Jedz, nie żałuj sobie. Reguluje poziom cukru i pomaga pozbyć się boczków

Kto lubi kuchnię tajską, na pewno zetknął się z tą przyprawą. Bardzo często jest na liście składników zup, sosów i innych dań. Galgant należy do rodziny imbirowatych, jest bliskim krewnym imbiru i kurkumy. Jadalną częścią tej rośliny jest kłącze lub korzeń. Najczęściej stosowany jako wysuszony mielony korzeń. Ma ostry, lekko pikantny smak i bardzo świeży aromat.

Tajowie doprawiają nim potrawy, a naukowcy przeprowadzają badania nad galgantem. Dowiedli, że może wspierać pracę układu pokarmowego. Pobudza perystaltykę jelit, co ma wpływ na przyspieszenie przemiany materii. Reguluje też wydzielanie soków trawiennych. Naukowcy przekonują, że galangina zawarta w alpinii lekarskiej może nawet zapobiegać otyłości. Hamuje bowiem wchłanianie tłuszczu z trawionych pokarmów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gdy zależy nam na mniejszej wadze, warto zainteresować się tą przyprawą z jeszcze jednego powodu. Stabilizuje ona stężenie glukozy we krwi, a to właśnie "skoki" poziomu cukru w organizmie często mają wpływ na napady głodu oraz podjadanie między posiłkami. Stosowanie galgantu do potrwa może ułatwić więc odchudzanie i zapanować nad nadmiernym apetytem. Galgant, podobnie jak imbir, niweluje także dolegliwości gastryczne. Łagodzi bóle brzucha, wzdęcia, nudności. W czasie wakacji ważna jest jeszcze jedna jego zaleta. Pomaga bowiem na objawy choroby lokomocyjnej.

Na inne właściwości tej rośliny zwróciła uwagę św. Hildegarda, której dieta jest do tej pory popularna. Jej zdaniem galgant jest rewelacyjny dla osób zmagających się z wysoką gorączką, bólem kręgosłupa, a także dla wszystkich tych, którzy mają problemy z sercem. Szczególnie polecała go w okresie jesienno-zimowym, kiedy wzrasta ryzyko zachorowania na grypę czy złapanie przeziębienia.