Robert Makłowicz o największej traumie w czasie podróży. "W Australii zaglądałem do sedesu"
Czy Robert Makłowicz kiedykolwiek bał się o swoje życie podczas którejś ze swoich licznych podróżny? Najpopularniejszy polski krytyk kulinarny zdradził pikantne szczegóły ze swoich wędrówek po Australii. To właśnie na odległych antypodach nieustraszonego Makłowicza w końcu dopadł lęk!
09.03.2024 11:01
Robert Makłowicz nie należy do osób, które zamykają się w swoim własnym, celebryckim wszechświecie, lecz pozostają w bezpośredniej komunikacji ze swoimi sympatykami. Z serii pytań i odpowiedzi, którą — nie po raz pierwszy — przeprowadził na swoim kanale na YouTube, dowiedzieliśmy się kolejnych ciekawostek z życia słynnego krytyka kulinarnego. A tych nie brakuje. Makłowicz odpowiedział między innymi na pytanie, czy kiedyś bał się o swoje życie podczas podróży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robert Makłowicz pod ostrzałem pytań
Jedno trzeba Makłowiczowi przyznać. Każdy przeprowadzony z nim wywiad dostarcza mnóstwa ciekawostek, rewelacji, a często również — sformułowanych w ostry i niepodważalny sposób opinii. Dzięki takim wypowiedziom dowiedzieliśmy się już m.in. tego, co Makłowicz sądzi na temat mówienia... "smacznego". A to zaledwie kropla w morzu przykładów.
Tym razem Robert Makłowicz zdecydował się na komunikację ze swoimi fanami za pomocą coraz popularniejszego wśród gwiazd formatu "Q&A" - pytań i odpowiedzi. Krytyk kulinarny, spędzający akurat miły czas w górach, przez ponad godzinę ustosunkowywał się do pytań widzów. Rozpoczął od swoistych życzeń dla pań z okazji dnia kobiet (który, niestety, jak sam stwierdził, nadal kojarzy mu się z "pijanymi facetami wręczającymi kobietom zwiędłe goździki"), a następnie przeszedł do sedna.
Robert Makłowicz o wyprawie do Australii
W czasie nagrania Robert Makłowicz w swoim stylu odpowiadał na pytania widzów (udzielając na przykład doskonałego wykładu na temat Austro-Węgier), a nas najbardziej zainteresowało to, które dotyczyło jego wyjazdów. Pani Monika zapytała go, czy podczas którejś ze swoich podróży bał się o swoje życie lub zdrowie. Krytyk kulinarny najpierw kategorycznie stwierdził, że tak nie było, ale po chwili się poprawił. I nie chodziło mu wcale o wędrówki po ekwadorskiej dżungli, gdzie spotkał m.in. śmiertelnie jadowite węże koralowe. Wyjaśnił, że w takich miejscach zdawał sobie sprawę, że to on jest "gościem" i musi uważać na tamtejszych "gospodarzy".
Inaczej sprawa wyglądała w Australii, gdzie wiele często przerażających i groźnych stworzeń pomieszkuje nie tylko busz, ale również centra dużych miast. Tam krytyk kulinarny poczuł się naprawdę zagrożony.
"W Australii - a nigdzie indziej tego nie robiłem - najpierw brałem buty i wytrząsałem je, sprawdzałem łóżka, zaglądałem do sedesu, czy tam jakaś główka nie wychodzi, z jęzorem, z gałami, i nie patrzy się na mnie."
A czy ty, podobnie jak pan Robert, przed skorzystaniem z sedesu w Australii, najpierw sprawdziłbyś dokładnie jego "zawartość"? A może czujesz się odważniejszy nawet od słynnego krytyka? Daj nam znać!