Najgorsza wpadka na weselu. Ma bardzo przykre konsekwencje dla gości
07.09.2024 12:43, aktual.: 07.09.2024 13:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od wieków opuszczający wesele goście są obdarowywani pochodzącymi ze stołów pysznościami, zazwyczaj ciastami, czasem też wędlinami czy mięsiwem. Tradycja wciąż pozostaje żywa, ale dziś budzi coraz większe kontrowersje. Dlaczego?
Przysłowiowe "ciasto dla gości" to niepisana tradycja polskich przyjęć weselnych. Taki prezent w ramach podziękowania za wspólne świętowanie, może jednak stać się źródłem nieporozumień (kto dostał ile kawałków i dlaczego taką ilość butelek, a nie większą) i niestety przykrych dla samopoczucia konsekwencji - zwłaszcza kiedy mowa o popularnych ciastach z kremami czy tzw. wiejskim stole.
Regionalne zwyczaje weselne
Trudno wyobrazić sobie wesele bez różnego rodzaju słodkości. Już w czasach średniowiecza na Podlasiu i wschodniej części Mazowsza w przeddzień zaślubin wypiekano korowaja, czyli okrągłe ciasto drożdżowe z ułożonymi na wierzchu ozdobami, np. warkoczem i zielonymi gałązkami, które symbolizowały czystość panny młodej, bądź kłosami wróżącymi bogactwo. Nieodłącznym elementem śląskiego wesela od stuleci jest natomiast kołocz – drożdżowy placek wzbogacony kruszonką, nadziewany makiem, serem lub jabłkami. Stanowi symbol dostatku, szczęścia i płodności. Korowajem i kołoczem nie tylko zajadano się podczas imprezy, porcje specjałów wręczano też jako upominek gościom weselnym, aby poczęstowali ciastami pozostałych domowników, którzy nie uczestniczyli w uroczystości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś tradycyjne wypieki zastąpiły wymyślne torty, serniki, szarlotki, kremówki czy babeczki owocowe, ale tradycja obdarowywania nimi uczestników wesela wciąż pozostaje żywa. Jest wyrazem wdzięczności i podziękowaniem bliskim za przybycie i uczestnictwo w weselu. – To także dobry sposób na uniknięcie marnowania żywności. Jednak decyzja o obdarowywaniu gości jedzeniem ze stołów weselnych jest kwestią, która wymaga przemyślenia, bo może mieć też negatywne skutki – ostrzega Natalia Bęczkowska, dietetyk i psychodietetyk.
Kłopotliwy prezent
Monika i Oskar świętowali niedawno pierwszą rocznicę ślubu. Ich wesele odbyło się w kameralnym ośrodku niedaleko Radomia.
– Początkowo planowaliśmy bardzo skromną imprezę, ale pod naciskiem rodziny urządziliśmy ostatecznie dość tradycyjną uroczystość z wiejskim stołem i innymi tego typu atrakcjami. Oczywiście nie zabrakło też ciast, które teściowa zamówiła w zaprzyjaźnionej cukierni – wspomina Monika.
Jak zwykle bywa na polskich weselach, jedzenia było zdecydowanie za dużo, dlatego wychodzący goście otrzymywali paczuszki z ciastami i wędlinami.
– W tym wypadku też inicjatywę przejęła teściowa, która stwierdziła, że takie są zasady i trzeba ich przestrzegać. Szczerze mówiąc nie miałam wiele do powiedzenia. Uznałam, że w sumie to miły gest. Niestety, po kilku dniach otrzymałam wiadomość od jednej z ciotek, która skarżyła się na dolegliwości żołądkowe, podobno po zjedzeniu ciasta z naszego wesela. Zrobiło mi się przykro, bo chciałam, żeby wszyscy dobrze wspominali tak ważną dla nas uroczystość. Nie wiem, czy powodem zatrucia faktycznie było ciasto, ale dziś chyba już nie zgodziłabym się na rozdawanie gościom takich prezentów. Nie pomyśleliśmy wtedy, że było wtedy bardzo gorąco i faktycznie jedzenie, które leżało na stołach przez całą noc, nie było już pierwszej świeżości – przyznaje Monika.
Uwaga na bakterie
Historia Moniki nie zaskakuje dietetyczki Natalii Bęczkowskiej.
– Obdarowywanie gości smakołykami z wesela to bardzo miła tradycja, ale kluczową kwestią jest bezpieczeństwo. Jeśli ciasto czy wędliny nie są odpowiednio przechowywane mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia. Odpowiednie warunki przechowywania i transportu są niezbędne, aby uniknąć ryzyka zatrucia pokarmowego – tłumaczy.
