Pańska skórka, trupi miodek, a może szczypki? Test kultowych przekąsek cmentarnych
Czy słyszeliście kiedykolwiek o cmentarnych przekąskach? A może mieliście okazję je przetestować? Jak się okazuje, wybór jest naprawdę spory, dlatego też postanowiłam przeprowadzić mały test. Jak mi poszło? Już za moment wszystko stanie się jasne!
01.11.2023 | aktual.: 01.11.2023 10:37
Uroczystość Wszystkich Świętych i Zaduszki to bardzo ważny czas praktycznie dla każdej polskiej rodziny. W tym okresie odwiedzamy groby naszych bliskich, aby zapalić znicze, pomodlić się i powspominać ukochane osoby.
I choć ze świętem tym głównie kojarzą mi się stragany ze zniczami oraz chryzantemami, w niektórych polskich miastach można kupić coś jeszcze. Chodzi tu o cmentarne przekąski, które co roku cieszą się ogromną popularnością. Czy wiecie, o jakie smakołyki chodzi?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielki test cmentarnych przekąsek
Na początku muszę podkreślić, że sam temat cmentarnych przekąsek jest dla mnie czymś zupełnie obcym. Pochodzę z Podkarpacia, gdzie nie praktykuje się tego typu tradycji. Dlatego tym bardziej chciałam skosztować oryginalnych przekąsek. Do testów zachęcił mnie dodatkowo fakt, że wszystkie przekąski są słodkimi wyrobami. A ja słodkościom nigdy nie odmawiam.
Tak więc przetestowałam ostatecznie trzy przekąski cmentarne: warszawską pańską skórkę, krakowski miodek turecki oraz lubelskie szczypki. Aby jeszcze bardziej urozmaicić test, dwie z testowanych przekąsek odtworzyliśmy w kuchni Pyszności. Pańską skórkę oraz miodek turecki przygotowała Daria, zaś szczypki przyszły do mnie w gotowej wersji prosto z Lublina. Myślę, że taki zabieg ma dodatkowy bonus, ponieważ mogłam przetestować i porównać zarówno, domową, jak i kupną wersję cmentarnych przekąsek.
Zobacz także
Wyłonienie faworyta nie było takie proste
Swoje testy rozpoczęłam od skosztowania miodku tureckiego. I muszę przyznać, że początkowo przeraziła mnie twardość przekąski. Ale nie było wcale tak źle. Co więcej, jej smak skradł moje serce od pierwszego kęsa. Od razu wyczułam nutę orzechową. Jeśli zaś chodzi o strukturę, to trochę przypominała mi ciągnącą się krówkę. I choć przekąska określana jest bardzo często jako trupi miodek, co może nie kojarzyć się zbyt dobrze, to smak przekąski jest naprawdę bardzo dobry.
Następnie skosztowałam domową pańską skórkę. Zaskoczyła mnie niesamowita delikatność w strukturze warszawskiego przysmaku, co wiąże się z tym, że jadłam ją na świeżo. Podobno z upływem czasu zaczyna twardnieć. Muszę jednak przyznać, że to właśnie forma pianki najbardziej mi się spodobała. Czułam się tak, jakbym jadła puszystą chmurkę.
Kilka dni później szczypki z Lublina były już u mnie. Po raz kolejny przeżyłam niemałe zaskoczenie, bo nie spodziewałam się, że można kupić je w tylu kolorach. Co więcej, każdy kolor odpowiadał innemu smakowi. W tej przekąsce urzekła mnie również faktura przekąski, bardzo ładnie się prezentowała w połączeniu z pastelowymi kolorami. I choć przekąska wydawała mi się początkowo twarda, to po ugryzieniu okazało się, że to tylko pozory. Szczypki przyjemnie chrupały w buzi i były również bardzo smaczne. Smakiem skojarzyły mi się z cukrowymi rybkami, które można było kupić na odpustowych straganach przed laty.
Jak podsumować cały test? Wszystkie przekąski były smaczne. Jednocześnie należy podkreślić, że były bardzo, ale to bardzo słodkie, dlatego to idealny smakołyk dla prawdziwych miłośników słodkości. Muszę też przyznać, że wyłonienie zwycięzcy wcale nie było takim łatwym zadaniem. Miałam mały dylemat, ale ostatecznie moim faworytem została pańska skórka. O zwycięstwie przeważyła ta niesamowita struktura smakołyku. Na drugim miejscu w moim zestawieniu znalazły się szczypki. W nich z kolei urzekła mnie niesamowita chrupkość i smak nawiązujący do łakoci z dzieciństwa. Na trzecim miejscu ulokowałam miodek turecki, co oczywiście nie oznacza, że odstaje on od pozostałych przekąsek. Po prostu ktoś musiał wygrać, a ktoś musiał przegrać.
Zanim się pożegnamy, koniecznie dajcie mi znać, czy znacie i lubicie cmentarne przekąski. Jeśli tak, to macie własnych faworytów?