Ryba z "kopciuchy" smakuje jak marzenie. Spróbujesz raz i będziesz robić co tydzień
Najbardziej smakuje z ogniska. Trzeba tylko uważać, żeby jej za bardzo nie przypiec. Tajemnica smaku tkwi jednak w czymś innym. To wiórki z olchy. One sprawiają, że ryba z "kopciuchy" ma niepowtarzalny smak i aromat.
"Kopciucha" to nic innego jak żeliwne lub wykonane z nierdzewnej stali (tzw. kwasówki) naczynie do pieczenia z przykrywką. Nie musi być szczelna. Ważne, żeby naczynie miało w środku ruszt, było stabilne i solidnie wykonane. "Kopciuchę" można kupić w wielu sklepach, również internetowych. Niektórzy nawet zamawiają je w specjalistycznych zakładach - zwłaszcza takie, w których można przyrządzić jednorazowo większą ilość ryby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szaszłyki z łososia z gremolatą cytrynową. Pyszne i lekkie danie z grilla
Jak przygotować rybę do pieczenia?
Do pieczenia najlepsze są ryby tłustsze, jak np. karp. Jak przygotować taką rybę? Przede wszystkim dokładnie usuwamy łuskę, potem kroimy ją na części. Z jednego karpia będą to trzy, cztery dzwonka. Dokładnie je myjemy, usuwamy pozostałości po wnętrznościach i nacieramy przyprawą do ryb - zarówno wewnątrz, jak i zewnątrz. Dodajemy nieco soli oraz sok ze świeżo wyciśniętej cytryny. Dużo, żeby ryba skruszała. Skrapiamy także olejem każdą część i pozostawiamy na kilka godzin, a nawet na całą noc.
Czas na pieczenie. Tutaj niestety nie każdy może sobie na to pozwolić, bo wymaga to rozpalenia ogniska. Możemy to zrobić jedynie w plenerze. Na łonie natury z zachowaniem podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Niektórzy wykorzystują do tego celu np. zwykłą taczkę, na której ustawimy naszą "kopciuchę". W taczce rozpalamy ognisko. Pamiętajmy jedynie, żeby chronić gumowe koło przed wysoką temperaturą. Można je osłonić albo od czasu do czasu polewać wodą. Taczka jako miejsce na ognisko ma jeszcze jedną zaletę. Popiół z ogniska (zimny oczywiście) można wysypać na trawnik, gdzie jest dużo mchu. Pomoże. Ale wróćmy do ogniska.
Pieczenie ryby na ognisku
Ruszt dokładnie smarujemy olejem, żeby ryba do niego się nie "przykleiła". I teraz najważniejsza czynność. Na dno naszej "kopciuchy" wrzucamy dwie, trzy garście mokrych wiórek – najlepiej olchowych. Dopiero potem umieszczamy w środku ruszt z rybą, przykrywamy pokrywką, stawiamy nad ogniem i czekamy.
Ważne, żeby płomienie nie były zbyt wysokie, ale dotykały jedynie dna "kopciuchy". Ogień nie może być też za mały. Czas pieczenia takiej ryby to ok. 45 minut. Maksymalnie do godziny. Dobrze wykonana "kopciucha" nie powinna mieć zbyt szczelnej pokrywy. Pod wpływem wysokiej temperatury dym z wilgotnych wiórek będzie wydostawać się na zewnątrz. Na pewno poczujemy ten aromat. Od czasu do czasu możemy podnieść pokrywę, żeby sprawdzić, czy wiórka nie wypaliły się całkowicie. Wtedy dodajemy kolejną porcję. Koniecznie mokrą.
Ryby nie musimy przewracać na drugą stronę. Kiedy jest już przyrumieniona, delikatnie zdejmujemy ją z rusztu, kładziemy na duży talerz i podajemy. Najlepiej smakuje z chrzanem i świeżym pieczywem.
Wskazówki, które ułatwią pieczenie ryb na ognisku
- Zamiast karpia można też upiec w niej chudsze, mniejsze ryby, ale trzeba pamiętać, że czas pieczenie będzie o wiele krótszy (łatwo je bowiem przypalić i mogą być za suche).
- Zamiast wiórek olchowych można dodać też te z drzew owocowych – to kwestia gustu, ale warto eksperymentować ze smakiem.
- Im więcej wiórek, tym więcej dymu i jeszcze więcej aromatu.
- Po każdym użyciu dno "kopciuchy" oraz ruszt trzeba dokładnie oczyścić z resztek po wiórkach i rybie.