PoradyDeser, który w PRL-u znał każdy. Dziś mało kto robi, a to tylko 2 składniki

Deser, który w PRL‑u znał każdy. Dziś mało kto robi, a to tylko 2 składniki

Kogel-mogel. Kiedyś popularny, dzisiaj zupełnie zapomniany
Kogel-mogel. Kiedyś popularny, dzisiaj zupełnie zapomniany
Źródło zdjęć: © Canva
05.11.2023 19:17, aktualizacja: 19.03.2024 11:00

Niewielu rodziców podałoby dzisiaj dzieciom taki deser, chociaż naukowcy nie mają wątpliwości co do tego, że w porównaniu z innymi "słodyczami" jest on niezwykle zdrowy i pożywny. Strach przed surowymi jajkami i potencjalnym zagrożeniem zatruciem salmonellą jest jednak zbyt silny, dlatego dzisiaj tradycja jedzenia kogla-mogla niemal zupełnie zaniknęła. Czy słusznie?

Chociaż popularność kogla-mogla wzrosła niebotycznie w czasach PRL-u, to jego historia sięga znacznie bardziej zamierzchłych czasów. Ten specyficzny deser, tworzony z zaledwie dwóch składników: żółtek jaj i cukru, liczy sobie już przynajmniej 400 lat. To właśnie z XVII wieku pochodzą pierwsze wzmianki o nim. Mowa tu oczywiście o Polsce. W Rosji ten sam smakołyk zwie się gogol-mogol, a u naszych zachodnich sąsiadów — zuckerei.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nam kogel-mogel kojarzy się latami dzieciństwa i chwilami, w których deser ten służył do zaspokojenia chętki na coś słodkiego. Słodki, puszysty krem wzbogacony niekiedy kakao albo miodem (niektórzy serwowali go również z ubitymi na pianę białkami) serwowały wtedy gospodynie w całej Polsce. Co się zmieniło od tego czasu? Cóż, z całą pewnością wiedza o salmonelli i następstwach zarażenia się nią stały się powszechniejsze.

Salmonella w jajkach, czyli koniec ery kogla-mogla

W 1900 roku Theobald Smith dokonał odkrycia i sklasyfikowania tajemniczych bakterii, które żyją w przewodzie pokarmowym zwierząt i które są wydalane z kałem. Od tamtego czasu wiedza na temat tajemniczych wówczas bakterii wzrosła, dzięki czemu wiemy nie tylko jak reagować na zatrucie salmonellą, ale również jak go unikać. Pierwszym skojarzeniem w tej kwestii są oczywiście jajka.

Salmonella, wbrew niektórym mitom spożywczym, nie znajduje się wyłącznie na skorupkach jajek, ale również w środku: zarówno w białku, jak i żółtku. Tymczasem kogel-mogel, popularny deser z żółtek ucieranych z cukrem, jest — według tradycyjnej receptury — absolutnie surowy. Nie ma więc co się dziwić, że czasy chwały i chluby tego smakołyku przeminęły. Czy słusznie?

Kogel-mogel jest niewątpliwie pyszny, ale czy bezpieczny?
Kogel-mogel jest niewątpliwie pyszny, ale czy bezpieczny?© Canva

Kogel-mogel: zdrowie i bezpieczeństwo

Jeśli o kwestie zdrowotne chodzi, kogel-mogel — w porównaniu ze zwykłymi słodyczami — może uchodzić za wzór. Dlaczego? Oczywiście ze względu na to, co tworzy żółtka jajek. Witaminy A, B, E, K, kwas foliowy, żelazo, wapń, cynk, białko, nienasycone kwasy tłuszczowe i przede wszystkim nieprzeciętnie prozdrowotna cholina (wspiera funkcjonowanie mózgu, poprawia pamięć, zmniejsza ryzyko demencji) sprawiają, że kogel-mogel powinien cieszyć nie tylko podniebienie.

Pytanie brzmi jednak: czy w tym przypadku dobre chęci nam nie zaszkodzą? Czy nie ryzykujemy zbytnio zatruciem salmonellą? Cóż, niestety trochę tak jest; mimo to w prosty sposób możemy znacznie zniwelować to ryzyko. Przede wszystkim należy sparzyć jajka, dzięki czemu pozbędziemy się bakterii występujących na skorupkach. Później trzeba urządzić przeznaczonym na kogel-mogel żółtkom kąpiel wodną. W tym przypadku niezbędny okazuje się termometr kuchenny: żółtka muszą osiągnąć temperaturę 65 stopni. Proste, prawda? A zdecydowanie jest to warte zachodu!

Źródło artykułu:Pysznosci.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także