Robert Makłowicz o największej traumie w czasie podróży. "W Australii zaglądałem do sedesu"
Czy Robert Makłowicz kiedykolwiek bał się o swoje życie podczas którejś ze swoich licznych podróżny? Najpopularniejszy polski krytyk kulinarny zdradził pikantne szczegóły ze swoich wędrówek po Australii. To właśnie na odległych antypodach nieustraszonego Makłowicza w końcu dopadł lęk!
Robert Makłowicz nie należy do osób, które zamykają się w swoim własnym, celebryckim wszechświecie, lecz pozostają w bezpośredniej komunikacji ze swoimi sympatykami. Z serii pytań i odpowiedzi, którą — nie po raz pierwszy — przeprowadził na swoim kanale na YouTube, dowiedzieliśmy się kolejnych ciekawostek z życia słynnego krytyka kulinarnego. A tych nie brakuje. Makłowicz odpowiedział między innymi na pytanie, czy kiedyś bał się o swoje życie podczas podróży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chcesz, aby wielkanocne śniadanie było udane? Zrób żurek na domowym zakwasie
Robert Makłowicz pod ostrzałem pytań
Jedno trzeba Makłowiczowi przyznać. Każdy przeprowadzony z nim wywiad dostarcza mnóstwa ciekawostek, rewelacji, a często również — sformułowanych w ostry i niepodważalny sposób opinii. Dzięki takim wypowiedziom dowiedzieliśmy się już m.in. tego, co Makłowicz sądzi na temat mówienia... "smacznego". A to zaledwie kropla w morzu przykładów.
Tym razem Robert Makłowicz zdecydował się na komunikację ze swoimi fanami za pomocą coraz popularniejszego wśród gwiazd formatu "Q&A" - pytań i odpowiedzi. Krytyk kulinarny, spędzający akurat miły czas w górach, przez ponad godzinę ustosunkowywał się do pytań widzów. Rozpoczął od swoistych życzeń dla pań z okazji dnia kobiet (który, niestety, jak sam stwierdził, nadal kojarzy mu się z "pijanymi facetami wręczającymi kobietom zwiędłe goździki"), a następnie przeszedł do sedna.
Robert Makłowicz o wyprawie do Australii
W czasie nagrania Robert Makłowicz w swoim stylu odpowiadał na pytania widzów (udzielając na przykład doskonałego wykładu na temat Austro-Węgier), a nas najbardziej zainteresowało to, które dotyczyło jego wyjazdów. Pani Monika zapytała go, czy podczas którejś ze swoich podróży bał się o swoje życie lub zdrowie. Krytyk kulinarny najpierw kategorycznie stwierdził, że tak nie było, ale po chwili się poprawił. I nie chodziło mu wcale o wędrówki po ekwadorskiej dżungli, gdzie spotkał m.in. śmiertelnie jadowite węże koralowe. Wyjaśnił, że w takich miejscach zdawał sobie sprawę, że to on jest "gościem" i musi uważać na tamtejszych "gospodarzy".
Inaczej sprawa wyglądała w Australii, gdzie wiele często przerażających i groźnych stworzeń pomieszkuje nie tylko busz, ale również centra dużych miast. Tam krytyk kulinarny poczuł się naprawdę zagrożony.
"W Australii - a nigdzie indziej tego nie robiłem - najpierw brałem buty i wytrząsałem je, sprawdzałem łóżka, zaglądałem do sedesu, czy tam jakaś główka nie wychodzi, z jęzorem, z gałami, i nie patrzy się na mnie."
A czy ty, podobnie jak pan Robert, przed skorzystaniem z sedesu w Australii, najpierw sprawdziłbyś dokładnie jego "zawartość"? A może czujesz się odważniejszy nawet od słynnego krytyka? Daj nam znać!