NewsyPoszłam na obiad do baru mlecznego. Na widok talerza odruchowo złapałam się za brzuch

Poszłam na obiad do baru mlecznego. Na widok talerza odruchowo złapałam się za brzuch

"Miła" to popularna sieć barów mlecznych w Krakowie - Pyszności; Fot. mat. własne
"Miła" to popularna sieć barów mlecznych w Krakowie - Pyszności; Fot. mat. własne
05.08.2023 07:29, aktualizacja: 05.08.2023 08:20

Bary mleczne "Miła" mieszczą się w Krakowie w kilku lokalizacjach. Na rynku gastronomicznym działają już od 1990 roku, czyli przeszło 30 lat. Tamtejsza kuchnia chwalona jest za świeże potrawy i duże - bywa, że trudne do zjedzenia - porcje. A co z cenami? Dały opór inflacji? Czy bary mleczne nadal są miejscem, w którym stołować się mogą również ci o mniej zasobnych portfelach? Sprawdziłam, ile trzeba zapłacić za obiad w "Miłej" i czy ceny są rzeczywiście adekwatne do wielkości porcji i jakości potraw.

Wstąpiłam do lokalu przy ul. Bosaków, ale w Krakowie znajdziemy ich dużo więcej. Jeden jest na os. Oświecenia, kolejny na os. 2. Pułku Lotniczego, jeszcze inny m.in. na ul. Łąkowej. Wszystkie charakteryzują się nowoczesnym (jak na bary mleczne) wnętrzem. W lokalu na Bosaków w kącie stoi zielony krzew w doniczce, a jedną ścianę zdobią lustra. Jest czysto i schludnie, a stoliki ułożone są tak, że nie trzeba się o siebie potykać (jak w wielu drogich knajpach).

Bary mleczne "Miła" cechuje całkiem nowoczesny wystrój Jadłospis w "Miłej", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne
Bary mleczne "Miła" cechuje całkiem nowoczesny wystrój Jadłospis w "Miłej", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne

Bary mleczne stawiają opór inflacji? Ile trzeba zapłacić za obiad w krakowskiej "Miłej"

Menu jest okrojone. W barach mlecznych to żadne novum - niektóre potrawy wyprzedawane są w takim tempie, że na próżno szukać ich w jadłospisie nawet już po dwóch godzinach od otwarcia. Na "dzień dobry" w lokalu polecono mi barszcz czerwony z uszkami i krokiety z mięsem za 22 zł oraz kotlety mielone z ziemniakami i burakami zasmażanymi za 19 zł. Kilka kroków dalej znów natknęłam się na "polecajkę". Tym razem było to udko pieczone z ziemniakami i mizerią za 15,50 zł oraz klopsy wieprzowe w sosie pieczarkowym z ziemniakami i burakami zasmażanymi za 22 zł.

"Uczciwie" - pomyślałam, ale jako że miałam ochotę na "konia z kopytami", zamówiłam - jak się okazuje - jeden z najdroższych możliwych zestawów obiadowych. Za schabowego z młodymi ziemniakami i zestawem surówek zapłaciłam 24 zł. Mięso kosztowało 14,5 zł, ziemniaki 5 zł, a zestaw surówek 4,5 zł. Droższy jest jedynie de volaille z pieczarkami  - cena specjału wynosi 15,5 zł za porcję.

Ceny barze mlecznym "Miła", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne
Ceny barze mlecznym "Miła", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne

"Smacznie jak u mamy". Sztampowe, ale prawdziwe

Na obiad czekałam ok. 10 minut. W lokalu nie ustawiały się kolejki, ale zamówień było na tyle, że pani kasjerka wciąż wynosiła kolejne talerze. A ten z zamówionym przeze mnie daniem przerósł moje oczekiwania - aż odruchowo złapałam się za brzuch, zastanawiając się, czy na pewno wszystko zmieszczę. Przyznaje, że tak dużej porcji się nie spodziewałam. Kotlet schabowy to jedno - te z reguły są tak rozbite, że zajmują większość talerza. Ilość ziemniaków również nie należała do skromnej, tak samo surówka - i tutaj nie pożałowano.

O barach mlecznych mówi się, że serwują jedzenie jak u mamy. I choć brzmi to jak najbardziej oklepany slogan świata, w tym przypadku nie ma w nim krzty przesady. Rzeczywiście, był to obiad, za którym tęskni się, będąc z dala od domu. Po pierwsze - jedzenie jest świeże. Żadnych wiórowatych kotletów, rozmiękczonych panierek i suchych ziemniaków z bemara czy zatęchłych surówek. To było coś, co zostało świeżo wyjęte z gara. Po prostu.

