Oktoberfest w domowym wydaniu. Zrekonstruowałam dania znanego szefa kuchni
W ubiegły weekend w Poznaniu można było spróbować wariacji na temat dań kuchni niemieckiej w wykonaniu Orsona Hejnowicza, kucharza i artysty znanego z nieszablonowego podejścia do kulinariów. Było tak pysznie, że po powrocie do domu postanowiłam odtworzyć kilka potraw.
Od marca tego roku w Starym Browarze w Poznaniu weekendowo otwierana jest przestrzeń, do której Orson Hejnowicz zaprasza kulinarnych gości. Co tydzień kuchnię przejmuje inna osoba i serwuje dania z autorskiego krótkiego menu. Tym razem można było wybrać się na Oktoberfest do Orsona Hejnowicza. Do wyboru była sałatka ziemniaczana, dwie wersje kiełbasek i kapustkoobazda, czyli pieczona brukselka. Na deser można było zamówić strucel z jabłkami, dynią i morelą na rumie.
Dyniowe muffinki z serowym nadzieniem i chrupiącą kruszonką. Po prostu palce lizać
Oktoberfest u Orsona Hejnowicza w Poznaniu
Rzutem na taśmę, bo tuż przed zamknięciem Pop2Up, załapaliśmy się na potrawy, które w piątek wydawał Orson Hejnowicz. Zamówiliśmy kiełbaskę z czosnkiem niedźwiedzim, podaną z sosem curry z mango i kapustkoobazdę, czyli smażone brukselki zapiekane z niemieckim smarowidłem na bazie sera pleśniowego. W wersji Orsona Hejnowicza, zamiast camemberta, pojawił się poznański smażony ser. Brukselka była posypana chipsami z warzyw okopowych i okruchami chlebowymi w aromatycznej mieszance przypraw.
Brzmi banalnie? Nic bardziej mylnego – składniki w tych potrawach były uszyte na miarę. Ceny za nie również okazały się przystępne. Sam Orson się śmiał, że może powinien je podnieść, bo obok frytki sprzedają za 38 złotych. Do zamówionych dwóch potraw gratis otrzymaliśmy sałatkę ziemniaczaną, więc za trzy dania zapłaciliśmy jedynie 55 złotych. Następnego dnia w domu razem z moim partnerem postanowiliśmy przeprowadzić rekonstrukcję tego zestawu.
Currywurst, czyli pieczona kiełbasa z sosem curry
Ten punkt w naszym domowej uczcie najbardziej odbiegał od oryginału. Białą kiełbasę upiekliśmy w całości na cebuli pokrojonej w pióra. Piekła się pod przykryciem w 200 stopniach Celsjusza przez ok. 30 minut. W międzyczasie została podlana piwem pszenicznym, a potem odkryta, aby zarumieniła się skórka. Do kiełbasy zrobiliśmy sos z jogurtu, majonezu, musztardy i pasty curry, którą kupiliśmy do kurczaka tikka masala. Wyszedł porównywalnie dobry i z kiełbaską wjechał jak złoto.
Brukselka pieczona z obazdą
Kolejna potrawa okazała się nieco bardziej skomplikowana i, chociaż ostatecznie wyglądała nawet podobnie do oryginału, znacznie różniła się smakiem. Brukselkę pokrojoną na połówki polałam oliwą i sosem sojowym, posypałam mielonym pieprzem i gałką muszkatołową i wstawiłam do rozgrzanego piekarnika. Po ok. 20 minutach lekko podlałam ją wodą, bo nie chciała się zrobić miękka. Gdy dostała trochę płynu, szybko zyskała odpowiednią konsystencję.
Kiedy brukselka i kiełbasa wygrzewały się w piekarniku, przy pomocy blendera wymieszałam serek śmietankowy ze smażonym serem. Dodałam trochę kminku, sól, pieprz i kilka łyżek piwa pszenicznego, zgodnie z oryginalnym przepisem na niemieckie smarowidło. Przy pomocy malaksera rozdrobniłam kawałek czerstwego chleba i wrzuciłam na patelnie, aby przygotować okruchy z dodatkiem masła i przypraw. Wymieszałam je z cukrem, ostrą papryką i gałką muszkatołową.
Chciałam zrobić też chipsy z marchewki, ale w piekarniku niewiele z nich pozostało. Myślę, że następnym razem trzeba będzie przygotować je na patelni z pewną ilością tłuszczu. Kompozycję na talerzu zaczęłam od położenia obazdy, na której ułożyłam pieczoną brukselkę. Po wierzchu posypałam okruchami chlebowymi i tym, co zostało z chipsów z marchewki.
Sałatka ziemniaczana z marynowaną cebulą na szybko
Przygotowaliśmy również sałatkę z ziemniakami ugotowanymi w mundurkach, ogórkiem kiszonym i cebulą marynowaną na szybko. Jak ją zrobiłam? Pokroiłam w pióra i przelałam wrzątkiem, aby nieco straciła na ostrości, a następnie wymieszałam z octem ryżowym i odrobiną cukru. Wrzuciłam dwa goździki dla podbicia aromatu. Wyszła całkiem nieźle – mój partner stwierdził, że smakuje jak marynowane śledzie.
Czy udała nam rekonstrukcja? Z pewnością najedliśmy się do syta. Efekty można porównać na zdjęciach albo spróbować przygotować podobne potrawy w zaciszu własnego domu.