Jeszcze Warszawa, a jakby wieś. Tu wałkoń bije na głowę pizze z sieciówek
08.09.2024 13:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podjechałam tylko 14 km od Pałacu Kultury i Nauki, żeby znaleźć się w miejscówce, która zupełnie nie przypomina okolicy Złotych Tarasów. Pole sałaty i ziemniaków, pyrkający ciągnik i swojskie zapachy. Na warszawskiej Białołęce mieście się gospodarstwo Rysiny, które słynie z wałkonia i miłkoni. Oprócz tajemniczych nazw dań, skrywa jeszcze kilka innych smaczków.
Warszawska mapa gastronomiczna to przegląd różnorodnych restauracji czy barów. Każdy znajdzie coś dla siebie, ale fani lokalnych, nietypowych miejscówek blisko natury i tego, co z niej można czerpać, z pewnością będą zachwyceni, gdy zobaczą Śoki i Bistro w Rysinach. Szyld z flagowymi daniami wydawanymi z okienka tylko podkreśla, jak sielska atmosfera tam panuje. Sprawdziłam i po spróbowaniu kilku pozycji w menu, mam tylko jedną uwagę.
Rysiny - wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy
Z warszawską aglomeracją nie kojarzy się bezpośrednio nic, co związane z uprawą roli. A jednak zaznajomieni z tematem, z pewnością nie będą zaskoczeni, kiedy usłyszą hasło Rysiny. To rodzinne gospodarstwo Ogrodnicze Zdzisława i Elżbiety Majlert, działające od 1878 roku. Lokalizacja nie jest przypadkowa — rejony dzisiejszej dzielnicy Białołęki były od dekad wykorzystywane jako pola uprawne blisko rozwijającego się miasta. Obecnie funkcjonują już tylko nieliczne przedsiębiorstwa, a wokół niczym nowe pączki pojawiają się coraz to nowe osiedla mieszkalne. Na szczęście z dobrodziejstw tych miejsc można korzystać, doceniając trud codziennej pracy i czerpiąc z sezonowych produktów "prosto z pola". To nie jest supermarket 24/7, w którym o każdej porze roku kupimy pomidory. I właśnie to w tym miejscu jest najfajniejsze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wałkoń - podpłomyk w sezonowym stylu
Otwarty sezonowo (od wiosny do początku jesieni) lokal gastronomiczny w Rysinach to miejscówka z zamówieniami i wydaniami dań "z okienka". W środku miejsc siedzących jest znacznie mniej niż na zewnątrz. W upalne letnie dni trudno o wolny stolik lub chociaż krzesło, bo część ze stołów to drewniane wielkie meble zachęcające do wspólnego biesiadowania gości. Śoki i Bistro z nazwy wskazują jasno, że można zamówić, i coś do picia, i coś do zjedzenia. Własnoręcznie robione soki m.in. z dodatkiem rokitnika czy zielonych warzyw, to świetny dodatek do domowych obiadów. Zawsze w menu jest też Wałkoń. Pisany wielką literą nie będzie się kojarzyć z określeniem lenia, bo to danie naprawdę wyjątkowo smaczne, choć tak proste. Za nazwą skrywa się wypiekany w piecu podpłomyk z rozmaitymi dodatkami. Różnymi na każdy miesiąc działania w sezonie — od szparagów w kwietniu, przez liście selera korzeniowego latem, po jarmuż i pomidory na początek jesieni.
I ja właśnie na tę wersję ostatnią się załapałam. Wypiek był gorący, krojony radełkiem do pizzy, ale zupełnie nieprzypominający w smaku placków z sieciówek. Chrupiące ciasto z soczystymi, dojrzałymi pomidorami, listkami jarmużu i obłędnym w smaku sosem miętowym (33 zł) to danie, którego myślę, że nie można spróbować w żadnym innym miejscu. To jednak nie wszystko — w sezonie pojawiają się też pyszne obiady. Na koniec wakacji to domowe kopytka z sosem kurkowym (33 zł), a także leniwe marchewkowe czy kolba kukurydzy. Sezonowe ciasta, drożdżówki i lody tylko kuszą, gdy już mamy pełne brzuchy. Na wynos — również do swojego słoika — można kupić zupę. Do wyboru krem kukurydziany na mleku kokosowym lub gazpacho (porcja 15 zł). Obsługa ekspresowa, atmosfera wspaniała, ale kwota na paragonie do najniższych nie należy. Za porcję zupy i dwa dania główne oraz dwa autorskie soki zapłaciłam w sumie 110 zł. Jakość składników, ich smak i naprawdę nietuzinkowy sposób podania w mojej ocenie są tego warte.
Na Białołękę po warzywa i do piekarni
Teren Rysin wraz z polami to spora przestrzeń. Miejsce to wyróżnia przede wszystkim zlokalizowany w centrum gospodarstwa budynek, który w sezonie letnim aż kipi ukwieceniem i karmi zgłodniałych wrażeń mieszkańców Warszawy oraz okolic. Lokalna piekarnia, warzywniak oraz punkt z kwiatami i ziołami rozpoczynają swoją pracę w różne miesiące, więc stali bywalcy mogą odwiedzać Rysiny niemalże przez cały rok. Na miejscu można kupić m.in. pieczywo na zakwasie (doskonały chleb pszenno-żytni z dodatkiem czarnuszki), drożdżówki (tylko z sezonowymi składnikami), a także nabiał czy przetwory — rzecz jasna właśnie z tych warzyw i owoców, które na otaczających polach zostały zebrane. Wśród klientów nie brakuje osób, które zainspirowane kolejnymi "rolkami" w social mediach postanowiły sprawdzić, jak znaleźć się na wsi, nie wyjeżdżając poza granicę Warszawy, ale pozostali to wierni odwiedzający Rysiny, jako swój ulubiony sezonowy warzywniak i punkt gastro, który właśnie w sezonie serwuje doskonałe dania. Tak smakuje lato, choć szkoda, kiedy się kończy.
Magdalena Pomorska-Gąsowska, szefowa redakcji Pyszności.pl