Raz zraz i dla męża bitki z kompotem. Co jeszcze się jadało na obiad w PRL-u?
Przygotowanie obiadu w czasach PRL-u wymagało sporo zachodu – zwłaszcza gdy sklepowe półki świeciły pustkami. W latach 80., kiedy kryzys dał się Polakom najbardziej we znaki, Polki dokonywały cudów, żeby coś pożywnego ugotować na obiad. Wiele z tych obiadowych dań przeszły już do lamusa. Przypomnijmy niektóre z nich.
Za komuny dostępność składników spożywczych była ograniczona, więc gotowanie było swoistym wyzwaniem dla gospodyń domowych. Kreatywność w poszukiwaniu alternatyw stała się normą, a prawdziwą sztuką było przygotowanie smacznego posiłku mimo skromnych zasobów.
Aby ugotować tradycyjny rosół, czasem trzeba było sięgnąć po nietypowe rozwiązania, jak choćby kurze łapki. Z kolei zupa owocowa, dziś prawie zapomniana, cieszyła się niegdyś dużą popularnością nawet w mlecznych barach. Nostalgia za smakami minionych lat sprawia, że wielu Polaków z sentymentem wspomina obiady z PRL-u, tj. gulasz z drobiowych serc, bryzol, rumsztyk czy zrazy wołowe. To właśnie w tych daniach kryją się wspomnienia i historia tamtych czasów.
Gulasz z żołądków z buraczkami i ziemniakami. Smakuje jak u babci
Rosół jak z kury, ale bez... kury
Zupa była i jest nieodzownym składnikiem prawie każdego obiadu. Na przestrzeni lat niewiele się tu zmieniło. Krupnik, rosół, pomidorowa czy ogórkowa wciąż królują na polskich stołach. Jak jednak trzeba było się nagimnastykować, żeby ugotować smaczny rosół, kiedy w dobie największego kryzysu w czasach PRL-u kupno kury było nie lada wyzwaniem?
Ratunkiem okazywały się wtedy kurze łapki. Zdarzało się, że w sklepie mięsnym była to jedyna alternatywa dla "prawdziwego" mięsa. Przygotowanie rosołu na kurzych łapkach niczym nie różniło się od przepisu na typowy rosół z kury. Ugotowane w wywarze kurze łapki można było wykorzystać potem do zrobienia galarety lub po prostu zjadano.
Obiad na słodko nikogo nie dziwił
Wiele osób pamiętających czasy PRL-u wspomina zupy z dzieciństwa, które nie zawsze cieszyły się powodzeniem. Ale byli i tacy, którzy je uwielbiali. To zupa owocowa. Można ją było zamówić nawet w mlecznych barach. Co ciekawe, ta zupa była znana jeszcze przed wojną. W PRL-u miała swoje "pięć minut". Najbardziej popularna była z wiśni, truskawek czy śliwek. Z kluskami lub bez.
Skoro jesteśmy przy kluskach, to warto dodać, że w sezonie truskawkowym często sięgano po niezwykle proste i zdrowe danie jak kluski właśnie z truskawkami i śmietaną. Do ugotowanych klusek dodawano rozdrobnione widelcem owoce, polewano śmietaną z cukrem i danie było gotowe.
Zdarzało się jednak, że cały obiad był przesadnie owocowy – najpierw zupa śliwkowa, na drugie kluski z truskawkami, a do picia kompot wiśniowy. Na koniec deser, np. owocowy budyń.
Co jeszcze jadano na obiad w czasach PRL-u?
Na moment pozostańmy jeszcze przy kluskach. Potrawa, która wielu osobom może kojarzyć się również z PRL-em, to uwielbiane przez niektórych kluski z serem. Do tego przysmażony boczek lub kiełbasa na wierzchu. To danie ma prawdopodobnie tyle samo zwolenników, ile zagorzałych przeciwników.
Co ciekawe, w peerelowskich sklepach był dość duży wybór gotowych zup w proszku. Jedną z nich, którą niektóre gospodynie dodawały do innych zup - dla poprawy smaku - była zupa ogonowa z torebki. Była niezwykle smaczna i aromatyczna.
Fast foody, mrożone, gotowe dania oraz moda na egzotyczne potrawy wyparły dzisiaj wiele składników, z których jeszcze kilkadziesiąt lat temu trudno było wyobrazić sobie porządny, domowy obiad. To chociażby niezwykle kiedyś popularna wątróbka oraz podroby, po które chętnie sięgano m.in. w czasach PRL-u.