Panierka schabowego była chrupiąca i przylegała do mięsa. Sam kotlet był rzeczywiście cienko rozbity, ale nie na tyle, żeby miał zgubić się w otoczce z bułki tartej. Kolejna rzecz - mięso zostało usmażone na patelni, nie we fryturze. Ugotowane ziemniaczki podano z koperkiem i z odrobiną tłuszczyku, a surówki zaś były świeże i bez zbędnych dodatków, takich jak majonez czy śmietana. Smakowały warzywami.

Kotlet schabowy z ziemniakami i surówkami w "Miłej" - Pyszności; Fot. mat. własne
Kotlet schabowy z ziemniakami i surówkami w "Miłej" - Pyszności; Fot. mat. własne

Bary mleczne "Miła" w Krakowie. Co i za ile?

Całości brakowało jedynie odrobiny soli i pieprzu. Jest to jednak zrozumiałe, ponieważ w barach mlecznych stołują się w dużej mierze osoby starsze, którym mocno doprawione produkty mogłyby zaszkodzić. Dlatego każdy może poczęstować się saszetkami, by doprawić dania na talerzu wedle uznania. Tuż obok pojemników z solą, pierzem, serwetkami i sztućcami stoi ekspres do kawy. Za szklankę czarnego naparu w barze mlecznym "Miła" trzeba zapłacić 4 zł, za kompot - 2 zł. Miło.

Ile kosztują inne potrawy w "Miłej"? Mamy chłodnik litewski za 10 zł, pomidorową lub kalafiorową za 7 zł, bigos za 10 zł i fasolkę po bretońsku za 9 zł. Za spaghetti bolognese zapłacić trzeba 12 zł, za mielonego 10 zł, a 100 gramów udka z kurczaka kosztuje 2,5 zł. Wśród dań jarskich możemy znaleźć naleśniki z serem lub z jabłkami za 12 zł (3 sztuki) oraz  - rzecz jasna - pierogi. za 300-gramową porcję ruskich zapłacimy 11 zł, a 14 zł za pierogi z mięsem.

Jadłospis w "Miłej", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne
Jadłospis w "Miłej", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne
Jadłospis w "Miłej", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne
Jadłospis w "Miłej", ul. Bosaków - Pyszności; Fot. mat. własne

Tanio? Drogo? Czy w sam raz?

Pytanie brzmi, czy to rzeczywiście niskie ceny. Przed pandemią za 20 zł można było załapać się na danie dnia w lokalu w centrum miasta. Teraz trudno zjeść podobny zestaw za mniej niż 30 zł. Posiłki w barach mlecznych to najniższa półka cenowa, ale nie da się ukryć, że i tam jest coraz drożej. A z założenia miejsca te miały być dostępne również dla tych o najmniej zasobnych portfelach. Ciągle wymieniane cenówki w jadłospisach idealnie obrazują, jak bardzo drożeją produkty spożywcze. Dlaczego? Bo mimo państwowych dotacji i obniżonej marży, jaką mogą bary mleczne narzucać na posiłki, porcja zupy kosztuje tam tyle, co jeszcze niedawno duży talerz pierogów.

Cena za obiad w barze mlecznym "Miła" w Krakowie - Pyszności; Fot. mat. własne
Cena za obiad w barze mlecznym "Miła" w Krakowie - Pyszności; Fot. mat. własne

W Krakowie istnieje kilkanaście barów mlecznych, które otrzymują państwowe dotacje, w tym też bary mleczne "Miła". Co warto podkreślić, nie wszystkie posiłki są dotowane. Dopłaty dotyczą wyłącznie potraw mleczno-nabiałowo-jarskich (czyli z założenia tych, które powinny stanowić większość menu w takich lokalach). Stąd tak duży rozstrzał cenowy między pozycjami mięsnymi a jarskimi w jadłospisie. Zasada jest prosta: na produkty z dotacją (te wymienia rozporządzenie ministra finansów z 2015 roku) lokale nakładają obniżoną marżę, na pozostałe - taką, by utrzymać opłacalność.

Niestety, nawet z dotacjami bary mleczne mają problem, by utrzymywać działalność. Stąd też w ciągu ostatnich 10 lat sporo tego typu lokali zrezygnowało z państwowych dopłat, tym samym podnosząc ceny do rynkowych. Warto dodać też, że rząd dopłaca wyłącznie do produktów spożywczych. Koszty ponoszone za energię stoją wyłącznie po stronie właścicieli. A te wzrosły kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także