Zajadamy je w piątki. Niewielu wie, jaki mają wpływ na organizm
Kotlet sojowy wzbudza skrajne opinie. Dla jednych to tania bomba białka, dla innych przetworzona ściema. Sprawdź, gdzie leży prawda.
Kotlet sojowy od lat dzieli opinię publiczną. Jedni wspominają go z sentymentem, ponieważ był to tani, sycący i szybki zamiennik mięsa, inni kojarzą wyłącznie z mdłym, kartonowym produktem rodem z czasów PRL-u. W ostatnich latach jednak powrócił w nowej odsłonie, promowany jako źródło łatwo dostępnego, roślinnego białka. Kuszący ceną i prostotą przygotowania, bywa chwalony za wartości odżywcze, ale też krytykowany za stopień przetworzenia i kontrowersje wokół soi. Czy to faktycznie zdrowa alternatywa dla mięsa, czy raczej produkt, który lepiej omijać szerokim łukiem?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na wykałaczki nabijam kulki, owoce i szynkę. Zapomnisz o koreczkach z kabanosów
Skąd się wziął kotlet sojowy?
Kotlet sojowy to wynalazek, który w Polsce zrobił furorę w czasach PRL-u, gdy mięso było trudno dostępne. Suszone płaty z odtłuszczonej mąki sojowej miały być tanim, łatwym do przechowywania i szybkim w przygotowaniu zamiennikiem schabowego. Choć początkowo traktowano go raczej jako produkt zastępczy niż kulinarny specjał, zyskał popularność dzięki swojej prostocie i niskiej cenie. Dziś, w epoce roślinnych diet, kotlet sojowy przeżywa renesans, ale już w zupełnie innym kontekście.
Co się znajduje w kotlecie sojowym?
Kotlet sojowy powstaje z odtłuszczonej mąki sojowej, która jest produktem ubocznym tłoczenia oleju z ziaren soi. To nic innego jak sprasowane i wysuszone włókna białkowe, które po namoczeniu wracają do miękkiej konsystencji. W składzie zazwyczaj nie ma nic poza soją. Nie ma w nich konserwantów, barwników czy dodatków smakowych. Dzięki temu kotlety sojowe są bogate w białko, błonnik i minerały, a ubogie w tłuszcz. O tym, czy danie będzie lekkie i zdrowe, czy ciężkie i pełne kalorii, często decyduje nie sam produkt, ale marynata, panierka lub sos, który do niego dodasz.
Plusy, które kuszą
Kotlety sojowe mają kilka mocnych stron, które powodują, że wciąż cieszą się popularnością. Przede wszystkim są bardzo tanim źródłem białka, idealnym dla osób na diecie roślinnej lub szukających oszczędnych alternatyw dla mięsa. Do tego są lekkie, mają długi termin przydatności i można je przechowywać w szafce przez wiele miesięcy. Nie wymagają lodówki, a po namoczeniu szybko osiągają odpowiednią strukturę do smażenia, pieczenia lub duszenia.
Dla wielu osób dużą zaletą jest też neutralny smak, ponieważ kotlet sojowy chłonie przyprawy i sosy jak gąbka, dzięki czemu można go łatwo dopasować do kuchni polskiej, azjatyckiej lub śródziemnomorskiej. Pod względem wartości odżywczych dostarczają nie tylko białko, ale także błonnik i niewielkie ilości witamin z grupy B oraz składniki mineralne, takie jak żelazo, magnez i potas. Warto jednak pamiętać, że są to ilości mniejsze niż w świeżej soi czy tofu, dlatego kotlety sojowe najlepiej traktować jako uzupełnienie diety, a nie główne źródło wszystkich niezbędnych witamin i minerałów.
Ale minusy też są
Choć kotlety sojowe kuszą ceną i łatwością przygotowania, nie wszystko w nich wygląda tak kolorowo. To produkt wysoko przetworzony, który przechodzi długą obróbkę zanim trafi na talerz. W efekcie traci część wartości odżywczych, a jego skład bywa uboższy, niż mogłoby się wydawać. Sama soja również nie każdemu służy, ponieważ u wrażliwych osób może powodować wzdęcia i problemy trawienne. Dochodzi też kwestia jakości, bo tanie kotlety często powstają z soi importowanej z upraw przemysłowych, gdzie stosuje się pestycydy i modyfikacje genetyczne. Z takich powodów obok zalet pojawiają się wątpliwości, które warto wziąć pod uwagę.
Jak je kupować i na co uważać?
Wybierając kotlety sojowe, warto czytać etykiety i nie kierować się wyłącznie ceną. Najlepiej stawiać na produkty z soi niemodyfikowanej genetycznie (oznaczenie "non-GMO") i pochodzącej z certyfikowanych upraw. Dobrze sprawdzić też skład, którym im jest krótszy, tym lepszy. Kotlet powinien być zrobiony głównie z odtłuszczonej mąki sojowej, bez zbędnych dodatków czy aromatów. Warto też pamiętać, że to produkt suchy, który mocno chłonie przyprawy, dlatego lepiej samodzielnie doprawić go ziołami, czosnkiem lub sosem sojowym, niż polegać na gotowych mieszankach. A jeśli masz wrażliwy żołądek, zacznij od małych porcji i obserwuj reakcję organizmu.
Kotlet sojowy w praktyce, czyli co z nim zrobić?
Suchy kotlet sojowy sam w sobie nie ma smaku, ale akurat to jego ogromna zaleta, ponieważ działa jak gąbka, która chłonie aromaty przypraw i sosów. Wystarczy zalać go gorącym bulionem lub wodą, odczekać kilka minut, a następnie odsączyć i doprawić według uznania. Możesz go podsmażyć na złoto, dusić w sosie pomidorowym albo panierować jak klasycznego schabowego. Świetnie sprawdza się w gulaszach, zupach, curry czy nawet w burgerach, gdzie łatwo zastępuje mięso. Dzięki swojej neutralności pozwala bawić się smakami i tworzyć naprawdę różnorodne dania, od obiadu na szybko po bardziej wyszukane potrawy.
Czy kotlet sojowy naprawdę syci?
Jedną ze sporych wątpliwości wokół kotleta sojowego jest to, czy potrafi dać takie samo uczucie sytości jak tradycyjne mięso. Okazuje się, że dzięki dużej zawartości białka i błonnika może utrzymywać energię na dłużej niż niejedno danie mięsne. Błonnik spowalnia trawienie i stabilizuje poziom cukru we krwi, co zapobiega nagłym napadom głodu. W praktyce oznacza to, że dobrze przygotowany kotlet sojowy nie tylko zastąpi mięso, ale też pomoże uniknąć podjadania między posiłkami.
Kotlet sojowy budzi skrajne emocje, ponieważ dla jednych to tani i szybki sposób na dostarczenie białka, a dla innych przetworzony produkt bez większej wartości. Prawda, jak zwykle, leży pośrodku. Ma swoje zalety, bo jest lekkostrawny, sycący i łatwo przejmuje smak przypraw, co daje szerokie możliwości w kuchni. Z drugiej strony trzeba uważać na skład i unikać wersji z długą listą dodatków. Najwięcej zyskasz, traktując go nie jako zamiennik mięsa na co dzień, ale jako urozmaicenie diety, szczególnie wtedy, gdy szukasz taniego i wygodnego źródła białka.