Gulasz z serc był hitem stołówek, podobnie jak smażona wątróbka
Dużym powodzeniem cieszyła się zwłaszcza wątróbka. Przysmażona z cebulą, z dodatkiem ziemniaków i surówki była jednym z ulubionych drugich dań. Swoich licznych zwolenników miał także gulasz z serc; dzisiaj rzadko spotykany w polskich kuchniach. Jeśli ktoś chciałby jednak poznać smak tej potrawy, to może spróbować ją odtworzyć. Poniżej podaję przepis.
Składniki:
- ½ kg serc drobiowych,
- szczypta soli,
- szczypta pieprzu,
- 2 cebule,
- 1 szkl. bulionu drobiowego,
- 4 łyżki śmietany,
- pęczek koperku,
- 2 pietruszki,
- 3 marchewki,
- olej do smażenia.
Sposób przygotowania:
- Serca należy oczyścić z nadmiaru błonek oraz tłuszczu i dokładnie umyć.
- Następnie kroimy je na mniejsze kawałki; solimy i pieprzymy (nie za dużo).
- Cebulę kroimy w piórka i przysmażamy na oleju.
- Dodajemy serduszka i również podsmażamy je przez kilka minut.
- Następnie wlewamy bulion oraz pokrojone w kostkę warzywa korzeniowe. Dusimy na małym ogniu, aż serca będą miękkie.
- Pod koniec gotowania dodajemy śmietanę i posiekany koperek. Doprawiamy wedle uznania.
- Podajemy z ziemniakami lub drobnymi kluseczkami.
W restauracjach mięso na różne sposoby
Wołowina była w czasach PRL-u podawana jako główne danie. Rostbef, bitki, bryzol czy rumsztyk to były niemal obowiązkowe pozycje w menu ówczesnych restauracji. W domach – zwłaszcza do niedzielnego obiadu jadło się m.in. popularne kiedyś zawijane zrazy wołowe z ogórkiem i słoniną w środku. Z aksamitnym sosem, ziemniakami i surówką z kapusty smakowały obłędnie. Chętnie podzielę się przepisem sprzed lat na przepyszne zrazy.
Składniki:
- 50-60 dag wołowiny bez kości (najlepiej z udźca),
- 1 łyżka smalcu,
- 2-3 łyżki mąki,
- 3 łyżki musztardy,
- grubszy plaster słoniny,
- 1 cebula,
- 1-2 ogórki kiszone lub konserwowe,
- 2-3 ziarenka ziela angielskiego,
- 2-3 ziarenka pieprzu,
- liść laurowy,
- 1/3 szkl. śmietany,
- sól i pieprz.
Sposób przygotowania:
- Mięso myjemy i kroimy w poprzek włókien na szerokie plastry; każdy z nich należy rozbić tłuczkiem na cienki płat.
- Cebulę kroimy w piórka, część drobno siekamy. Obrany ogórek i słoninę kroimy w paski długości 5-6 cm, grubości ok. 0,5 cm.
- Rozbite mięso solimy i smarujemy cienko musztardą.
- Kładziemy po 2-3 paski ogórka i słoniny oraz dodajemy cienkie piórko cebuli. Oprószamy pieprzem.
- Boki ciasno zawijamy i spinamy drewnianymi wykałaczkami – można też owinąć nićmi.
- Zrazy po oprószeniu solą i pieprzem przysmażamy po 2-3 minuty ze wszystkich stron na silnie rozgrzanym smalcu (w niektórych przepisach zaleca się tłuszcz z wytopionej wędzonej słoniny).
- Zdejmujemy zrazy z patelni i na tym samym tłuszczu przysmażamy krótko pozostałą cebulę, którą dodajemy do zrazów razem z tłuszczem.
- Do całości dania dodajemy ok. pół szklanki wody, pieprz, ziele angielskie i liść laurowy.
- Dusimy pod przykryciem do miękkości (ok. 30 minut). Sos można zmiksować, przyprawić, zagęścić śmietaną.
- Podajemy z ziemniakami lub kaszą gryczaną; do tego surówka i obiad gotowy!
Polacy chętnie sięgali przy obiedzie po kompot, który był nieodzownym dodatkiem do obiadu. Popularny był z m.in. wiśni, truskawek, czasami rabarbaru, a nawet z niedocenianych dzisiaj mirabelek. A smak oranżady czy lemoniady wielu Polaków wciąż wspomina z nostalgią.
Krzysztof Załuski dla Wirtualnej Polski