Dziadek zawsze zbierał kosz pełen grzybów. Dzięki 1 prostej zasadzie
Grzybobranie to zajęcie wielopokoleniowe i praktykowane w Polsce tak długo, że początków nie pamiętają nawet najstarsi górale. Mój dziadek to niekwestionowany mistrz, który z lasy wychodził zawsze z wypełnionym po brzegi koszykiem.
07.10.2024 | aktual.: 07.10.2024 10:46
Nasi babcie i dziadkowie mają mnóstwo rad i mądrości, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Niektóre z nich to tylko bujda, inne mają w sobie ziarnko prawdy, ale są i takie twierdzenia, które nawet w nauce znalazły potwierdzenie. Mój dziadek w całej rodzinie i wśród wszystkich sąsiadów znany był jako mistrz grzybobrania - zbierał tak dużo okazów, że babcia nie nadążała z suszeniem. Tajemnica jego sukcesu tkwi w jednej zasadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sekret udanego grzybobrania
Mój dziadek gdy znalazł w swoim ulubionym grzybowy raj, nie zbierał wszystkich okazów, a zostawiał część w miejscu, w którym je znalazł. Zawsze powtarzał, że nie można zbierać grzybów w jednym punkcie, bo w ten sposób pozbawiamy się ulubionej lokalizacji. Najlepiej zebrać tylko połowę i pójść dalej, chociaż nie bez bólu serca. Ma to logiczne wytłumaczenie.
Grzyby rozmnażają się za pomocą zarodników, które znajdują się w kapeluszach. Zostawiając kilka owocników, zwiększamy szansę na to, że zarodniki te opadną na ziemię i wyrosną nowe grzybnie. Zostawiając kilka okazów, sprawiamy, że mamy po co później wracać, a wysyp grzybów w danym miejscu nie ma końca. Profesor Artur Gryszkin z Uniwersytetu Warszawskiego we Wrocławiu podkreśla, że stosowana przez grzybiarzy zasada zdecydowanie ma sens. Widząc 2 grzyby, zostaw 1 na miejscu. W ten sposób stworzysz swoją własną miejscówkę, do której warto wracać. To właśnie sekret doświadczonych grzybiarzy.
Zapomnij o reklamówce
Profesor Gryszkin na stronie swojej uczelni podkreśla również, żeby na grzybobranie nie zabierać ze sobą foliowych opakowań.
- Warto też pamiętać o tym, by na grzybobranie wybrać się obowiązkowo z koszykiem wiklinowym. Grzyby zebrane do reklamówki duszą się w zamknięciu i zaparzają, szczególnie przy wysokiej temperaturze w letni, słoneczny dzień. Takimi zaparzonymi, zaduszonymi grzybami bardzo łatwo się zatruć, bo szybko się rozkładają - radzi naukowiec.