Za tego typu problemy mogą odpowiadać drobnoustroje, które, mając sprzyjające warunki, błyskawicznie namnażają się w produktach żywnościowych. Do najpowszechniejszych należą bakterie Salmonelli (mogą znajdować się w mięsie, mleku i jego przetworach, jajach, ale też warzywach czy owocach), Campylobacter (zazwyczaj występują w drobiu, ale pojawiają się także w innych gatunkach mięs i niepasteryzowanym mleku), Bacillus cereus, Yersinia, Listeria monocytogenes, Escherichia coli (najczęściej bytują w mięsie, bywają obecne w lodach i produktach mlecznych).
Spożycie skażonych produktów wywołuje zwykle dolegliwości ze strony układu pokarmowego: bóle brzucha i głowy, wymioty, biegunkę oraz podwyższoną temperaturę. Zatrucie pałeczkami jadu kiełbasianego prowadzi nawet do porażenia poszczególnych grup mięśni, niewydolności oddechowej i zatrzymania akcji serca. Dlatego w niektórych przypadkach konieczna bywa hospitalizacja.
– Warto też pamiętać, że nieodpowiednie przechowywanie żywności może prowadzić do utraty wartości odżywczych i kulinarnych. Negatywnie wpływa na smak czy strukturę specjałów, które przez to raczej nie staną się miłą pamiątką dla gości weselnych – wyjaśnia Natalia Bęczkowska.
Co nadaje się do paczuszki
Jak uniknąć problemów? Jeśli koniecznie chcemy obdarować gości pysznościami z weselnego stołu, weźmy pod uwagę, że nie wszystkie ciasta nadają się do długiego przechowywania i transportu.
– W szczególności dotyczy to deserów z kremami np. na bazie śmietany czy serka mascarpone, które są podatne na szybkie popsucie, zwłaszcza gdy leżą na stołach przez dłuższy czas, w wysokiej temperaturze. Takiego rodzaju ciasta nie powinny być raczej pakowane dla gości, gdyż mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia. Większą tolerancją na dłuższe przechowywanie w temperaturze pokojowej cechują się tak zwane ciasta suche, czyli babki, serniki bez dodatku kremu, wypieki drożdżowe. Dlatego są bezpieczniejszą opcją podarunku dla gości. Jednak również nie należy zapominać o ich prawidłowym transporcie w szczelnych opakowaniach – mówi Natalia Bęczkowska.
Dietetyczka zwraca też uwagą na obdarowywanie gości weselnych wędlinami czy mięsem z "wiejskiego stołu". Zwykle tego typu specjały przez wiele godzin są eksponowane poza lodówką.
– Narażone na działanie wysokich temperatur szybko tracą świeżość, a ich spożycie może zwiększać ryzyko zatrucia pokarmowego – ostrzega Natalia Bęczkowska.
"Ciasto dla gości" - kto za to odpowiada
Problemy, które mogą mieć goście weselni po spożyciu podarowanych ciast czy wędlin, to niewątpliwie przykre i wstydliwe doświadczenie dla gospodarzy imprezy. Jednak pozostaje jeszcze kwestia odpowiedzialności, szczególnie, gdy zatrucie pokarmowe okazuje się poważniejsze i dotknięta nim osoba musi np. ponieść koszty leczenia. Jeśli specjały były dostarczone przez restaurację czy dom weselny, sprawa jest teoretycznie prostsza. Podstawę do odszkodowania stanowi wówczas artykuł 415 Kodeksu cywilnego ("kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia").
Polskie sądy zasądzają odszkodowania w przypadkach zatruć na weselach, ale wciąż zdarza się to dość rzadko. Dużym kłopotem okazuje się bowiem udowodnienie winy lokalowi. Przydaje się wtedy zbieranie dokumentacji, choćby paragonów, w których wyszczególnione jest to, co i kiedy kupowaliśmy. Ważną rolę odgrywają też próbki produktów podejrzewanych o doprowadzenie do zatrucia. A co wtedy, gdy sami dostarczamy np. ciasta? Wiele restauracji czy domów weselnych domaga się od pary młodej podpisania oświadczenia o przyjęciu na siebie odpowiedzialności za ewentualne zatrucia pokarmowe. Jednak taki dokument w świetle prawa jest nieważny. Odpowiedzialność ponosi bowiem ten, kto ciasto wyprodukował albo sprzedał.
Dlatego na wszelki wypadek warto zachowywać dowód zakupu. Gorzej, gdy na weselu pojawiają się wypieki domowe. W tym wypadku udowodnienie komuś winy za ewentualne zatrucie jest znacznie trudniejsze. Nic dziwnego, że niektóre lokale nie wyrażają zgody na dostarczanie przysmaków pochodzących z niesprawdzonego źródła.