot do picia i coś słodkiego na deser. Czytając menu w przedszkolu, warto się jednak zatrzymać.
- Produkty, które budzą we mnie najwięcej emocji w jadłospisie rocznego dziecka czy przedszkolaka to mocno przetworzone wyroby takie jak np. mielonka tyrolska, kiełbasa, parówki, drożdżówki, serki, płatki (które na pierwszym lub drugim miejscu w składzie mają cukier) oraz soki z zagęszczonego soku, dodatek cukru do surówek, kompotów, herbaty (powyżej 10 g cukru!), gotowe gofry, babeczki - mówi dietetyczka Natalia Grzech.
No właśnie - słodycze. To temat wciąż gorący, bo rodzice spierają się między sobą i toczą zawzięte dyskusje na grupach, forach i zebraniach. Jedni twierdzą, że nie powinno być ich w przedszkolnym menu w ogóle, inni nie widzą nic złego w słodkim podwieczorku i ograniczenie cukru uważają za fanaberię. Jest jednak coś pomiędzy, bo można podać dzieciom zdrowy batonik, ale nie karmić ich kolejnymi cukierkami.
Światło w tunelu
Nie wszędzie jest jednak tak źle, bo i świadomość rodziców staje się coraz większa. Z potrzeby i poszukiwania jakości powstają alternatywy dla parówek i drożdżówek. Wciąż jednak muszą być specjalnie forsowane i nie są pierwszym wyborem w żłobkach i przedszkolach.
- Z jednej strony mamy w jadłospisie hit dziecięcych podniebień - zupę pomidorową. Z drugiej w każdym tygodniu "przemycamy" coś nowego i dzieciom mniej znanego. Nawet jeśli za pierwszym razem nie wszystkie będą zachwycone, to kropla drąży skałę. W ten sposób przemycamy np. strączki w kotletach mielonych, które dzieci uwielbiają. Komponowanie menu jest jak nieustanne przeciąganie liny pomiędzy tym, co zdrowe, a tym, co dzieci chcą zjeść, bazując na nawykach wyniesionych z domu. Z tym ostatnim z mojej obserwacji niestety jest raczej coraz gorzej - mówi Agata Gwiazdowska, właścicielka firmy cateringowej "Pełny Brzuszek".
Kluczem do sukcesu jest synergia działań zarówno pracowników placówek oświatowych, jak i rodziców. Ci ostatni są ważnym (a nawet najważniejszym) ogniwem w walce o zdrowe żywienie.
- To my jako rodzice, opiekunowie mamy współudział w budowaniu prawidłowych nawyków żywieniowych dzieci. Współpraca między nami daje ogromne szanse na prawidłowe praktykowanie postaw prozdrowotnych, również poza domem. Zachęcamy, by rodzice wspólnie z dziećmi jadły posiłki i również ich przygotowały - mówi Wiktoria Cichecka, mama i inicjatorka powstania żłobka "Letnisko" w Garwolinie.
Wyzwania w karmieniu dzieci
Każde dziecko jest inne, co oznacza, że każde ma inne wymagania żywieniowe i preferencje. To już samo w sobie jest wyzwaniem. A kiedy mówimy o całej grupie przedszkolaków, problemów jest jeszcze więcej.
- Jeśli dziecko z domu przyzwyczajone jest do jedzenia wyłącznie rosołu, pizzy i sushi to bardzo trudno zachęcić je do jedzenia warzyw czy strączków. Nasze zadanie to więc takie komponowanie potraw, żeby połączyć ogień z wodą i tydzień po tygodniu przesuwać granicę w kierunku zbilansowanego żywienia zdrowego dla dzieci. Mniej cukrów, mniej glutenu, brak smażenia - to są nasze codzienne wyzwania - mówi Agata Gwiazdowska.
Przykład idzie z góry
Zmianę w żywieniu należy zacząć od podstaw, czyli po prostu od domu rodzinnego. Bez inicjatywy i czujności rodziców, bez świadomości personalu i edukacji na temat żywienia, wciąż dzieci w przedszkolnych menu dostawać będą duże ilości cukru i deficyty witamin, składników odżywczych oraz błonnika w gratisie. A stąd już krótka droga do słabszej odporności oraz chorób.
- Od najmłodszych lat uczymy się swoich kompetencji żywieniowych, kodujemy pewne schematy i tworzymy własne upodobania smakowe, dlatego warto zapamiętać to zdanie - dobrze żywione dziecko to zdrowy dorosły w przyszłości - mówi dietetyczka Natalia Grzech.
Chociaż wszyscy bardzo chcieliby, by było inaczej, to wciąż ważnym kryterium jest cena. Jakość kosztuje. Wystarczy przejść się po sklepach i rynkach, by zobaczyć, że owoce i warzywa wcale nie są tak tanie. Kosztuje też czas, bo łatwiej dać gotową drożdżówkę z nieznanym składem niż upiec bułeczki dla całego przedszkola.
- Są na rynku firmy, które żywią dzieci za kilka złotych dziennie, mniej niż mój Pełny Brzuszek. A nasza marża jest bardzo niska. Skoro mamy te same koszty (pracownicy, podatki, energia, paliwo) to jedyne, na czym mogą oszczędzić to… jedzenie. Zwyczajnie kupują najtańsze produkty, z których potem gotują dzieciom obiad. Jeśli cena ma być najniższa, to państwa dziecko zje produkty niskiej jakości. Nie ma innej możliwości -podkreśla założycielka "Pełnego Brzuszka".
Chociaż zakup wysokiej jakości produktów może być droższy na początku, to inwestycja w zdrowie dzieci jest długoterminowa i chyba każdy rodzic zgodzi się, że warta tych pieniędzy. Dobre nawyki żywieniowe zaowocują w przyszłości lepszym zdrowiem i samopoczuciem naszych dzieci. Pamiętaj, by zmiany zacząć od siebie - niech domowe menu będzie dobrym przykładem.
Ewa Malinowska, dziennikarka Wirtualnej Polski